Żyła jako rekluza, czyli zamurowana w swojej celi pustelnica. W czasie ciężkiej choroby, będąc już niemal na progu śmierci, miała serię widzeń mistycznych. Spisała je, dodając do nich komentarz. Całość dzieła nosi tytuł Objawienia Bożej Miłości. Życie Duchowe, 53/2008
Bo w tych Trzech jest całe nasze życie; natura, Miłosierdzie, Łaska; od Nich mamy pokorę i łagodność; cierpliwość i litość; nienawiść do grzechu i zła – bo jest właściwe cnocie nienawidzić grzechu i zła. I tak Jezus jest prawdziwie naszą Matką według natury, na mocy pierwszego aktu stworzenia; i jest naszą prawdziwą Matką według łaski, przez to, że przyjął naszą stworzoną naturę. Całe piękne działanie, cała słodka naturalna funkcja chwalebnego macierzyństwa właściwa jest Drugiej Osobie; bo w Chrystusie otrzymujemy spełnienie się tej Bożej woli całkowite i pełne, bez końca, tak wedle natury, jak i wedle Łaski, z Jego własnej, właściwej Mu dobroci. Zrozumiałam trzy sposoby pojmowania macierzyństwa w Bogu: pierwszy polega na stworzeniu nas, drugi to przyjęcie naszej natury – i tu zaczyna się macierzyństwo Łaski – a trzeci to macierzyństwo działania; i to jest rozpościeranie się tej samej Łaski wszerz i wzdłuż, wzwyż i w głąb, bez końca. A wszystko to jedna miłość.
Ale teraz trzeba powiedzieć nieco więcej o tym rozpościeraniu, na ile to rozumiem według zamysłu naszego Pana: jak macierzyństwo Miłosierdzia i Łaski przywraca nas na miejsce właściwe naszej naturze, na którym nas poprzednio postawiło macierzyństwo natury-Miłości; a ta dobrotliwa Miłość nigdy nas nie opuszcza.
Nasza dobra Matka, nasza łaskawa Matka – bo Bóg chce być nam Matką we wszystkim – zakłada fundament swych dzieł pokornie i łagodnie w łonie Dziewicy. (A to pokazał w pierwszym widzeniu, kiedy przedstawił oczom mojego umysłu tę pokorną Dziewicę w takiej prostej postaci, jak kiedy poczęła). To znaczy: nasz wielki Bóg jest najwyższą Mądrością; i w tym niskim miejscu przygotował Go i oblekł w nasze biedne ciało, aby sam we wszystkim spełnił posługę i urząd macierzyństwa.
Posługa matki jest najbliższa, najpilniejsza i najprawdziwsza; najbliższa jest z natury; najpilniejsza, bo jest z miłości; najpewniejsza, bo jest z prawdy. Tej posługi nikt nie może ani nigdy nie powinien spełniać, tylko On jeden. Wiemy, że wszystkie nasze matki rodzą nas na ból i śmierć; a oto nasza najprawdziwsza Matka, Jezus, On, będący Wszechmiłością – rodzi nas na radość i nieskończone życie: niech będzie błogosławiony! Tak to żywi nas w sobie w miłości; i działał aż do pełni czasów, w której zechciał znieść najcięższe męki i najgorszy ból, jaki kiedykolwiek istniał; i wreszcie umarł. A kiedy dzieło zakończył i zrodził nas do szczęścia, jeszcze się tym nie zadowoliła Jego przedziwna miłość; a to okazał w tych niezrównanych słowach miłości: „Gdybym mógł cierpieć więcej, tobym cierpiał więcej”.
Nie mógł już powtórnie umrzeć, ale nie chciał zaprzestać działania: teraz więc przystało Mu nas karmić; bo drogocenna macierzyńska miłość uczyniła Go naszym dłużnikiem. Matka może dziecku dawać ssać swoje mleko, ale nasza chwalebna Matka, Jezus, karmi nas samym sobą i czyni to z wielkim szacunkiem i wielką czułością w Najświętszym Sakramencie, który jest świętym pokarmem mojego życia; i przez wszystkie święte Sakramenty żywi On nas z wielkim miłosierdziem i łaską. I to właśnie znaczyły te cudowne słowa, kiedy powiedział: „To ja jestem tym, którego głosi ci Kościół święty i o którym cię uczy”. To znaczy: „Całe zdrowie i życie płynące z Sakramentów, cała moc i łaska mojego słowa, cała dobroć złożona dla ciebie w Kościele świętym, to ja”. Matka może tulić dziecko czule do piersi, ale nasza czuła Matka, Jezus, może nas wprowadzać prosto w swoją pierś, poprzez swój święty bok otwarty, i tam ukazywać nam częściowo swoje Bóstwo i radości nieba, dając duchową pewność nieskończonego szczęścia. A to ukazał w dziesiątym widzeniu, dając takie zrozumienie tych swoich słodkich słów: „Oto jak cię umiłowałem” – i patrząc na swój bok z radością.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.