Haendel do końca życia pozostał kawalerem. Nawet najbardziej dociekliwym łowcom plotek nie udało się dotąd natrafić na żaden ślad odsłaniający domniemane tajemnice jego życia uczuciowego. Niedziela, 19 kwietnia 2009
Rok 1714 był przełomowy zarówno dla dziejów Anglii, jak i dla Haendla. Po bezpotomnej śmierci królowej Anny parlament powołał na angielski tron księcia Hanoweru Jerzego Ludwika. Legenda mówi, że Haendel skomponował swą sławną suitę „Muzyka na wodzie”, aby pozyskać łaskę nowego króla. Wraz z wynajętymi muzykami wykonywał swój utwór na barce, która towarzyszyła królewskiej łodzi podczas przejażdżki po Tamizie. Król, oczarowany piękną muzyką, miał przywrócić jej autorowi swą przyjaźń. Prawdziwość legendy jest wątpliwa, a „Muzyka na wodzie” powstała prawdopodobnie dwa lata później.
Mimo obaw z powodu samowolnego opuszczenia stanowiska w Hanowerze, co wówczas karano więzieniem, kompozytor nie zabiegał o przebaczenie. Jerzy I, który był melomanem, zachwycił się wznowionym na londyńskiej scenie „Rinaldem” oraz najnowszą operą Haendla „Amadigi di Gaula”. Podwoił mu nawet dworską pensję do kwoty 600 funtów rocznie. Nie było to jedyne źródło dochodów sławnego muzyka. Jego mecenasem był także książę Chandos, dla którego stworzył wiele kompozycji, m.in. jedenaście hymnów „Chandos Anthems” oraz utwór sceniczny „Acis i Galatea”.
Teatr operowy w Londynie
W 1717 r. popularna niegdyś w Londynie opera włoska przestała istnieć. Arystokratyczni przyjaciele Haendla pragnęli powołać nowy, włoski teatr operowy. Przedsięwzięcie wsparł również król. Powstała Royal Academy of Music. Haendla wydelegowano, by pojechał na kontynent i zaangażował włoskich śpiewaków.
Kompozytor udał się do Drezna i za niebagatelne kwoty podkupił Augustowi II najlepszych solistów z jego teatru operowego. Po powrocie do Londynu objął kierownictwo muzyczne nowej sceny operowej z pensją 800 funtów rocznie. Nie była to najwyższa gaża w teatrze. Czołowy solista Francesco Bernardi zarabiał 2000 funtów.
Haendel kierował królewską operą przez osiem lat. Wystawił trzynaście swoich oper, m.in. „Radamisto”, „Juliusz Cezar”, „Rodelinda”. Niektóre z nich osiągały rekordową w owych czasach liczbę kilkudziesięciu przedstawień. Teatr upadł z powodów finansowych. Wówczas kompozytor założył w Londynie własny teatr operowy i zaprezentował publiczności kilkanaście nowych dzieł. Opera włoska traciła jednak swą popularność i teatr ten również musiał zamknąć swe podwoje. Ogromne napięcia związane z pracą spowodowały, że Haendel zachorował i doznał paraliżu, a podczas jego nieobecności teatr zbankrutował. Po kuracji w Aix-la-Chapelle paraliż ustąpił.
Wielu biografów opisywało katastrofalny los kompozytora, ściganego przez wierzycieli, spłacającego olbrzymie długi i pozbawionego środków do życia. Była to tylko legenda. Gdy zbadano archiwa Banku Angielskiego, w którym Haendel miał konto, okazało się, że zgromadzony przez niego kapitał nie ucierpiał, a jego bieżący rachunek miał zawsze dodatnie saldo.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.