Bóg Edyty Stein

Niełatwo jest wkraczać na teren doświadczania Boga przez drugą osobę. Jedynie z wielkim uszanowaniem dla tajemnicy można dojść do odczucia i dostrzeżenia czegoś z tej rzeczywistości, która stanowi część najbardziej wewnętrznego misterium osoby. Głos Karmelu, styczeń 2008



Wynik tego poszukiwania znajduje swój szczyt w doświadczalnym spotkaniu z Bogiem i chociaż cała reszta pozostaje „tajemnicą”, może rada, jaką daje F. Kaufmannowi, jest echem tego, co poprzedziło jej doświadczenie: „Argumentacja nie zda się na nic. Tylko ten może panu pomóc, kto od niej zdoła pana uwolnić. Coś doradzić? Już panu poradziłam: stać się dzieckiem, a życie razem ze wszystkimi poszukiwaniami i filozofowaniem złożyć w ręce Ojca. A jeśli się pan na to jeszcze nie może zdobyć, trzeba prosić, wciąż prosić nieznanego, poddawanego w wątpliwość Boga, by dopomógł. Teraz pan na pewno popatrzy na mnie zdumiony, że śmiem zalecać panu taką prostą dziecięcą mądrość. To jest mądrość dlatego, że jest prosta i w niej ukryte są wszystkie tajemnice. Jest to też droga, która bezpiecznie prowadzi do celu”.



Oblicze Boże, które zachwyca Edytę


Gdybyśmy chcieli ten temat rozwinąć w całym jego bogactwie i pełni, przekroczyłoby to niepomiernie nasz zamiar. Dlatego ograniczymy się tylko do przedstawienia najbardziej charakterystycznych rysów „doświadczenia” św. Teresy Benedykty.

Jej przeżywanie Boga ogranicza się głównie do ewangelicznego pojęcia Boga jako Miłości. Dla Edyty ta wizja i doświadczenie Boga-Miłości jest czymś podstawowym. Jemu poświęca całe swoje życie, swoje siły i śmierć, albowiem jest świadoma, że Bóg szuka nie tyle ofiary, ile przede wszystkim miłości. W liście do Anneliese Lichtenberger pisze: „Król, który mnie wybrał, jest nieskończenie wielki i miłosierny”. Miłość, która jest miłosierdziem i dobrocią, objawia się nawet w ubóstwie i osobowej słabości: „Z Jego Opatrzności może również odnosić korzyść z naszych upadków…”.

Jedynie wychodząc z wewnętrznego doświadczenia tej miłości, można stawać się uczestnikiem pozostałych tego rodzaju darów. „Czyn służebny jest skutkiem miłości”*. Dlatego dla Edyty doświadczenie Boże, które nie ujawnia się w życiu, w służbie i w świadectwie, nie jest autentycznym doświadczeniem Boga-Miłości. Kiedy Edyta mówi o miłości Bożej, nie czyni tego w sposób czysto teoretyczny, ale pozwala, by mówiło serce, i sama naprowadza niejako pytającego: „Jak ma dojść do miłości Boga, którego nie widzi, jeżeli nie został przedtem przez Niego umiłowany?” Odpowiedź daje nam ona sama: „Żeby Mu się oddać, miłując Go, musimy nauczyć się Go poznawać jako miłującego…”*.

Od doświadczenia miłości Boga Edyta Stein przechodzi do doświadczenia Trójcy Przenajświętszej. Ze świętym Augustynem będzie twierdzić, że „miłość stanowi dla nas drogę, która prowadzi do poznania Trójcy Świętej”*. Jeżeli miłość stanowi istotę Boga, to ta sama miłość jest równocześnie refleksem Jego trynitarnego bytu, Jego istnienia jako komunii, która dokonuje się w tym, kto naprawdę otwiera się na doświadczenie Boga: „Życie Boże, które rozwija się w duszy miłującej Boga, nie może być różne od trynitarnego życia Bóstwa”*.

Edyta Stein żyła głęboko zjednoczona z Bogiem i we wszystkim starała się dostosować do woli Bożej. Jest to pragnienie, które rodzi się z całkowitej ufności pokładanej w Bogu, którego rozpoznaje jako Zbawcę, i dlatego będzie się starać bez zastrzeżeń oddawać w Jego ręce, zdawać się na Niego: „Bóg wie, jakie ma plany wobec mnie. Dlatego ja nie muszę się tym niepokoić” – pisze w liście z 28 kwietnia 1931 r. Jest to postawa w pełni ewangeliczna.


 
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...