Kiedy zebranie się skończyło, biskup ordynariusz Karol Wojtyła powiedział mi po cichu: – Dziś nie zostałeś uhonorowany, ale wnet będziesz biskupem. Nic mu na to nie odpowiedziałem, bo i co miałem mówić. Na początku stycznia 1970 r. dostałem zawiadomienie, abym zgłosił się do prymasa Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
– Jak wyglądały kontakty Księdza Biskupa z Papieżem Janem Pawłem II?
– Muszę się pochwalić – spotykaliśmy się jak serdeczni przyjaciele. Ja byłem przez komunę prześladowany i on też. Wojtyła widział, jak walczyłem o duszpasterstwo akademickie. Bardzo chętnie też przychodził do mojej parafii, gdzie zawsze miał najwięcej młodzieży akademickiej. Bo ja chodziłem po ulicach i zapraszałem młodzież. Zachęcałem studentki i studentów: – Przyjdźcie do naszego kościoła wieczorem na godz. 20, będzie ciekawa konferencja. Jesteście przecież wierzącą młodzieżą, bo jak szedłem, to pochwaliliście Pana Boga... Godzinami tak nieraz wędrowałem i zachęcałem.
Kiedyś Wojtyła zapytał: – Co ty robisz, że masz pełen kościół? Odpowiedziałem, co robię.
Po jednym z takich nabożeństw, kiedy wszystko się w zakrystii wyciszyło, poszedłem z kard. Wojtyłą do jadalni. Powiedział wtedy, że od proboszczów można się dużo nauczyć. I w tym też przejawiała się jego wielkość, że nie uważał, iż tylko on coś umie, ale doceniał pracę innych.
Oczywiście, jeździłem później do Rzymu z największą radością, przynajmniej raz w roku na 2-3 tygodnie. Jego apartament był dla mnie zawsze otwarty; kiedy chciałem, to przychodziłem, ale porozumiewałem się wcześniej z jego kapelanem ks. Dziwiszem. Papież cieszył się zawsze z moich odwiedzin, lubił anegdoty, dowcipy. Raz opowiedziałem mu kilka dowcipów, ale takich dość nobliwych i mówię, że tych pobożnych to już więcej nie znam, znam takie mniej pobożne. Wojtyła uśmiechnął się i mówi: – Opowiadaj. Więc powiedziałem: – Wprowadzono ograniczenia ruchu na trasie Zakopane – Nowy Targ. Nie wolno było przekraczać 60 km/h. Policjant stoi przy drodze, a od Zakopanego pędzi wóz z prędkością ok. 100 km/h.
Policjant zatrzymał wóz i widzi przy kierownicy siostrę zakonną. – Przekroczyła siostra sześćdziesiątkę! – mówi. A ona na to: – Ależ skąd, to ten habit mnie tak postarza...
Wojtyła lubił słuchać, sam raczej nie opowiadał anegdot, w przeciwieństwie do prymasa Wyszyńskiego. Raz pamiętam, jak się rozgadałem, to Wojtyła tak się śmiał, że łzy mu płynęły z oczu. Taki był prosty, zwyczajny, a taki wielki. Po prostu – Wojtyła!
– Jak za czasów prymasa Wyszyńskiego i kard. Wojtyły pracowała Konferencja Episkopatu Polski?
– To była wielka klasa. Nasi przeciwnicy ideologiczni, komuniści i półkomuniści, mówili, że Konferencja Episkopatu to drugi Sejm, drugi rząd. Czasem, jak któryś z biskupów był wzywany, np. w sprawie katechizacji, to mówili: – Bo wy się robicie drugim rządem! Jest tylko jeden rząd i jedno państwo socjalistyczne w Polsce, a wy sobie tworzycie państwo klerykalne! Oczywiście, nie tworzyliśmy państwa, tylko w miarę naszych sił spełnialiśmy obowiązki duszpasterskie.
– Czy praca duszpasterska Kościoła za czasów kard. Wyszyńskiego była trudniejsza niż obecnie?
– Wtedy były pewne plusy i minusy – i dzisiaj też one są. Było prześladowanie administracyjne, ale naród widział, że Kościół też jest prześladowany. I to rodziło sentyment i sympatię do Kościoła, a nawet przysparzało ludzi w kościele. Prowadzenie duszpasterstwa było jednak bardzo trudne. Jak chciało się wybudować kościół, uważano to za działanie polityczne. Dzisiaj jest pod tym względem bez porównania lepiej niż dawniej, nie potrzeba czynić wielkich starań, aby budować świątynię, odnowić klasztor czy budynki kościelne, nie ma żadnych ograniczeń, trzeba tylko mieć pieniądze.
Mamy dziś także środki przekazu – niestety, tak często są one antykatolickie, marne, nie na poziomie. Dużą rolę odgrywa tu telewizja, co do której też jest wiele zastrzeżeń. Chociaż np. seriale „Ranczo” czy „Plebania” to całkiem sympatyczne filmy, takich przekazów mogłoby być więcej. W większości przypadków jednak przez telewizję i inne środki przekazu sączy się pogański liberalizm. I to jest dzisiaj bardzo szkodliwe. Mamy wolność w budownictwie sakralnym, ale w głowach mąci nam liberalizm ateistyczny.
– Skoro jesteśmy przy mediach, czy Ekscelencja miałby jakieś przesłanie dla Czytelników „Niedzieli”?
– Drodzy Czytelnicy! Jestem wdzięczny, że prenumerujecie i czytacie to dobre pismo. Wyrażam tu prawdziwe uznanie dla całej Redakcji z Księdzem Infułatem na czele. Otrzymuję
ok. 20 tytułów, ale „Niedzielę” czytam zawsze najpierw i bardzo dokładnie. Bóg zapłać za cotygodniowe artykuły z dziedziny duszpasterskiej, ascetycznej, społecznej, politycznej, ekonomicznej. Skąd Ksiądz Infułat ma tyle mądrości? Podziwiam! Potrzeba nam dobrych redaktorów, dobrych pism. Takim pismem jest „Niedziela”. Jak widzę, będąc w wielu kościołach, „Niedziela” jest lubiana, zapewne też dlatego, że jest znakomicie redagowana. Dzisiaj Kościół jest atakowany, polskość jest atakowana, a „Niedziela” przekazuje prawdę na temat Kościoła, Ojczyzny, spraw społecznych. Proszę pracować tak dalej! Szczęść Boże!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.