„Boga prawdopodobnie nie ma. Dlatego przestań się martwić i ciesz się życiem” – takie napisy pojawiły się z początku roku na londyńskich autobusach i w metrze. Reakcje, jakie wywołała w kręgach chrześcijańskich, były skrajnie różne: od oburzenia poprzez obojętność aż po akceptację i zadowolenie. Więź, 5-6/2009
Ludziom wierzącym trudno zgodzić się z zaprezentowaną przez ateistów logiką. W komunikacie archidiecezji barcelońskiej czytamy: „Dla wierzących w Boga wiara w Jego istnienie nie jest powodem do niepokoju ani też przeszkodą, by uczciwie cieszyć się życiem”. Autorzy niemieckiej kontrkampanii wprost podkreślają związek między wiarą a radością i życiowym zadowoleniem.
Na jednym z autobusów w Dortmundzie zawisło hasło: „Bez obaw. Bóg jest. Więc dobrego dnia”. Jak już wspomniałem, w Barcelonie kursuje autobus z napisem: „Bóg - tak, istnieje. Korzystaj z życia w Chrystusie”, który został wykupiony przez protestantów. W Londynie, z inicjatywy rosyjskiego biznesmena Aleksandra Korobko, od marca miały pojawić się autobusy z napisami: There is God. Don't worry. Enjoy your life! (Bóg istnieje. Nie martw się i ciesz się życiem).
Rzeczywistość wydaje się jednak o wiele bardziej zniuansowana niż ta przedstawiona przez jedną czy drugą kampanię. Obie bowiem zapominają o tak powszechnym fakcie, jakim jest cierpienie. Wspomniany już Paul Woolley z instytutu Theos zauważył, że wezwanie do cieszenia się życiem raczej z trudnością trafi do tych, którzy w okresie kryzysu żyją realnym niepokojem utraty domu czy pracy.
Jeszcze dalej w swej krytyce poszedł o. Raniero Cantalamessa, który stwierdził, że „ateizm jest luksusem, na który mogą sobie pozwolić ci, którzy są uprzywilejowani przez życie, ci, którzy otrzymali wszystko”. Krytyka ze strony kaznodziei papieskiego była tym dotkliwsza, iż została wygłoszona w tygodniu tragicznego trzęsienia ziemi w Abruzji.
Prawdą jest, że ateistyczny slogan czytają nie tylko życiowi szczęściarze, ale także i ci, którzy przeżywają ciemną noc cierpienia czy różne osobiste tragedie. W jaki sposób ci wszyscy ludzie dotknięci cierpieniem mają „cieszyć się życiem”, skoro „prawdopodobnie Boga nie ma”? Cierpienie pozostaje dla wszystkich tajemnicą, szczególnie cierpienie niewinnych, jednak bez wiary w Boga staje się ono bezdennie absurdalne – przypomniał papieski kaznodzieja.
Jednocześnie Cantalamessa postawił tezę, że cierpienie jest szansą dla ateistów. „Podobnie jak reszta ludzkości, cierpią w życiu również ateiści. A cierpienie, od kiedy Syn Boży wziął je na siebie, ma niemal sakramentalną siłę odkupieńczą”. Chrystus jest bowiem obecny w każdym cierpieniu, bez względu na to, czy został do niego „zaproszony”.
Na uwagę zasługuje strategia, którą przyjęła ateistyczna kampania niemiecka. Po stwierdzeniu, że Boga prawdopodobnie nie ma, pojawia się konstatacja: „Spełnione życie nie potrzebuje wiary” (Ein erfülltes Leben braucht keinen Glauben). O ile w sloganie angielskim ukryty jest zarzut wobec religii, że wiara w Boga nie pozwala cieszyć się życiem i czyni ludzi faktycznie nieszczęśliwymi, to w sloganie niemieckim pobrzmiewa nuta niejakiej zazdrości wobec wiary, która – jak należy wnioskować – czyni życie ludzi wierzących w Boga spełnionym. Ateiści zdają się tu upominać o własne – niezależne od Boga – prawo do szczęścia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.