Utracony dom

Wilhelm Hyjek nigdy nie wrócił do domu dzieciństwa w Prosjeku. Zresztą nie miałby do czego wracać. Wszystko zostało rozgrabione i zdewastowane przez Serbów. Na szczątkach zabudowań panoszy się zielsko. Wieź, 10/2007




Z kotła bałkańskiego polscy Jugosłowianie trafili do kotła Ziem Odzyskanych, na które ciągnęli wszyscy: osadnicy wojskowi i szabrownicy, „spaleni” akowcy i „spaleni” banderowcy, zabużanie i dipisi . W tak wymieszanym środowisku błyskawicznie rodzą się antagonizmy: „»Serby« były zacięte na tych, co zza Buga przyjechali, a ci zza Buga znowu byli zacięci na »Serbów«, czyli Polaków z Jugosławii. W Starym Łomie było wesele tych z Ukrainy, no tych zza Buga, i ci, co przyjechali z Jugosławii, poszli na to wesele, jako kawalerowie, bo u nas taka moda była. Jak było wesele, szli kawalerowie, gospodarz wynosił wódkę, jedzenie, częstował wszystkich. Poszli tam, to ich wtenczas porozbierali, po pokrzywach nagich ciągali. Kobiety załatwiały się do ust tym chłopakom”. W odwecie cała Osła z widłami, bronami, z czym się dało, poszła na Stary Łom. Za udział w tej bijatyce ojczym Wilhelma odsiedział swoje w celi metr na metr.

Polscy Jugosłowianie doświadczali nieprzyjemności nie tylko ze strony repatriantów z Kresów wschodnich. Tarcia między tymi grupami da się zresztą wytłumaczyć etnologicznie w kategoriach zderzenia kultur. Nie da się już w ten sposób wyjaśnić prześladowań, jakich doświadczyli Polacy repatriowani z Bośni ze strony UB. W 1947 roku wujek Wilhelma, Franciszek Grabarz, porucznik 3. Batalionu Polskiego, wracając z pracy rowerem został na drodze pomiędzy Bolesławcem a Brzeźnikiem w biały dzień przejechany samochodem przez ubeków. Mężczyzna zmarł na skutek odniesionych obrażeń. Jego brat, Józef, również partyzant, sierżant 3. Batalionu Polskiego, do dzisiaj nosi na ciele pamiątkę po ubeckim śledztwie – wgłębienie w czaszce, jakie mu pozostało po rękojeści pistoletu oficera bezpieki. Czego chciał od niego Urząd Bezpieczeństwa? – z sobie wiadomych względów sierżant Grabarz odmówił odpowiedzi na to pytanie. Można jedynie spekulować, że śledztwo miało jakiś związek z tzw. titoizmem. Wydaje się bardzo prawdopodobne, że polscy Jugosłowianie od momentu secesji Tito, który w drugiej połowie lat czterdziestych uniezależnił się od dyktatu Moskwy, proklamując w państwie południowych Słowian narodowy komunizm, stali się elementem politycznie podejrzanym.

Dziewięcioletni Wilhelm nie stanowił jeszcze zagrożenia dla reżimu. Przyjechawszy z matką i rodzeństwem do Polski, zamieszkał w Osłej. Władza ludowa starała się być sprawiedliwa, przynajmniej jeszcze wtedy – Maria Hyjek dostała tu takie duże gospodarstwo, jakie zostawiła w Prosjeku, czyli liczące ponad 12 hektarów. Ale w domu się nie przelewało, było pięcioro dzieci do wyżywienia. Wilhelm musiał szybko stać się dorosłym: „Przez sześć lat byłem na służbie u gospodarza w Parzycach, również repatrianta z Jugosławii. Pracowałem za jedzenie i ubranie, chodziłem do pobliskiej szkoły podstawowej”.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...