Nie obawiaj się, drogi czytelniku: nie będzie to artykuł o hemoglobinie, tkance łącznej i innych podobnych kwestiach, które znasz z lekcji biologii. Tym razem nie chcemy rozważać zagadnienia ludzkiego ciała i krwi za pomocą narzędzi współczesnej nauki, lecz spojrzeć na nie oczyma człowieka Biblii. eSPe, 84/2009
Co więcej, autor Listu do Hebrajczyków, ukazując przyjście Syna na świat jako akt posłuszeństwa Ojcu, wkłada w Jego usta nieco zmodyfikowane słowa psalmu 40: Ofiary ani daru nie chciałeś, ale Mi utworzyłeś ciało. L. Manicardi zauważa, komentując ten fragment, że dla Chrystusa i dla chrześcijan ciało jest miejscem pełnienia woli Bożej. Można by powiedzieć: ono daje nam nowe możliwości odpowiadania na miłość Boga.
Jakże różni się to biblijne spojrzenie na ludzkie ciało od pewnych późniejszych ujęć, w których więcej było Platona niż Bożego Ducha! Oczywiście, autorzy biblijni są świadomi pewnych zagrożeń, dlatego św. Paweł mówi o ukrzyżowaniu ciała czy braniu go w niewolę, ale właśnie dlatego, by było godną świątynią: Czy nie wiecie, że ciało wasze jest przybytkiem Ducha Świętego? (1 Kor 6,19).
Zatem ciało nie jest po to, by się go wreszcie definitywnie pozbyć, uwalniając duszę z tego mizernego więzienia, lecz po to, by zostało przemienione, uświęcone, aby w dniu ostatecznym mogło powstać do nowego życia.
Spójrzmy teraz na rozumienie krwi przez człowieka czasów biblijnych. Otóż ludzie starożytni nieraz widzieli poległych na placu boju i dostrzegali, że koniec życia wiąże się z wypłynięciem krwi. Dlatego w ich rozumieniu śmierć nie była rozdzieleniem ciała od duszy (z wspomnianych wyżej przyczyn), ale rozdzieleniem krwi od ciała.
Skoro ciało bez krwi nie może żyć, to znaczy, że w krwi jest życie. To dlatego krew uważano za świętą, zastrzeżoną dla Boga – Pana życia. Tylko Jemu można ją było ofiarować. Co więcej, grzesznik pragnący zyskać Boże przebaczenie przynosił zwierzę na ofiarę, by krew zwierzęcia – w zastępstwie za samego człowieka – stała się narzędziem przebłagania.
Dlatego też składano krwawe ofiary podczas konsekracji, np. kapłanów, aby przelana krew dokonała oczyszczenia i uświęcenia. Co więcej, gdy Izraelici pod Synajem zawarli przymierze z Bogiem, Mojżesz pokropił krwią zwierząt ołtarz i lud – na znak, że odtąd między Bogiem i ludem istnieją swoiste „więzy krwi”.
Natomiast żaden Izraelita nie mógł spożywać mięsa z krwią (zwierzęta zabijano w taki sposób, by wypłynęła z nich krew) pod karą wyłączenia ze społeczności czy wręcz śmierci. Skoro bowiem uważano, że w krwi jest życie, zjedzenie mięsa z krwią zdawało się swoistym kanibalizmem, zjedzeniem życia danego stworzenia.
W tamtych czasach, przy ówczesnym poziomie wiedzy, były to całkiem logiczne zalecenia; my natomiast wiemy dziś, że kwestia życia nie ogranicza się do samej krwi, ale jest dużo bardziej skomplikowana. Dlatego dzisiaj jemy bez wyrzutów sumienia kaszankę i inne krwiste przysmaki, bo przecież dobrze rozumiemy, że nie pochłaniamy życia zwierzęcia, podobnie jak podczas transfuzji krwi nie wchodzi w nas życie innej osoby.
Nadal natomiast obowiązuje nas, rzecz jasna, zakaz przelewania ludzkiej krwi w sensie zabijania czy ranienia innych osób. W myśli biblijnej bardzo podkreślano grozę takiego grzechu, stwierdzając, że krew wylana na ziemię woła do Boga o pomstę.
Jednak pewnego dnia przelano Krew, która wołała nie o pomstę, a o miłosierdzie: krew Chrystusa – Baranka, która rzeczywiście obmyła nas z grzechów i uświęciła. On chce upodobnić nas jak najbardziej do siebie, dlatego daje nam na pokarm swoje Ciało, poi nas swoją Krwią.
I tu rzeczywiście możemy powiedzieć, że spożywając Jego Ciało i Krew, przyjmujemy w siebie Jego życie; ale nie jesteśmy bynajmniej „kanibalami” – przeciwnie, czujemy się jak spragniony wędrowiec, który wreszcie stanął u źródła życia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.