Kaplica służy swoimi podwojami podczas różnych uroczystości. Istnieje także możliwość użyczenia jej dla grup, które przyjeżdżają do muzeum wraz z kapłanem. Trzeba jedynie wcześniej się umówić. Niedziela, 17 sierpnia 2008
Fresk powstaje na dużej wysokości. Artysta musi więc pracować na specjalnym ruchomym rusztowaniu. Wchodzę razem z nim na górę. Jest wysoko, czuję się trochę niepewnie. – Można się do tego przyzwyczaić. Poza tym tych 108 błogosławionych czuwa nad nami – żartuje Środoń
Z bliska przyglądam się każdej postaci. Ich twarze namalowane są z pietyzmem. W porównaniu do tradycyjnych ikon są bardziej realistyczne. Malarz pokazuje charakterystyczne detale i opowiada o każdym z błogosławionych. A mógłby to robić bez końca. Nagle rozmowę przerywa nam alarm w telefonie. – Właśnie jest południe. Zejdźmy na dół i odmówmy „Anioł Pański” – proponuje.
Tak jest zawsze. Dzień pracy ikonografa zaczyna się od modlitwy, w południe „Anioł Pański”, później Koronka do Miłosierdzia Bożego, a czasami Nieszpory. Bo malowanie, a właściwie pisanie ikon nie jest tylko procesem artystycznym, twórczym. Dlatego ich powstawanie nie może odbywać się w oderwaniu od rzeczywistości wiary, modlitwy i kontemplacji. – W modlitwie mogę poznać sens swojej pracy i poznać tego, kogo maluję. A każdy ikonograf jest do tego zobowiązany. W przeciwnym razie swoją pracę traktowałbym pobieżnie i po łebkach – podkreśla Środoń, który oprócz pracy w muzeum prowadzi również szkołę ikonograficzną w klasztorze Ojców Dominikanów na warszawskim Służewie.
W przypadku fresku ze 108 błogosławionymi sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Nie ma bowiem kanonu, z którego artysta mógłby skorzystać. Każdą z postaci musi więc malować od podstaw. – Wiele czasu zajęło mi gromadzenie materiałów: fotografii i obrazów każdego z nich. Staram się również poznać ich życiorysy i duchowość. Muszę przecież w tych ikonach oddać jak najlepiej całe ich bogactwo i rzeczywistość duchową – wyjaśnia artysta.
Malowanie fresku odbywa się w czasie, gdy muzeum jest otwarte dla zwiedzających. Co kilka minut ktoś wchodzi do kaplicy na modlitwę. Dla wielu ze zwiedzających jest to również okazja, aby zobaczyć, jak powstają kolejne postacie błogosławionych. – Ludzie przychodzą, oglądają, zadają pytania. Jestem w muzeum kolejną atrakcją turystyczną – żartuje Środoń. – Myślę, że opowiadanie zwiedzającym o błogosławionych męczennikach jest także moją rolą w tym miejscu. Jednak kiedy widzę, że ktoś szuka w kaplicy chwili skupienia, to staram się nie przeszkadzać – dodaje.
Choć kaplica jest częścią muzeum, to jednak jest również miejscem, gdzie wierni regularnie gromadzą się na modlitwie. Co niedzielę o godz. 12.30 ks. kan. Zygmunt Wudarkiewicz odprawia tutaj Mszę św. Na Eucharystię do kaplicy przychodzi stała grupa kilkudziesięciu osób: powstańcy, ich rodziny oraz osoby związane z muzeum. Muzeum jest czynne również w niedzielę. Dlatego też wiele osób łączy uczestnictwo we Mszy św. z niedzielnym spacerem i zwiedzaniem muzealnych ekspozycji. Ponadto raz w miesiącu Mateusz Środoń wspólnie ze znajomymi organizują Nieszpory w intencji pokoju i pojednania między narodami. Odbywają się one zwykle w każdy drugi czwartek miesiąca o godz. 18.30.
Kaplica służy swoimi podwojami podczas różnych uroczystości. Istnieje także możliwość użyczenia jej dla grup, które przyjeżdżają do muzeum wraz z kapłanem. Trzeba jedynie wcześniej się umówić.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.