Zerwanie zakazanego owocu

Dwa rajskie drzewa to symboliczne przedstawienie alternatywy, którą tak przejmująco ukazał św. Augustyn: „miłość własna posunięta aż do pogardy Boga albo też miłość Boga posunięta aż do gardzenia sobą” W drodze, 11/2008



Grzech przekraczający naszą wyobraźnię

Nie jest łatwo pokazać ciężar, a nawet straszliwość pierwszego grzechu w ludzkich dziejach. Mamy raczej tendencję do bagatelizowania go i wręcz dziwimy się, że jakieś tam zerwanie jabłka zostało tak ciężko ukarane.

Wyjaśnijmy przy okazji, skąd się wzięło jabłko w naszych wyobrażeniach o grzechu pierworodnym – przecież opowiadanie biblijne nie wspomina ani o jabłoni, ani o jabłku. Łaciński wyraz malum jest homonimem oznaczającym „zło” bądź „jabłko” – stąd skojarzenie zakazanego owocu z jabłkiem było w krajach cywilizacji łacińskiej poniekąd nieuchronne. Nie występuje ono w Kościele wschodnim, którego językiem źródłowym jest greka.

Wielkość grzechu naszych prarodziców próbuje się pomniejszać zwłaszcza na dwa sposoby – przez zamykanie się na cały wyłożony wyżej symboliczny wymiar drzewa poznania dobra i zła albo przez sugestię, że pierwsi rodzice niezbyt dokładnie sobie zdawali sprawę z tego, do czego namawia ich kusiciel. Z próbami ich infantylizowania i domyślania się, jakoby świadomość ludzka dopiero zaczynała się w nich kształtować, stanowczo rozprawia się św. Jan Złotousty († 407). Rozumuje on następująco: „Kozy i owce wiedzą, jakie rośliny są dla nich zdatne, a jakie zgubne”. Toteż byłoby niedorzecznością sądzić, jakoby człowiek przed grzechem nie umiał rozróżniać dobra i zła.

Dobra i zła ci tylko przecież nie znają, którzy z natury pozbawieni są rozumu. […] Gdyby przed tym, jak zjadł z drzewa, człowiek nie wiedział, czym jest dobro, a czym zło, lecz dowiedziałby się o tym po zjedzeniu, to grzech byłby dla niego nauczycielem mądrości, a wąż nie byłby zwodzicielem, lecz pożytecznym doradcą, bo ze zwierzęcia uczyniłby go człowiekiem. Gdyby człowiek nie wiedział wówczas, czym jest dobro, a czym zło, jak mógłby otrzymać nakaz? Nikt przecież nie daje prawa temu, kto nie wie, że jego przekroczenie jest złem[5].

Zauważmy wreszcie najważniejszą rzecz, którą na temat tego grzechu trzeba powiedzieć: był to jedyny w ludzkich dziejach grzech popełniony przez ludzi najdosłowniej bezgrzesznych. My wszyscy, jako potomkowie pierwszych grzeszników, nie wiemy, co to znaczy być bezgrzesznym. Cała nasza wiedza na temat zła czynionego przez ludzi dotyczy zła sprawianego przez grzeszników. Nigdy nie zrozumiemy, jak wielki, jak straszliwy musiał być grzech popełniony przez ludzi bez reszty świętych i sprawiedliwych. Wielkości i okropności tego grzechu nie da się porównać nawet z najstraszliwszymi grzechami popełnianymi później przez tych, którzy już w chwili urodzenia pozbawieni byli świętości i sprawiedliwości.

Na czym polegał ten straszliwy grzech naszych prarodziców – ludzi świętych i niepokalanych – przedstawiony w Piśmie Świętym w symbolu zerwania i skosztowania zakazanego owocu? Postanowili oni „znać dobro i zło” (Rdz 3,5). Zapomnieli o tym, że są tylko stworzeniami i że dobro jest czymś wcześniejszym od nich. Wydawało im się, że to oni mogą ustanawiać, co jest dobrem, a co złem.

Jeśli spojrzymy na ten grzech w perspektywie relacji pierwszych rodziców z Bogiem, zobaczymy, że polegał on na tym, iż zwątpili oni w miłość Bożą. Samego Boga zaczęli podejrzewać o to, że niekoniecznie jest im życzliwy i że swoim zakazem chce ich ograniczać.

Jeśli natomiast będziemy oceniać to w perspektywie ich niemądrego zakochania w samych sobie, zobaczymy, że mamy do czynienia z grzechem nieposłuszeństwa – odrzucenia Stwórcy, na szczęście odrzucenia nie do końca. Zafascynowani własnym pięknem, uznali, że Bóg jest im poniekąd niepotrzebny.

Był więc to grzech naprawdę straszliwy. Również jego skutki są szczególnie tragiczne. Jest to jedyny grzech, którego skutki ogarniają całą ludzkość. „Przez jednego człowieka – napisze później apostoł Paweł – grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli” (Rz 5,12).

Tu chciałoby się zaprotestować: Co to znaczy: „wszyscy zgrzeszyli”? Przecież wtedy, kiedy ów straszny grzech został popełniony, nas jeszcze nie było! Otóż wskutek tamtego grzechu naszych prarodziców coś tragicznego stało się z człowieczeństwem, z ludzką naturą. Ludzkie dzieci nie rodzą się już w tej świętości, która by je przenikała, gdyby do niego nie doszło. Na tym właśnie polega grzech pierworodny, że przychodzimy na ten świat duchowo wybrakowani, że nie rodzimy się w świętości i sprawiedliwości, którą pierwotnie Bóg dla nas przewidział.

Toteż nic dziwnego, że świat nasz tak urządziliśmy, że nieraz trudno w nim wytrzymać i niejednemu się wydaje, że Boga w ogóle nie ma.



[5] Św. Jan Chryzostom, Homilie na Księgę Rodzaju (Rdz 1–3), Homilia 6,1n; ŹMT 45, przeł. S. Kaczmarek, Kraków 2008 s. 92n.




«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...