Na pohybel homofobom?

Kiedy zajmowałem się krytyką literacką nie traciłem czasu na pisanie o książkach, które mi się nie podobały. Niniejszym łamię tę zasadę, bo "Homobiografie" Krzysztofa Tomasika wydają mi się dziełem kuriozalnym, w dodatku – symptomatycznie kreowanym przez środowisko młodej lewicy na wydarzenie sezonu. Więź, 1-2/2009



Krzysztof Tomasik, Homobiografie. Pisarki i pisarze polscy XIX i XX wieku. Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2008, 168 s.

Kiedy zajmowałem się krytyką literacką, stosowałem zasadę: „Gdzie kochać nie można, tam należy mijać” – i konsekwentnie nie traciłem czasu na pisanie o książkach, które mi się nie podobały. Niniejszym łamię tę zasadę, bo Homobiografie Krzysztofa Tomasika wydają mi się dziełem kuriozalnym, w dodatku – symptomatycznie kreowanym przez środowisko młodej lewicy na wydarzenie sezonu.

Żeby nie pozostawić niedomówień: Tomasik we wstępie do swojej książki atakuje WIĘŹ (pismo, które użycza mi swoich łamów), za to, że publikując książki Pawła Hertza czy wspomnienia „o takich autorach jak Józef Czapski, Jarosław Iwaszkiewicz” (lista jest dłuż-sza), przemilcza ich homoseksualizm, a w dodatku opublikowała homofobiczną, jak twierdzi autor, książkę Męska rozmowa. Chrześcijanie a homoseksualizm, „choć np. drukowanie anty-semickich broszurek (…) redakcja uznałaby zapewne za niewłaściwe” (to wszystko na s. 8).

Zarówno to ostatnie skojarzenie, jak pomysł, by wydawca informował na okładce wydawanej książki o homoseksualizmie autora, który – co sam Tomasik stwierdza w poświęconym Hertzowi rozdziale, na s. 146 – ukrywał swoją orientację seksualną, wydały mi się po prostu głupie. Po przeczytaniu Homobiografii do końca zrozumiałem jednak, że w tym szaleństwie jest metoda.

Cóż mianowicie stanowi treść tej książeczki? Składa się ona z szesnastu szkiców, po-święconych bardziej lub mniej znanym postaciom polskiej kultury ostatnich stu lat, których homoseksualna tożsamość nie przedostała się, zdaniem autora, do świadomości odbiorców. Homobiografie mają ten stan rzeczy zmienić.

Niestety, odkrycia są tu dziwnie blade – lub bałamutne. „Autor nie korzystał z jakichś tajnych źródeł, wykorzystał to, co już dostępne (głównie opublikowane dzienniki i listy)” – przyznaje na łamach „Przekroju” entuzjasta książki, Błażej Warkocki.

W rzeczy samej, nie umiem sobie wyobrazić kogoś, kto lekturze Homobiografii zawdzięczałby w 2008 roku od-krycie, że skłonności homoseksualne przejawiali Jarosław Iwaszkiewicz, Karol Szymanowski, Witold Gombrowicz, Jerzy Andrzejewski czy Konstanty Jeleński. Jak mawiała w swoim czasie prof. Maria Janion (świadomie lub mimowolnie patronująca chyba Homobiografiom): „jajeczko częściowo nieświeże”.

Patronat Pani Profesor jest niestety bardzo widoczny w rozdziale poświęconym sylwetce Marii Komornickiej. Kiedy profesor Janion zaszczyciła mnie polemiką na temat tej poetki (w książce Kobiety i duch inności), należało się obawiać, że jej sposób odczytania tej intrygującej biografii może doprowadzić do czegoś w rodzaju książeczki Tomasika.

Dołożyła do tego swoje Izabela Filipiak (jako autorka monografii, poświęconej poetce) – i w rezultacie Komornicka stała się dziś maskotką mniejszości seksualnych, przeciwko którym nic nie mam (jak zresztą nikt z moich znajomych – cała gadanina o braku tolerancji jest w odniesieniu do inteligentów kiepsko umotywowana, ale rozumiem, że łatwiej walczyć z wyimaginowanym przeciwnikiem, niż z nietolerancją tzw. szerokich mas); tyle że używa się tu Komornickiej w sposób urągający faktom.

To prawda: poetka w 1907 roku oświadczyła, że „okres kobiecości” w jej życiu się skończył, a odtąd życzy sobie nazywać się Piotrem Odmieńcem Włastem. „Czy dziś po prostu poddałaby się operacji zmiany płci? – dopytuje Tomasik. – Wówczas, gdy nikomu się o nich nie śniło, przemiana musiała dokonać się tylko aktem woli” (s. 27).


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...