Chorzy z miłości

Dziecko zawsze bardzo intensywnie przeżywa to, co dzieje się pomiędzy rodzicami. Nie potrafi sobie radzić z emocjami tak jak dorośli. Nie umie się zdystansować, nie może pójść z kolegami na piwo ani też uciec od swojej rodziny. List, 12/2007




System rodzinny jest jeszcze bardziej skomplikowany - nie wystarczy odwołać się rzeczywistości fizycznej, żeby go opisać. Jego częścią są także zjawiska natury biologicznej, psychologicznej i społecznej. Stąd zależności i mechanizmy, jakie wykształca, bywają niezwykle zawikłane. Pamiętam taką rodzinę, w której ojciec przeszedł ciężki zawał. Stan zagrożenia zdrowia utrzymywał się przez kilka miesięcy. Do tego czasu ojciec był jedynym żywicielem rodziny, spełniał się zawodowo. Kiedy przeszedł na rentę, pracować zaczęła żona, zmianie uległy wartości i cele rodziny. On był w stanie nieustannego stresu, napięcia, ponieważ w swoim odczuciu nie miał wpływu na to, co się dzieje w domu. Dzieci starały się jakoś zająć ojca, grały z nim w szachy, chociaż nie za bardzo lubiły - ojciec był świetnym szachistą i nigdy nie dawał im wygrać. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby dzieci nie zaczęły także chorować. Ich dolegliwości nasilały się wtedy, gdy ojciec czuł się najbardziej sfrustrowany. To pozwalało uchronić go przed rezygnacją, apatią, a także przed pogłębieniem choroby.

Wiadomo, że np. żonaci mężczyźni umierają z powodu choroby niedokrwiennej serca statystycznie trzy razy rzadziej niż single. Małżeństwa osób dotkniętych tą chorobą zazwyczaj funkcjonują trochę gorzej niż małżeństwa osób zdrowych, ale badania wykazały też, że im więcej dolegliwości ma mąż, tym lepiej ocenia małżeństwo jego żona. Prawdopodobnie wszelkie konflikty w tych małżeństwach ustają, gdy tylko mężczyznę coś zaboli, bo „przecież z chorym nie można się kłócić". Objaw, czyli np. choroba, chociaż trudno w to uwierzyć, chroni czasami system przed większym zagrożeniem, jakim może być rozpad rodziny. Może działać jako regulator bliskości. Dłuższa abstynencja seksualna małżonków może być powodem stresu, frustracji i kłótni, chyba że stan ten zostanie uzasadniony jakąś chorobą.

Żona będzie mówić, że boli ją głowa...

To już niemal taki literacki przykład. Ale rzeczywiście ból głowy może być w małżeństwie pożyteczny, gdyż prowadzi do spadku napięcia, które wywołały problemy w sferze intymnej. Małżonkowie wymyślają przecież często najróżniejsze wyjaśnienia tego stanu. Podejrzewają zdradę, wydaje im się, że przestali być atrakcyjni.

Jeżeli ich problem zostanie rozwiązany, to żonę przestanie boleć głowa?

Taki jest sens i jeden z modeli pracy w terapii rodzin. W modelu medycznym pomoc sprowadzałaby się do podania tabletki przeciwbólowej, tyle że taka kuracja wystawia rodzinę na ryzyko - małżonkowie nadal nie będą wiedzieli, co zrobić z tym nieszczęsnym seksem. Nasza metoda pracy polega na tym, że pomagamy im wypracować takie formy bliskości, w których będą się czuli dobrze i bezpiecznie. Staramy się doprowadzić ich do takiego etapu, w którym system rodzinny będzie mógł funkcjonować bez migren żony.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...