Przed księdzem staje para młodych ludzi. Trzymają się za ręce, są uśmiechnięci i radośni: „My w sprawie ślubu. Chcemy ślubować w tym kościele, bo bardzo nam się podoba”. Przewodnik Katolicki, 14 września 2008
Spojrzenie na parafię jak na supermarket może prowadzić do błędnych wniosków. Obu tych rzeczywistości nie wolno ze sobą utożsamiać. Wiara nie jest na sprzedaż, a spowiedź wielkanocna to nie to samo co przedświąteczna promocja. Natura wspólnoty parafialnej jest zupełnie inna niż supermarketu, ale o tym wiedzą ci, którzy są tej wspólnoty żywymi członkami. Ludzie słabej wiary, którzy chcą korzystać tylko z niektórych posług Kościoła, szukają takiej świątyni, gdzie dostaną to, czego aktualnie potrzebują i co będzie ich najmniej kosztować pod względem wymagań./p>
W to myślenie wpisuje się także środowisko kapłańskie. Jedni duszpasterze przypominają, że wiernych obowiązuje terytorialna przynależność do parafii, inni poszerzają i dopracowują propozycję pastoralną, tak by stała się coraz pełniejsza i bardziej wszechstronna, a jednocześnie coraz bardziej atrakcyjna. Jeszcze inni szukają przeróżnych środków, aby zainteresować wiernych właśnie swoją parafią. Często przypomina to supermarketową walkę o klienta. Czytałem kiedyś w prasie o proboszczu, który każdej niedzieli po Mszy św. organizował różne formy spędzenia świątecznego czasu - była więc karuzela dla dzieci, zawody strzelnicze dla starszych, piłka plażowa dla innych. W podziemiach kościoła można było napić się herbaty czy kawy. Podobno przychodziły tłumy. Pozostaje pytanie, czy był to piknik z dodatkiem pobożności czy pobożność z dodatkiem rozrywki?
W różnych świątyniach można niekiedy spotkać się ze swoistą ofertą, przypominającą formułą reklamy z supermarketów: „U nas pełna obsługa pogrzebowa. Wszystko załatwisz w jednym miejscu. Mamy własną firmę pogrzebową z tradycjami”. „W naszym kościele chrzty w każdym terminie”. „Nasz kościół jest matką kościołów - tu ślubowali wasi rodzice i wy powinniście tutaj ślubować. Błogosławiłem małżeństwo waszych rodziców, chciałbym pobłogosławić i wasze w naszym kościele”. Czasami jest też „skuteczna” pomoc kapłanów w instruowaniu wiernych, jak ominąć obowiązujące przepisy kościelne, aby skorzystać z ich oferty, innym razem propozycja zrezygnowania z wymagań, aby przyciągnąć wiernych. Ile w tym szukania chwały Pana Boga i pożytku wiernych, a ile budowania własnej popularności?
Wydaje się, że parafia przeżywa kryzys. Ale czy w związku z tym mamy zrezygnować z instytucji parafii, formy ustabilizowanej i sprawdzonej, i powrócić do niewykształconych jeszcze i niezorganizowanych wspólnot? Chyba trudno wyobrazić sobie Kościół w Polsce mający inną niż terytorial¬na strukturę. Chociaż mamy też parafie personalne, to wydaje się, że skupiają one jedynie wyselekcjonowaną grupę, zawiązującą się tylko od święta do święta, która nie ma nic wspólnego z zakorzenieniem i współodpowiedzialnością za wiarę innych i za ewangelizację.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.