W Polsce rozwodzi się coraz więcej małżeństw. Rozwodzą się ludzie młodzi i ci w średnim wieku. Kryzysy przeżywają nawet pary z dużym stażem. Inni, skłóceni, decydują się na formę separacji, by darować sobie sądowe korowody i piekło podziału majątku. Niedziela, 8 czerwca 2008
Agata jest porzuconą mężatką. Po latach powie, że odejście męża uważa za swoją największą życiową porażkę. Przez lata obrosła samotnością, wybudowała wokół siebie mur z napisem „nigdy więcej”, nie potrafiła już komukolwiek zaufać. Poświęciła się – choć nie lubi tego słowa, nabrzmiałego męczeństwem – wychowaniu córki. Teraz, gdy córka dorosła, Agata zobaczyła wokół siebie pustynię zapełnioną ludźmi.
– Mam kilku przyjaciół, masę znajomych, ale czuję się w środku pusta. Zapukasz i odpowie ci echo…
Psycholog powiedział jej, że nosi w sercu głębokie rany, ale musi się przełamać. Agata przyznaje, że gdyby spotkała tego kogoś, zdecydowałaby się na prośbę o uznanie sakramentu za nieważny, ale wcześniej, tak na wszelki wypadek, robić tego nie chce. – Szukam mądrego, ciepłego i doświadczonego przez życie człowieka. Tylko taki mi zaimponuje. A spotykam ludzi, dla których liczy się zewnętrzność – wygląd, samochód, mieszkanie, dochody… Wtedy myślę, że mój czas minął. Jakby echo słów: „jest czas siania i czas zbierania”.
Nie ma takiego słowa w jego słowniku. Mężczyzna musi umieć „wziąć się w garść”. Trzymać emocje na smyczy. – Dobre jest posiadanie jakiejś pasji – tłumaczy Marek, za chwilę doktor geologii. W jaskiniach, kamieniołomach, na polach i w lasach spędza cały czas. Gdy dwa lata temu wrócił z kontraktu w USA, ukochana kobieta była już mężatką. Jest sam.
– Św. Augustyn napisał, że „niespokojne jest serce człowiecze, póki nie spocznie w Panu”. Jestem coraz bliżej tej prawdy…
Marek sam przyznaje, że przemawia przez niego gorycz. Po stracie ukochanej szukał miłości za pomocą Internetu, przyjaciół i krewnych.
– Mam przekonanie, że emocjonalna pustka wielu ludzi bierze się stąd, jak ktoś mądrze napisał, że budujemy mury zamiast mostów. Przeważa postawa: „co mi dasz” i „co będę z tego miał(a)” w sensie fajności życia, jego atrakcyjności. Ale gdy mówię szczerze, że chciałbym, by moja kobieta potrafiła też prowadzić dom, momentalnie słyszę stary tekst o kurze domowej i garach…
– To prawda, świat jest pełen kobiet i mężczyzn, którzy chcą mieć życie na wysoki połysk. Taki nieustający miesiąc miodowy – potwierdza Agata. – Te wygórowane wymagania wobec bliźnich powodują mijanie się ludzi. Przekonanie naszych babć, że dobrze jest, by jednak w przedpokoju wisiał jakiś męski kapelusz, co oznaczało m.in. zgodę na wady drugiej osoby, nie do końca sprawdza się obecnie. Czasem wybiera się osamotnienie zamiast desperackiego bycia z kimś. Mówcie, co chcecie – miłość jest rodzajem sacrum i gdy zabraknie w niej tej nadprzyrodzonej miary, to przepraszam, ale nie ma się o co bić…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.