Polscy emigranci, nie zważając na recesje i kryzysy, zadomowili się na obczyźnie. Rytualne pytanie o ich liczbę zastępuje dziś inne: o pożytki i straty poakcesyjnej emigracji. Tygodnik Powszechny, 30 listopada 2008
Grzegorz Małkiewicz korzyści z emigracji widzi na co dzień: mówi, że młodzi Polacy wiele się uczą. – Rozmawiałem ostatnio z młodym człowiekiem, informatykiem pasjonatem. Dostał pracę w dobrej brytyjskiej firmie – opowiada Małkiewicz. – Na rozmowę kwalifikacyjną przyszedł z kolczykami w uszach i różowymi włosami. Później pracodawcy zażądali odpowiedniego ubioru i fryzury. Zdziwił się, bo nie rozumiał, co mają różowe włosy do informatyki. Potem zwrócono mu uwagę, że ze współpracownikami należy komunikować się przez e-mail, tak by nie przeszkadzać innym. Jeszcze innym razem, że do szefa nie powinien zwracać się przy użyciu kolokwialnego języka. I dzisiaj ten młodzian mówi: to wszystko jest strasznie fajne, bo porządkuje pracę!
Słabą integrację społeczną dorosłych rekompensuje wtapianie się w brytyjskie społeczeństwo polskich dzieci. – Chodzą z wizytami do angielskich domów, angielskie dzieci przychodzą z rewizytą i dzięki temu polskie rodziny poznają te angielskie – mówi Katarzyna Kopacz z „Gońca”.
Emigracja na poziomie jednostki to też pytanie o bilans finansowy (w tym przypadku, wolno przypuszczać, z reguły pozytywny), bilans edukacyjny (choć dorośli opornie uczą się angielskiego, to ich dzieci robią to błyskawicznie, często służąc rodzicom za tłumaczy) i kulturowy. Tego ostatniego zmierzyć nie sposób, trudno jednak przypuszczać, by długotrwałe przebywanie w wielokulturowym Londynie, Southampton czy Brukseli pozostawało bez pozytywnego wpływu na – postrzeganego zwykle jako typ ksenofobiczny – przeciętnego Polaka emigranta.
Polska zyskała?
Czy w cztery i pół roku po akcesji do UE można mówić już o emigracyjnych korzyściach i stratach w skali makro: zarówno tych społecznych, jak ekonomicznych?
W bilansie społecznym, po stronie negatywów, często wymienia się rozwody. To jednak zjawisko trudne do zdiagnozowania. – Nie wiemy, czy wyjazd jest odpowiedzią na kryzys rodziny, czy kryzys wywołuje – mówi prof. Iglicka, dodając zaraz, że inny problem – coraz większa liczba polskich eurosierot – to już zdecydowanie pokłosie masowych wyjazdów. – Media podawały nawet liczby 150 tys., co jest oczywiście grubą przesadą – mówi Iglicka – ale bliższe rzeczywistości 15 tys. to przecież też bardzo dużo.
Bilans ekonomiczny w skali makro jest niejednoznaczny: będącemu pozytywnym następstwem eksodusu spadkowi bezrobocia, ubóstwa i napięć płacowych towarzyszyły ubytek populacji, związany z tym drenaż umiejętności i kwalifikacji oraz niedobory na rynku pracy (szczególnie dotkliwe w niektórych regionach kraju).
Krystyna Iglicka przypomina, że choć polityka każdego państwa powinna być obliczona na powroty swoich obywateli, to, dostrzegając negatywne następstwa emigracji, trudno nie doceniać roli coraz silniejszej polskiej diaspory. – Ona może się przyczynić i do rozwoju społeczno-gospodarczego kraju, i być wehikułem w politycznych mediacjach – mówi.
Innym pocieszeniem jest powtarzane często banalne stwierdzenie: cały świat jest w ruchu, wobec czego obecność Polaków za granicami kraju należy uznać za normę.
Prof. Knopek: – Amerykanin już w latach 80. zmieniał w ciągu życia 7-8 razy miejsce zamieszkania, tam mobilność nie jest więc niczym nowym. Również w Polsce ludzie zaczynają widzieć, że nie jesteśmy przypisani do miejsca urodzenia.
Zmienia się nastawienie do migracji, zmieniają się też pojęcia. Jak mówi dr Izabela Grabowska-Lusińska, nie ma już migrantów powrotnych. – Mamy cyrkulantów, których działanie charakteryzuje, jak to określili brytyjscy badacze, intencjonalna nieprzewidywalność.
Jednak w obrazie Polski jako kraju będącego częścią globalnej cyrkulacji brakuje jednego elementu. – Cyrkulacja – przypomina prof. Iglicka – to ruchy w różnych kierunkach. Będzie można o niej mówić wtedy, gdy dorobimy się własnych imigrantów.
Ci jednak, na razie, nie kwapią się do masowych przyjazdów nad Wisłę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.