Nie czarno-biały wybór

Demokrata Barack Obama już 20 stycznia 2009 r. zastąpi w Białym Domu republikanina George’a W. Busha. Będzie pierwszym czarnoskórym prezydentem w historii Stanów Zjednoczonych. Posłaniec, 1/2009



Stanowcze poparcie McCaina przez Spulę byłoby burzeniem dopiero co zbudowanych przez niego dobrych relacji politycznych zarówno z burmistrzem Chicago, Richardem Daleyem, jak i kongresmenami: Rahmem Emanuelem i Luisem Gutierezem (bliskimi partyjnymi kolegami Baracka Obamy).

Poparcie Afroamerykanina byłoby z pewnością gestem oczekiwanym i poprawnym politycznie, ale nie do końca odzwierciedlającym poglądy emigracji solidarnościowej i tej części Polonii amerykańskiej, którą w polskim MSZ nazywa się Polonią patriotyczną. Ta Polonia była bowiem zawsze w swoich poglądach konserwatywna. Tymczasem młoda emigracja lat dziewięćdziesiątych w przeważającej większości nie ma jeszcze prawa głosu w Stanach Zjednoczonych. Z jej zdaniem politycy liczyć się będą dopiero w następnych wyborach prezydenckich, za cztery, osiem lat.

W dokonaniu wyboru Polonusom nie pomogli też amerykańscy biskupi, choć ci z Teksasu stanowczo krytykowali poglądy Baracka Obamy. Niektórzy zaapelowali nawet do sumień Amerykanów, by głosowali na senatora z Arizony, Johna McCaina. Jednak im bliżej wschodniego wybrzeża USA, tym głos hierarchii Kościoła katolickiego był coraz słabszy.

Po dwuletniej kampanii wyborczej Amerykanie uwierzyli, że mogą zmienić trudną sytuację w kraju. Zainteresowanie wyborami prezydenckimi zaskoczyło nawet samych kandydatów. W historii tak wysoka frekwencja była tylko raz, kiedy to John Kennedy zwyciężył, pokonując w dobrym stylu swoich rywali, w tym Richarda Nixona, i został 35. i jedynym katolickim prezydentem Stanów Zjednoczonych.

Jego imię “Błogosławiony”

W suahili, jednym z języków Afryki, jego imię oznacza “ten jest błogosławiony”. W domu, na południowych przedmieściach Chicago, trzyma mały posąg Madonny z Dzieciątkiem i bransoletę należącą do żołnierza walczącego w Iraku. Uważa, że to mu przynosi szczęście. Bardzo rzadko pije alkohol, ale jako nastolatek brał narkotyki, w tym marihuanę i kokainę, ale kiedy w 1996 r. wybrał się do Wokingham na wieczór kawalerski narzeczonego swojej przyrodniej siostry, wyszedł z niego, kiedy pojawiła się striptizerka, bo – jak mówi – rodzina jest dla niego najwyższą wartością.

Żonę Michelle i dwie córki kocha ponad wszystko. Nie przeszkadza mu to jednak w akceptowaniu związków homoseksualnych. Nienawidzi młodzieżowej mody noszenia spodni zwisających w kroku z widoczną pupą. Taki jest nowy prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki – Barack Husajn Obama.

Mroczna zapowiedź

Prezydent-elekt zamierza swoje rządy rozpocząć od zniesienia ograniczeń finansowych na badania medyczne z zastosowaniem komórek macierzystych z ludzkich embrionów – czemu zdecydowanie sprzeciwia się Watykan.

Obama chce też w pierwszej kolejności uchylić przeciwaborcyjny zapis Ronalda Reagana i obiecuje socjalne ubezpieczenie dla każdego. Prezydenta-elekta wielu Polaków mieszkających w USA nie jest w stanie zrozumieć i zaakceptować, ale zdecydowana większość Amerykanów już go pokochała, pokładając w swoim wyborczym głosie nadzieję na american dream.

*****

Sławomir Budzik – politolog; dziennikarz radiowy i telewizyjny, publicysta. Mieszka w Chicago.




«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...