Wielka powódź może stać się punktem wyjścia do solidarnych działań, za sprawą których nie tylko uda się zapobiec podtopieniu, ale także pokonać niemal każdą bezradność społeczną.
Z pomocą powodzianom pośpieszyły służby publiczne, organizacje charytatywne i sami obywatele. Pomoc publiczna w przypadku kataklizmów klimatycznych jest zawsze spóźniona i niewystarczająca, jest jednak niezbędna, gdyż gwarantuje nieodzowną koordynację działań oraz możliwość sięgnięcia po środki nadzwyczajne. Reforma administracyjna z 1999 r. główne zadanie w tym względzie stawia przed wojewodą, regionalnym przedstawicielem rządu, z którym w sytuacji kryzysowej współpracują wszystkie jednostki samorządu terytorialnego. Wojewódzkie centra kryzysowe gromadzą informacje o zagrożeniu powodziowym i zarządzają akcją pomocową.
W tym roku wojewodowie wielokrotnie korzystali z pomocy policji, wojska i straży pożarnej w celu ewakuacji ludności, zabezpieczenia wałów i śluz, a później w dostarczaniu wody pitnej, żywności, odzieży i środków higienicznych poszkodowanym. W kilku przypadkach, jak choćby w okolicach Sandomierza, okazało się, że służby wojewódzkie nie były w stanie dotrzeć na czas do mieszkańców z wiadomością o zbliżającej się fali wezbraniowej, bo wiadomość tę podawano jedynie drogą medialną, a fala powodziowa przyszła nocą. Zdarzało się również, że sami mieszkańcy nie wyrażali chęci szybkiego pozostawienia swych domostw mimo usilnych nalegań straży i policji, co później w chwili powodzi niepotrzebnie skomplikowało akcję pomocową. W jednym i drugim przypadku konieczne jest lepsze powiązanie działań publicznych z potrzebami samych obywateli. Specjalna regulacja prawna powinna zobowiązywać służby publiczne do utrzymywania stałego kontaktu z lokalnymi stowarzyszeniami mieszkańców, skłaniając obie strony do wspólnego przygotowywania i stałego aktualizowania planów interwencji kryzysowych, co pozwoliłoby na precyzyjne określenie potrzeb każdej z rodzin oraz praktycznego sposobu zaradzenia tym potrzebom na wypadek powodzi.
Obok regulacji prawnych potrzebna jest jednak także aktywna postawa samych obywateli. Częste interwencje mieszkańców w lokalnym samorządzie niejednokrotnie są czynnikiem przesądzającym o podjęciu decyzji o szybkim remoncie wałów przeciwpowodziowych w danej miejscowości. Ci sami aktywni obywatele wykazują się później większą od innych troską o stan infrastruktury przeciwpowodziowej w czasie samej powodzi, mobilizując tym samym innych do podobnej postawy, a po powodzi służą im pomocą w szacowaniu strat i ubieganiu się o środki odszkodowawcze.
Pomoc kościelnej Caritas, parafii i organizacji charytatywnych jest w tym względzie nie do przecenienia. Parafialne lub osiedlowe akcje charytatywne zazwyczaj podejmowane są na rzecz konkretnych osób lub miejscowości, podobnie jest z akcjami rozwijanymi na poziomie diecezjalnym, a to pozwala na osobistą identyfikację pomagających z osobami potrzebującymi pomocy.
Instytucje charytatywne w Polsce z reguły przekazują pomoc materialną w postaci gotowych produktów, znacznie rzadziej natomiast dysponują pomocą prawną, psychologiczną, logistyczną czy też pomocą w postaci rąk gotowych do darmowej pracy przy remoncie lub odbudowie domu. Zebranie możliwie szerokiej informacji o potrzebach konkretnych rodzin bardzo ułatwiłoby zorganizowanie takiej pomocy, a w wielu przypadkach byłoby nawet ważniejsze niż gromadzenie i dystrybucja dostępnych środków. Akcje organizowane w Krakowie od lat przez ks. Jacka Stryczka i jego Stowarzyszenie “Wiosna” zmierzają właśnie w tym kierunku. Punktem ich wyjścia jest spotkanie i rozmowa z samymi potrzebującymi.
W społeczeństwie pokomunistycznym potrzeby obywateli i publiczna pomoc wciąż nie potrafią się spotkać tak dobrze, jak to się dzieje w starych demokracjach. Stowarzyszenia obywatelskie strzegące bezpieczeństwa powodziowego w Holandii są tak silne, że holenderska gospodarka bywa wręcz nazywana “ekonomią polderową”, gdyż decyzje podejmowane tam przez obywateli w miejscu zamieszkania stanowią ważny punkt odniesienia dla samorządu terytorialnego i zawodowego nie tylko w kwestiach bezpieczeństwa, ale także w kwestii planowania przestrzennego i inwestowania. Nigdy nie byłoby to jednak możliwe, gdyby sami obywatele stracili pewność, że mogą na siebie liczyć jako sąsiedzi, mieszkańcy tej samej ulicy, osiedla czy polderu. Wielka powódź w takich warunkach przestaje być sennym koszmarem, a staje się punktem wyjścia do solidarnych działań, za sprawą których można nie tylko zapobiec podtopieniu, ale także pokonać niemal każdą bezradność społeczną.
Przyjęty przez polski rząd projekt ustawy o likwidacji skutków powodzi pozwala starostom na zatrudnianie przez okres roku osób bezrobotnych do prac interwencyjnych nad usuwaniem skutków powodzi. Środki na wynagrodzenia będą pochodzić z Funduszu Pracy. Z tego funduszu mogą też być wynagradzani pracownicy przedsiębiorstw zniszczonych powodzią pod warunkiem, że ich właściciele zechcą utrzymać stan zatrudnienia. Przedsiębiorcy mogą także zatrudnić na rok osoby bezrobotne do podobnych prac interwencyjnych. Przedsiębiorcy i obywatele mogą liczyć na szereg czasowych zwolnień, m.in. z opłaty skarbowej za dokumenty i czynności podejmowane w sprawach związanych z powodzią; od podatku dochodowego za nieodpłatne lub częściowo płatne świadczenia otrzymane na usuwanie skutków powodzi lub od darowizny otrzymanej na takie cele.
Skorzystanie z tych i innych udogodnień prawnych, podobnie jak korzystanie z dostępnej pomocy publicznej i charytatywnej nie jest łatwe dla kogoś, kto w wyniku powodzi stracił dom, majątek, a nawet nadzieję, dlatego organizacje charytatywne powinny szybko wyspecjalizować się pomaganiu obywatelom w sięganiu po pomoc oraz w zbieraniu i przekazywaniu informacji na temat tej pomocy.
Odpowiedzialni obywatele, planując swe wakacyjne wyprawy, nie powinni omijać terenów powodziowych, nie powinni także sądzić, że hojny datek wrzucony do skarbonki czy pospiesznie wysłany SMS mogą zastąpić osobisty kontakt z rodziną, która znalazła się sama na ziemi spustoszonej falą wielkiego potopu. Bądźmy naprawdę solidarni…
Ks. Krzysztof Mądel – jezuita, przygotowuje doktorat z filozofii społecznej, współpracuje z jezuickim Centrum Społecznym, zamieszcza felietony w “Dzienniku Polskim”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.