Zglobalizowany świat nie jest rajem. W tym świecie do grupy ludzi, którzy na jeden dzień życia mają do dyspozycji maksymalnie 10 dolarów, należy 80% wszystkich mieszkańców planety.
“Globalizacja” jest słowem-kluczem, otwierającym rozumienie współczesnego świata, w którym zachodzą kompleksowe i dynamiczne procesy zmian. Z powodu swego odniesienia do rozlicznych i ogólnoświatowych zjawisk jest określeniem niezwykle pojemnym, a przez to używanym w różnych kontekstach i znaczeniach. Ze względu na powszechność występowania jest słowem “wyświechtanym”, nie- mniej aktualnym, gdyż dotyczy procesów, w których wszyscy – choć niepytani i często nieinformowani – uczestniczymy.
Popularne dyskusje nad globalizacją nierzadko dotyczą pytania o jej następstwa, szczególnie o negatywne skutki zdominowania świata przez logikę gospodarki rynkowej, o wyzysk i agresywną politykę koncernów i silnych krajów, czy też o rosnący handel ludźmi, narkotykami lub bronią. Globalizacja jest procesem planowanym, co nie oznacza, że do koń ca przez kogokolwiek kontrolowanym. Jest wynikiem najpierw gospodarczej aktywności krajów, grup interesów czy organizacji, które realizują koncepcję ekonomii skali. Polega ona na uzyskiwaniu większego zysku dzięki obniżeniu kosztów produkcji i transportu, przy jednoczesnym zniesieniu lub obniżeniu ceł, nowym rynkom zbytu, inteligentnym technologiom komunikacyjnym, międzynarodowej współpracy, łatwiejszym kredytom czy możliwości korzystania z taniej siły roboczej.
Statystycznie globalny wzrost gospodarczy poprawił sytuację dolnej warstwy ubogich. Według raportu Banku Światowego (Attacking poverty 2000/2001) w latach 1987-1998 liczba żyjących w absolutnym ubóstwie wzrosła z 1,18 mld do 1,20 mld. Biorąc pod uwagę wzrost populacji (do 6,2 mld), oznacza to spadek procentowy z 28,3 do 24%. Procent ten dalej się zmniejsza i według planów (Milenijne Cele Rozwojowe) do roku 2015 powinien nastąpić spadek o połowę. Ubóstwo absolutne czy też skrajne to sytuacja, w której nie są zaspokojone podstawowe potrzeby, takie jak wyżywienie, ubranie, dostęp do opieki medycznej. Oznacza ono życie w nędzy i jest nierzadko połączone z wykluczeniem społecznym. Globalizacja poprawiła nieco sytuację dużej grupy ubogich (głównie w krajach azjatyckich), zwiększając jednocześnie różnicę między najbogatszymi i najbiedniejszymi. Nie pomogła też skrajnie biednym (ok. 5% najbiedniejszych).
Analiza historyczna wskazuje, że globalizacja nie tyle stworzyła, co wzmocniła istniejące już wcześniej nierówności społeczne. Największymi przegranymi globalizacji są kraje, które na skutek zacofania, korupcji własnych rządów, konfliktów zbrojnych czy ogólnego braku możliwości rozwojowych, nie uczestniczą aktywnie w procesie globalnego handlu. Do tej grupy należą przede wszystkim kraje afrykańskie (rejon subsaharyjski), które w okresie postkolonialnym nie zdołały stworzyć własnych rynków i przemysłu oraz nadrobić zapóźnień cywilizacyjnych (głównie w sensie technologicznym i ekonomicznym). Społeczna struktura większości krajów Trzeciego Świata złożona jest z elitarnej grupy ekstremalnie bogatych, niewielkiej wolnej od egzystencjalnych trosk klasy średniej i ogromnej grupy żyjących we względnym bądź skrajnym ubóstwie. Za monetarną granicę skrajnego ubóstwa przyjmuje się 1,25 dolara US na dzień, czyli minimum potrzebne do przeżycia jednego dnia. Kategoria ubóstwa dotyczy szczególnie kobiet, dzieci i mniejszości etnicznych.
Z kolei niektóre kraje, jeszcze 20, 30 lat temu należące do grupy najbiedniej- szych, dzięki udanemu przedsięwzięciu włączenia się w proces globalizacji znacząco poprawiły swoją sytuację gospodarczą. Do tej grupy należą głównie kraje azjatyckie, szczególnie Chiny i Indie. Znacząco poprawiła się również sytuacja krajów europejskich bloku środkowo-wschodniego po wejściu do Unii Europejskiej, ale też ta- kich krajów, jak Brazylia czy Meksyk.
Pomimo pewnych postępów i pozytywnych zmian zachodzących w wielu miejscach na świecie globalizacja drastycznie zwiększyła istniejące już różnice i umożliwiła rozpowszechnienie negatywnych zjawisk. Gdy w latach 70. XX wieku stosunek przychodu na jednego mieszkańca w krajach rozwiniętych do przychodu w krajach biednych wynosił 44:1, to dziś wynosi już 130:1. Uwolnienie pewnej części ludzkości od ubóstwa skrajnego nie powinno przysłonić faktu, że połowa świata żyje za 2,5 dolara i mniej, co praktycznie oznacza wegetację. Co więcej, do grupy ludzi, którzy na jeden dzień życia mają do dyspozycji maksymalnie 10 dolarów, czyli ok. 840 zł na osobę na miesiąc, należy 80% wszystkich mieszkańców planety. Polska w tym zestawieniu zalicza się do 20% krajów uprzywilejowanych. Zdecydowana większość ludzi na naszej planecie żyje bardzo skromnie, ubogo bądź w nędzy, i nie zanosi się na to, by globalizacja miała radykalnie zmienić ten stan rzeczy.
Powody ubóstwa są złożone, jednak część z nich związana jest z polityką tych, którzy odnoszą największe korzyści z globalizacji, tj. niektórych krajów i wielkich koncernów. Kraje postkolonialne np. nadal eksploatują zasoby dawnych kolonii, a koncerny, które mają związek z własnymi rządami, ingerują w politykę, prawo i ekonomię danego kraju, by przystosować jego struktury do własnych potrzeb. Trzeba pamiętać, że roczny budżet wielu koncernów jest większy od budżetów małych i wielu średniej wielkości krajów. Kraje bogate utrzymują w zależności kraje gospodarczo zacofane. Najważniejszą metodą jest zachowywanie i kontrolowanie lokalnej elity. Gdy brak jej lojalności, kupuje się ją za pieniądze. Jeśli rząd nie może być kontrolowany przez pieniądze lub w inny sposób, będą finansowane i uzbrajane grupy korupcyjne mające go obalić. W ekstremalnych przypadkach sąsiedni kraj zostanie wciągnięty w konflikt czy finansowany, by wszcząć wojnę. Ten wzór ukonstytuował się na dobre w historii na całym świecie, a mapa konfliktów w Afryce jest zbieżna z mapą występowania surowców naturalnych. Twierdzenie, że najlepszą pomocą byłoby zaprzestanie wysyłania broni do Afryki, nie jest bezpodstawne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.