Instytucje przetrwania

Według badań CBOS 74 proc. polskich katolików twierdzi, że nie ma – i nie chce mieć – wpływu na życie swojej parafii. Dlaczego? Tygodnik Powszechny, 12 października 2008



Niezależnie od spektakularnych działań parafia silnie podtrzymuje tradycyjne dla polskiego Kościoła struktury: jest ok. 100 ministrantów, lektorzy, Apostołowie Miłosierdzia, Apostolstwo Dobrej Śmierci, Oaza, Grupa Biblijna, Róże Żywego Różańca. Warto dodać, że zdaniem ks. Sadkiewicza energia duchowa parafian została wyzwolona przez pogłębianie kultu Bożego Miłosierdzia, który rozwija się od czasu pozyskania relikwii św. Faustyny.

Na wschodzie parafia pozostała jedną z najważniejszych „instytucji przetrwania". Tu plebanie są ośrodkami pomocy, więzi i ludzkiego ciepła, gdzie wymyśla się i realizuje nieformalne inicjatywy, gdzie spotykają się sąsiedzi, którzy planują remont drogi, pomoc w odbudowie domu, wsparcie dla chorych i samotnych. Zjawiska takie obserwujemy wprawdzie w całym kraju, ale w innych rejonach potrzebujący mogą w większym stopniu liczyć na instytucje państwowe i niepubliczne.

Do zróżnicowania regionalnego należy dołożyć zróżnicowanie miasto–wieś. Parafie miejskie koncentrują wokół siebie ludzi i rozwijają się o tyle, o ile oferują wachlarz „usług" dopasowanych do potrzeb różnych grup, jak dzieci, młodzież, studenci, inteligencja, osoby starsze, a także – coraz częściej – osoby, które z różnych powodów odbiegają od kościelnego „standardu" (żyjące w związkach niesakramentalnych, przygotowujące się do chrztu, cudzoziemcy, uchodźcy).

Wierni z miast migrują między kościołami, co doskonale widać w Warszawie: w niedzielę wiele kościołów osiedlowych ledwie się zapełnia, a świątynie Starego Miasta, zwłaszcza zakonne, pękają w szwach. Wielu proboszczów przekonało się, że lojalność wiernych powinno się podsycać przez różne wydarzenia i akcje, jak festyny, jarmarki, akcje charytatywne, koncerty.

Być czy bywać

Przeciętnemu katolikowi parafia kojarzy się przede wszystkim z rodzajem „instytucji usługowej". Jeden z moich rozmówców pytany o znaczenie parafii w lokalnym życiu, odpowiedział: „Jesteśmy katolickim społeczeństwem, więc nie możemy obyć się bez księdza". Dostęp do różnego rodzaju usług, wiążących się z obecnością kapłana, jak poświęcanie przedmiotów, prowadzenie spotkań świątecznych w instytucjach, przewodnictwo ślubom i pogrzebom – jest traktowany jako coś, co parafianom się po prostu należy. O jakości i cenach tych czynności wierni dyskutują tak, jak o opłatach za usługi komercyjne. Bycie parafianinem oznacza więc dla Polaków przede wszystkim uprawnienie do korzystania z posług religijnych, istotnych dla podtrzymania ładu życia jednostkowego i społecznego, wiążących się z różnymi „rytuałami przejścia".

To właśnie rzeczywistość rytualna jest gwarantem przywiązania Polaków do parafii. Natomiast w coraz mniejszym stopniu jest nim zakorzenienie (społeczeństwo staje się mobilne i elastyczne) oraz dyscyplina religijna, która, jak pokazują badania, rozluźnia się, zwłaszcza w miastach.

Patrząc na przywołane dane o nieangażowaniu się katolików w życie parafii, można śmiało powiedzieć, że Polacy nie czują, że „są" w parafii. Poza zaangażowanymi członkami ruchów i stowarzyszeń kościelnych (którzy stanowią mniej niż 10 proc. wszystkich wiernych), Polacy w parafii „bywają": w niedzielę, z okazji ślubu, chrztu, pierwszej komunii, festynu.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...