„Zapomnij o Kresach” opowiada o masowym ludobójstwie dokonanym w latach 40. ub. wieku przez ukraińskich nacjonalistów z OUN-UPA na Polakach - mieszkańcach Wołynia i Małopolski Wschodniej. Przewodnik Katolicki, 15 marca 2010
Jak wobec tego zrozumieć mechanizm tak wielkiej zbrodni? Nie chodzi mi oczywiście o inspiratorów, tylko o bezpośrednich wykonawców - wszystkich tych bratobójców, sąsiadobójców, dzieciobójców, żonobójców …
- Żaden historyk ani nawet żaden psycholog nie jest w stanie objąć sedna tego, co stało się na Wołyniu. To jest temat dla psychiatry. Tej zbrodni nie da się bowiem opisać w kategoriach normalnego ludzkiego myślenia. Mieliśmy tam do czynienia z niewyobrażalnymi i niewytłumaczalnymi zachowaniami. Podam przykład: syn upowiec przychodzi do ojca i mówi: dostałem rozkaz, żeby zabić siostrę i matkę, bo wiadomo, to Polki są. Pomóż mi je zarżnąć (sic!). Co więc robi biedny ojciec? W obronie reszty rodziny zabija swojego syna…
Większość ocalałych z wołyńskiej rzezi nie potrafi do dziś o tym mówić…
- To prawda. Znajomy opowiadał mi wstrząsającą historię swojego ojca, który na Wołyniu stracił rodziców i całe swoje rodzeństwo. Mieszkali oni w pobliżu dużego garnizonu niemieckiego, dlatego też upowcy byli tam nieco bardziej ostrożni – mordowali po cichu, raczej pojedyncze rodziny niż całe osady. Tymi upowcami byli ich ukraińscy sąsiedzi, z którymi wspólnie orali pola i pomagali sobie na co dzień w gospodarce, a którzy w nocy przedzierzgiwali się w morderców. I w końcu odwiedzili także dom swoich najbliższych sąsiadów... Inni sąsiedzi, którzy przyszli tam następnego dnia, zwabieni ciszą, zobaczyli tylko stos okrwawionych, okrutnie zmasakrowanych trupów na środku pokoju. Zaczęli przygotowywać pochówek i wtedy okazało się, że na samym dole, pod ciałami najbliższych, leży 12-letni chłopiec, który daje jeszcze oznaki życia. To był właśnie ojciec mojego znajomego… Jego trauma była tak wielka, że jeszcze jako 18-latek nie był w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa…
Przyznam szczerze, że chyba nie jestem psychicznie gotów, aby słuchać takich relacji. Dla mnie to jest po ludzku za trudne…
- Ja również każdego dnia borykam się z tym samym problemem… I ta walka sporo mnie kosztuje… Ale ktoś to musi jednak robić. Cały czas mam chociażby w pamięci zdjęcie przedstawiające trójkę pomordowanych małych dzieci, pochodzących z mieszanego, polsko-ukraińskiego małżeństwa. Wśród nich jest 5-letnia Stasia Stefaniak, której przed śmiercią połamano rączki i nóżki, a potem rozpruto brzuszek. To jest dobitny przykład przerażającego okrucieństwa banderowców, tym okropniejszego, że skierowanego wobec najbardziej niewinnych istot pod słońcem…
Ale w Pańskim filmie pojawiają się także dobrzy Ukraińcy…
- Jedną z takich historii opowiada Pan Jerzy Hawran, którego rodzina została ostrzeżona przez sprzątaczkę pracującą w szkole u jego ojca. Jej syn był w UPA. Ta dzielna kobieta zdecydowała się jednak ich ostrzec. Przyszła i powiedziała: uciekajcie, bo następnej nocy przyjdą mordować wszystkich Polaków. Dzięki temu się uratowali. Albo historia polskiej rodziny, do której przybiegł Ukrainiec, notabene świadek Jehowy, krzycząc, żeby natychmiast uciekali, bo za chwilę przyjdą do nich upowcy. I tak jak siedzieli przy kolacji, tak wstali od stołu i uciekli. Został tylko ojciec, który stwierdził: no przecież mi niczego nie zrobią, ja ich wszystkich znam, to są moi sąsiedzi. No i oczywiście zginął.
Takich przykładów bezinteresownej pomocy ze strony Ukraińców jest całe mnóstwo. Wielu z tych pomagających zostało zresztą w odwecie brutalnie zamęczonych. Dlatego też w zeszłym roku, podczas konferencji organizowanej przez Rzecznika Praw Obywatelskich, zwróciłem się do niego z prośbą o wniesienie pod obrady Sejmu interpelacji w sprawie ustanowienia medalu będącego odpowiednikiem żydowskiego odznaczenia Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. W ten sposób chcielibyśmy uhonorować wszystkich tych ukraińskich Sprawiedliwych, dzięki którym ocalało z wołyńskiej rzezi tak wielu Polaków.
Rozmawiał Łukasz Kaźmierczak
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.