Jak to jest?

Posłaniec 3/2010 Posłaniec 3/2010

Zglobalizowany świat nie jest rajem. W tym świecie do grupy ludzi, którzy na jeden dzień życia mają do dyspozycji maksymalnie 10 dolarów, należy 80% wszystkich mieszkańców planety.

Zależność krajów biednych polega również na regularnym ograniczaniu ich dostępu do rynków światowych, szczególnie jeśli chodzi o jedyny możliwy eksport towarów spożywczych. Cła zaporowe i subwencje czynią potencjalny eksport nieopłacalnym, co skazuje kraje ubogie na patową sytuację izolacji handlowej. Ich położenie pogarsza się jeszcze bardziej, jeśli są zadłużone i wszelkie wypracowane dochody przeznaczone zostają na spłatę zadłużenia.

Dzisiejsi niewolnicy

Globalizacji uległa również aktywność kryminalna. Ogólnoświatowym problemem stał się terroryzm. Na przestrzeni ostatnich lat odnotowano wzrost przestępczości, handlu narkotykami i ludźmi oraz rozwój prostytucji i pornografii na nieznaną dotąd skalę. Po handlu bronią i narkotykami, prostytucja jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną i dochodową dziedziną. Najczęściej do prostytucji popychają względy finansowe, a także gwałtowny wzrost bezrobocia. Szacuje się, że w okresie 400 lat niewolnictwa przewieziono z Afryki do Ameryki ok. 10 mln niewolników (maksymalnie 25 mln). Handel niewolnikami był z pewnością haniebnym procederem. Dziś jednak, w okresie ostatnich 10 lat, przemycono – z przeznaczeniem do prostytucji – ok. 33 mln kobiet z Azji Południowo-Wschodniej. Rośnie też prostytucja młodocianych: szacunkowo zajmuje się nią ok. 400 tys. w Indiach, 100 tys. na Filipinach, 200 tys. w Tajlandii słynącej jako docelowy kraj turystyki seksualnej, z której dochód stanowi 13% PKB kraju, w Chinach między 200 a 500 tys. W Europie Zachodniej prostytuuje się ok. 100 tys. dzieci z Europy Wschodniej. W 2001 r. szacowano, że ok. 1 mln dzieci, głównie dziewczynek, uprawia prostytucję. Statystyki mówią, że jedno prostytuujące się dziecko “świadczy usługi” ok. 2 tys. ludzi, przeważnie mężczyznom. W 2002 r. na świecie było 40 mln prostytutek. Co roku do Europy Zachodniej trafia 500 tys. nowych prostytutek, a tyle samo zostaje wyrzuconych na ulicę lub umiera z powodu chorób. Proceder przynosi ogromne zyski: 60 mld euro z prostytucji, 57 mld euro z pornografii. Kraje rozwijające się traktują ją jako element strategii wyjścia z kryzysu, a Bank Światowy i MFW wspomagają niektóre z tych działań jako rozwój turystyki i rozrywki. Legalizacja prostytucji w Niemczech, Holandii, Szwajcarii, Australii, Nowej Zelandii i we Włoszech wpłynęła jedynie na jej wyraźny wzrost.

Obywatele świata

Wielokrotnie cytowana wypowiedź Jana Pawła II, że globalizacja nie jest a priori ani dobra, ani zła, lecz będzie tym, co uczynią z niej ludzie, mówi o odpowiedzialności, o możliwościach współtworzenia bardziej sprawiedliwego świata. Dotyczy to zarówno wielkiej ekonomii, która jak dotąd kieruje się “etyką” korzyści, jak też codziennego zachowania konsumentów i efektywności projektów pomocowych. Ten pierwszy wymiar zależy od dobrej woli rządów, ale też korporacji i globalnych instytucji finansowych: Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego czy agend ONZ. Problemem jest tu wpływ anonimowych ośrodków decyzyjnych, które nie podlegają kontroli społeczności świata. Drugi wymiar zależy od świadomości i poczucia solidarności obywateli. Przykładowo w 2008 r. wydano na kosmetyki w USA 8 mld dolarów, na lody w Europie 11 mld, na perfumy w USA i Europie 12 mld, na karmę dla psów i kotów w USA i Europie 17 mld, na papierosy w Europie 50 mld, na drinki w Europie 105 mld, na narkotyki na świecie 400 mld, a wydatki na zbrojenia pochłonęły 780 mld dolarów. W tym samym czasie rozwiązanie problemu dostępu do czystej wody dla miliarda najbiedniejszych osób kosztowałoby 9 mld dolarów, zapewnienie podstawowej edukacji dla wszystkich dzieci 6 mld, zapewnienie opieki zdrowotnej dla kobiet w okresie porodowym 12 mld, a zapewnienie podstawowej opieki medycznej i żywności to koszt 13 mld dolarów.

Współodpowiedzialność i chęć rozwiązania problemu ubóstwa są związane nie tylko z możliwościami technicznymi, ale i z mentalnością. To, jak i co myślimy o aktualnej sytuacji planety, jest wyznacznikiem dzisiejszej kultury globalnej. Mimo apeli i ostrzeżeń przed uniformizacją kultury, obserwujemy zjawisko jej transformacji, lokalnego zwiększania tożsamości, upowszechniania się wzorców demokratycznych, jak i wzrostu świadomości praw człowieka. Pomimo zjawisk zagubienia, konsumpcjonizmu, zwiększonego poczucia lęku i ogromnego stresu, współczesna kultura otwiera również możliwości globalnej współodpowiedzialności.

Kościół katolicki uważany jest za najstarszą globalną instytucję, która od wielu stuleci nieprzerwanie działa w skali makro i jest zdolna do łączenia różnorodnych kultur w jeden organizm, scalony dzięki wierze chrześcijańskiej. Choć lekceważony i marginalizowany w imię koncepcji tworzenia laickiej kultury Kościół nie pozostaje bierny w czasach globalizacji i wykorzystuje swoje wielowiekowe doświadczenie, by poprawiać sytuację najuboższych, głównie poprzez edukację, zorganizowane ruchy, naciski na decydentów czy doraźną pomoc. Tam gdzie to możliwe stara się mediować w sytuacjach konfliktowych. Poprzez katolicką naukę społeczną Kościół upomina się o międzynarodową solidarność i domaga się wypracowania wzorców etycznych, których przestrzeganie zapewniłoby sprawiedliwszy rozwój wszystkich regionów świata. Kościół wspomaga też tworzenie i umacnianie więzi społecznych, które są warunkiem każdego rozwoju grupowego i bez których żadna społeczność nie stworzy wspólnej i chcianej przyszłości. Ludzie Kościoła coraz bardziej zdają sobie sprawę, że odpowiedzialność chrześcijanina nie może ograniczyć się do najbliższego otoczenia.

Ks. Andrzej Sarnacki – jezuita, wykładowca filozofii społecznej w Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum w Krakowie.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...