W maju w centrum polskiej debaty publicznej znalazła się książka, której niemal nikt z jej uczestników nie czytał, gdyż jeszcze się nie ukazała. Mowa, oczywiście, o książce Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka poświęconej domniemanej współpracy Lecha Wałęsy z SB w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych. Znak, 7-8/2008
Nie przekonuje mnie jednak także apel „W obronie swobody badań naukowych”, stanowiący polemikę z listem w obronie Lecha Wałęsy. Warto przypomnieć, że publiczną debatę na temat książki Cenckiewicza i Gontarczyka rozpoczęło opublikowanie w „Rzeczpospolitej” artykułu profesora Andrzeja Zybertowicza – notabene recenzenta książki o Wałęsie i czołowego ideologa IV Rzeczypospolitej, twórcy koncepcji „szarej sieci” oplatającej polskie życie publiczne – który stwierdził, że stosunek do tej książki będzie miarą intelektualnej i moralnej uczciwości. Stwierdził też, że to III Rzeczpospolita nie pozwoliła Wałęsie i wielu innym rozliczyć się z przeszłością. Obrońcy ,,swobody badań naukowych” nie zareagowali na ten kuriozalny tekst. Niemal wszyscy byli bowiem entuzjastami projektu IV Rzeczypospolitej i sympatykami rządów PiS-u. Z kolei obrońcy dobrego imienia Wałęsy utożsamiają się z III Rzeczpospolitą, uważając, że Polska po roku 1989 odniosła zdecydowany sukces. W tym sporze nie chodzi więc przede wszystkim o Wałęsę, a o wznowienie sporu pomiędzy rzecznikami III i IV Rzeczypospolitej. Rzecznikom IV Rzeczypospolitej, takim jak profesor Zybertowicz, chodzi w istocie o udowodnienie tezy, że Polskę po 1989 roku budowali ludzie uwikłani w ciemne sprawy z przeszłości i ten fakt determinował nieprzeprowadzenie radykalnej dekomunizacji po 1989 roku, obalenie rządu Jana Olszewskiego, nieoczyszczenie WSI z oficerów wywodzących się ze starego systemu itp. Moralny i polityczny przełom w Polsce miał nastąpić dopiero w 2005 roku, po objęciu władzy przez PiS. Ten tok rozumowania uważam za absurdalny. Historii wolnej Polski nie da się wytłumaczyć za pomocą prawdziwych, domniemanych i zmyślonych grzechów jej twórców, popełnionych w czasach PRL. Nie przeszkodziły one zbudowaniu niepodległego, demokratycznego państwa, należącego do NATO i do Unii Europejskiej.
Niechaj historycy badają naszą najnowszą historię, także dotykając jej bolesnych kart. Oby jednak wystrzegali się pychy, twierdząc, że piszą ją zupełnie na nowo. Znamy zasadniczy kierunek procesu historycznego, jaki dokonał się w Polsce. Podobnie jak najważniejsze fakty.
Z pewnością nie należy też instrumentalnie wykorzystywać wyników badań historycznych dla potrzeb walki politycznej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.