Ukrytej kamery nikt tam nie wniesie

Kazimierz Dolny: co się dzieje w domu sióstr betanek? Tygodnik Powszechny, 25 lutego 2007




Nie powiodły się żadne próby mediacji. Siostry nie odbierają telefonów. Ale nie od wszystkich. Rodziny przyjeżdżają, a siostry są uprzedzane telefonicznie. By nie wpuścić rodzin niepożądanych. To znaczy tych, które chcą odebrać swoje córki z miejsca uważanego przez nie za sektę. Te rodziny przeżywają prawdziwy dramat. – Czy moja córka przebywa teraz w pensjonacie? Kim jest? – pyta matka jednej z byłych sióstr. Wszystkie rodziny dostały list od rezydującej w Lublinie siostry Barbary: „W związku z opowiedzeniem się państwa córki przeciwko Kongregacji do spraw Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, Przełożonej Generalnej i Radzie Generalnej, związek jej ze zgromadzeniem został zerwany. Za dalsze losy i stan jej zdrowia zakon nie ponosi odpowiedzialności".

Rodziny chcą prosić siostrę Barbarę o ujawnienie adresów innych dziewcząt. Chcą pojechać tam razem. – Rodziców martwiących się o losy swych córek jest dużo. „Potrzeba nam wiele siły i odwagi" – pisze w internecie zatroskana matka. I nie myli się. Rodziny podjeżdżały pod bramę w asyście policji z Puław. I wracały z kwitkiem. Siostry są pełnoletnie. Mogą decydować, gdzie chcą przebywać. Wiele zostało z siostrą Jadwigą.

Zza muru, nad czerwonym dachem, widać figurkę. Nic nadzwyczajnego. W końcu to teren zgromadzenia zakonnego. Ale od przechodzącej przed bramą młodzieży dowiaduję się, że to pamiątka objawień matki przełożonej. Radzą przyjechać latem, kiedy widać grządki nad budynkiem. Siostry ułożyły z kwiatów i kamieni napis: „Jezus".

Ci młodzi znają siostry. Pracują w pobliskim hotelu. Ktoś macha do nich zza firanki. – Ludzie te siostry lubią – tłumaczą. – Tylko prasa przedstawia je jako złych ludzi. Gdy TVN chciał wejść na ich teren z ukrytą kamerą, to nikt z mieszkańców nie zgodził się jej wnieść.



***



Jaki będzie finał tej historii? Siostry są już wymeldowane. Stało się tak na wniosek zgromadzenia. Burmistrz miasta twierdzi, że budynek nie jest własnością gminy, więc, interweniować nie będzie. Arcybiskup Józef Życiński już zwrócił się w tej sprawie do sądu. Egzekucja wyroku sądu należy do komornika. Może, ale nie musi towarzyszyć mu policja. Dziś jeszcze nikt nie zaprząta sobie tym głowy. A już na pewno nie w Kazimierzu. Sierżant Rafał Włoś odsyła do rzecznika komendy policji w Puławach. – Nas to nie dotyczy – wyjaśnia.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...