Wolność do używania i próbowania wszystkiego prowadzi do unicestwienia własnej kulturowej i społecznej tożsamości, co po części już się stało. Mieszkaniec Europy żyje więc pośród romańskiej, gotyckiej i barokowej architektury, czasem słucha chorału gregoriańskiego, Palestriny czy dzieł Bacha, zdarza mu się wzruszyć tercynami z „Boskiej komedii”, oglądać sztuki Szekspira i Moliera, ale coraz częściej przypomina barbarzyńce, dla którego Kościół nie jest domem – doczesnym i wiecznym, a prawda, o którą na śmierć i życie bili się jego przodkowie jest jedynie mitem i pomyłką.
Chrześcijanie wobec rewolucji w kulturze
Nie jest przypadkiem, że M. Foucault mówi o „śmierci człowieka” a F. Fukuyama o „końcu człowieka”. Owocem humanizmu budowanego w opozycji do Boga i ostateczne uśmiercenie Boga w kulturze prowadzi do dehumanizacji kultury i śmierci człowieka, jakiego znamy, jakiego obraz uformowany został w cywilizacji łacińskiej. Dziś człowiek przestaje być uznawany za osobę – rozumny i wolny podmiot, nakierowany na życie w wieczności z Bogiem, za to coraz częściej traktuje się go jako bezosobowy zlepek procesów, stanów czy przeżyć. Nie jest kimś, lecz czymś. Narastający proces deformacji w rozumieniu osobowego sposobu istnienia bytu ludzkiego idzie w dwóch kierunkach. Coraz częściej słusznie ukazując zwierzęcość człowieka, neguje się jego transcendencje względem świata i społeczności. Zarazem temu uzwierzęcaniu człowieka towarzyszy proces uczłowieczenia zwierząt wraz z przypisywaniem im praw dotychczas przysługujących tylko człowiekowi.
Owocem dehumanizacji człowieka jest dehumanizacja kultury – poprzez zredukowanie jej do wymiaru horyzontalnego. Zagrożony jest więc nie tylko sam człowiek, ale i jego kultura, która ma go wspomagać w prowadzeniu ludzkiego sposobu życia. Ta wzajemnie nakręcająca się spirala regresu stanowi przygnębiający obraz skutków rewolucji w kulturze.
Jak do dokonującej się rewolucji w kulturze i w wizji samego człowieka ustosunkowują się chrześcijanie? Można wskazać trzy zasadnicze postawy wobec tej rewolucji:
1. Nie ma żadnych sygnałów, że dzieje się jakieś zło. Po prostu czasy się zmieniają i kultura się zmienia. Trzeba to wszystko zaakceptować, dostrzegając zarówno pozytywy jak i negatywy.
2. Przebieg rewolucji można jeśli nie odwrócić, to zahamować (kontrrewolucja), choć siły, środki oraz okoliczności zewnętrzne wydają się szczególnie niesprzyjające.
3. Rewolucja zwyciężyła, więc jedynie, co można uczynić, to nadać jej możliwie najbardziej zbliżone do tradycyjnego ujęcie w nadziei, że jej zwolennicy z czasem się ucywilizują i w momencie zagrożenia przypomną sobie, o swoim dziedzictwie kulturowym.
Które z tych stanowisk jest w obecnej sytuacji tym najwłaściwszym, zależy od tego, czy jesteśmy świadkami rewolucji czy raczej szybkich przemian związanych z przestawieniem akcentów w tradycyjnych kulturach przynależących do cywilizacji łacińskiej. Odpowiedź chrześcijan zależy od skali zagrożeń tak dla poszczególnych kultur narodowych jak i dla samego depozytu chrześcijaństwa.