Jednym z najtrudniejszych wyzwań wychowawczych jest pojawiająca się w życiu dziecka coraz wcześniej i szybko rosnąca rola grupy rówieśniczej. Problem miejsca w grupie, a przede wszystkim zapewniania sobie jej akceptacji towarzyszyć będzie większości ludzi do późnej dorosłości. Zeszyty Karmelitańskie, 3/2007
Jednym z najtrudniejszych wyzwań wychowawczych, jakie stają przed każdym rodzicem i opiekunem, jest pojawiająca się w życiu dziecka coraz wcześniej i szybko rosnąca rola grupy rówieśniczej. Problem miejsca w grupie, a przede wszystkim zapewniania sobie jej akceptacji towarzyszyć będzie większości ludzi do późnej dorosłości.
Wyrastanie z dzieciństwa oznacza m.in. umniejszanie autorytetu dorosłych i wzmacnianie znaczenia kolegów i grupy, w której spędza się wiele czasu – zespołu klasowego, towarzystwa z podwórka, ulicy, dzielnicy, z klubu sportowego i dyskoteki. Mały, a potem młody człowiek ocenia siebie, patrząc oczami grupy, obserwując jej reakcje. Próbuje zrozumieć obowiązujące w niej reguły, rozpoznać hierarchię – kto jest najważniejszy, kogo trzeba słuchać, z kim się liczyć. Pojawia się obawa, żeby nie zostać skrytykowanym, wyśmianym, wyizolowanym, niedopuszczonym do wewnętrznego życia grupy. Jeśli zdarzy się, że w danym środowisku są osoby wyraźnie odrzucane, niepopularne, odróżniające się od większości wyglądem, zachowaniem, możliwościami, pojawia się lęk, żeby nie znaleźć się w tej sytuacji. Kojarzy się ona co najmniej z samotnością w grupie, w gorszej wersji – z różnymi formami uprzykrzania życia, a nawet, co niestety zdarza się coraz częściej, okrutnego prześladowania. Jest perspektywą przerażającą, szczególnie, że zazwyczaj nie można liczyć na pomoc mądrych dorosłych, którzy na co dzień interesowaliby się życiem dziecka i kolegami, z którymi spędza czas, dostrzegaliby problemy, umieli o nich słuchać, poradzić, jak się zachować lub wystąpić w obronie, tak żeby nie „spalić” ostatecznie pozycji dziecka w grupie. Wszystko to są normalne, przeciętne sytuacje wynikające z procesów rozwojowych i mechanizmów życia społecznego. Czy to znaczy, że młody człowiek jest skazany na grupę – jej opinie i presję dotyczącą praktycznie wszystkich sfer życia, od zabawek, które „mają wszyscy”, wyglądu, ulubionych otraw, pożądanych produktów, słuchanej muzyki, marki komórki, komputera, sprzętu muzycznego, sportowego, sposobów porozumiewania się, spędzania czasu, kończąc na postawach, sposobie myślenia, wartościach, podejściu do życia?
Jeśli uznajemy, że każdy człowiek jest osobą, tzn. istotą obdarzoną najwyższą, bezwarunkową wartością – godnością ludzką, istotą niepowtarzalną, rozumną i wolną, musimy przyjąć, że spełnia się i osiąga szczęście poprzez bycie dla innych w postawie miłości, gotowości do ofiarnej pomocy i służby, do wysiłku na rzecz dobra wspólnego. Spełnia się nie w kręgu perfekcyjnie wypracowywanego egocentryzmu, ale w relacjach z innymi, w osobowych wspólnotach. To oznacza, że grupa, inni, nie muszą stanowić zagrożenia utraty własnej tożsamości. Ale to również oznacza, że nie wystarczy możliwie bezkonfliktowo „wtopić się” w grupę, konformistycznie przyjmując wszelkie jej standardy i wymagania. Nie oznacza to również konkurowania o pozycję w grupie według przyjętych w niej kryteriów.
Dla myślących o człowieku jako osobie grupa, jak długo nie stanie się wspólnotą osób, jest jedynie łatwiejszym lub trudniejszym środowiskiem społecznym, stosunkowo prostym do manipulacji przez specjalistów. By stać się wspólnotą, jej członkowie muszą się skupiać wokół wspólnego dobra, którym jest nie wspólny interes, ale w pełni ludzki rozwój wszystkich jej uczestników. Muszą solidarnie angażować się w tworzenie warunków do takiego funkcjonowania i rozwoju. Tworzenie wspólnot, życie i działanie w nich na sposób osobowy nie jest łatwe. Wymaga uznania w każdym człowieku bezwzględnej wartości. W dzisiejszej kulturze, premiującej egoizm, pragmatyczną walkę o sukces, instrumentalne wykorzystywanie innych – jeśli mogą być przydatni – a odrzucanie, jeśli nie ma już z nich „pożytku”, jest to zadanie szczególnie trudne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.