Bardzo się cieszę, że w swojej encyklice o nadziei Benedykt XVI powraca do dawnej formy pobożności, którą nazywa ofiarą. W charyzmat Cichych Pracowników Krzyża wpisują się w sposób szczególny dwa miejsca maryjne – Lourdes i Fatima, gdzie Maryja zachęca do współodpowiedzialności za zbawienie świata. Kotwica, 35/2008
W czym tkwi sedno duchowej formacji osoby chorej, niepełnosprawnej?
W sercu Luigiego Novarese mocno zostały wyryte słowa Matki Bożej z Fatimy: "Wiele dusz idzie na wieczne potępienie, bo nie ma nikogo, kto by się za nich modlił i ofiarował" oraz słowa wypowiedziane w Lourdes: "Pokuty, pokuty, pokuty". Na podstawie tych słów ułożył on dla chorych i niepełnosprawnych swoisty program formacji i życia duchowego. Należy pamiętać, że w tamtym czasie, gdy nasz prałat zaczynał swoją działalność, niepełnosprawni byli traktowani jak ludzie nikomu niepotrzebni, społecznie bezużyteczni, stanowili swego rodzaju getto – zamknięty świat, margines. Cała więc działalność prałata Novarese miała na celu sprawić, by osoba chora i niepełnosprawna poczuła się osobą wartościową, osobą potrzebną w Kościele i społeczeństwie, osobą godną tego, by w pełni być chrześcijaninem, współpracownikiem Maryi. Dzisiaj natomiast wiele jest organizacji, stowarzyszeń, które działają na rzecz niepełnosprawnych – sportowe, artystyczne, tworzy się koła teatralne, plenery malarskie, stawiając na aktywizację kreatywność.
Są to bardzo dobre i potrzebne przedsięwzięcia, ale dostrzec w nich można również pewną tendencję, dążenie do tego, by całkowicie wyeliminować ból, cierpienie, samotność, starość. W tym też duchu lansowane jest dążenie do zaakceptowania eutanazji. Jak jednak uczy nas Kościół w osobie papieża: "Właśnie tam, gdzie ludzie, usiłując uniknąć wszelkiego cierpienia, starają się uchylić od wszystkiego, co może powodować ból, tam, gdzie chcą zaoszczędzić sobie wysiłku i bólu związanego z prawdą, miłością, dobrem, staczają się w życie puste, w którym być może już prawie nie ma bólu, ale coraz bardziej dominuje mroczne poczucie braku sensu i zagubienia. Nie unikanie cierpienia ani ucieczka od bólu uzdrawia człowieka, ale zdolność jego akceptacji, dojrzewania w nim, prowadzi do odnajdywania sensu przez zjednoczenie z Chrystusem, który cierpiał z nieskończoną miłością".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.