Z roku na rok wzrasta w Polsce liczba adopcji ze wskazaniem, czyli poza kontrolą ośrodków adopcyjno-opiekuńczych. Część z nich to transakcje biznesowe, bo dzieci są po prostu kupowane
– Po uzyskaniu kwalifikacji na rodzinę adopcyjną czekaliśmy dwa lata na dzieci. Nie byliśmy zbyt wybredni: chcieliśmy kilkuletnie rodzeństwo, płci obojętnej, dopuszczaliśmy też możliwość pewnych problemów zdrowotnych. Zniecierpliwieni czekaniem, udaliśmy się ze swoją „rekomendacją” do ośrodka adopcyjnego w ościennym województwie. Jakie było nasze zdziwienie, gdy powiedziano nam, że miesiąc wcześniej szukali rodziców dla rodzeństwa wprost idealnie spełniającego nasze kryteria. Nie mogąc znaleźć chętnych na swoim terenie, zaproponowali te dzieci ośrodkowi w naszym mieście, na co usłyszeli odpowiedź, że oni też nie mają chętnych. Zupełnie o nas nie pamiętali! Zaczęliśmy więc sami walczyć o swoje szczęście, które musieliśmy wyjeździć i wydzwonić. Nawet już myśleliśmy o adopcji ze wskazaniem, gdy zadzwonił telefon z kolejnego ośrodka, do którego się odezwaliśmy, że czekają na nas dwie córeczki – mówi Elżbieta, matka czteroletniej Wiktorii i dwuletniej Weroniki.
Ośrodki adopcyjne nie przekazują sobie danych. Dlatego małżeństwo, które nie uzyskało kwalifikacji w jednym ośrodku, może udać się do innego i po prostu zataić informacje, jakie były przyczyną niepowodzenia przy pierwszym podejściu. Taki manewr może się udać zwłaszcza w małych, przepełnionych ośrodkach z przepracowaną kadrą.
Ośrodki do likwidacji
Problem adopcji ze wskazaniem może niedługo ulec zaostrzeniu, gdyż właśnie powstał rządowy projekt Ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, który zakłada likwidację Publicznych Ośrodków Adopcyjno-Opiekuńczych. Jeśli zostanie przegłosowany przez Sejm i wejdzie w życie, zwiększy tylko zjawisko szarej strefy adopcyjnej. Utrudniony dostęp do ośrodków adopcyjnych zapewne skłoni wiele osób do poszukiwania dziecka na własną rękę.
W niepublicznych ośrodkach adopcyjno-opiekuńczych rodzice muszą pokrywać koszty szkolenia i kwalifikacji. Ceny wahają się od kilkuset zł do nawet 3 tys. i więcej. To mniej niż przy adopcji ze wskazaniem, ale dla wielu nawet taka kwota może być problemem.
W Polsce funkcjonują 104 ośrodki adopcyjne – 55 publicznych i 49 niepublicznych. Na podstawie liczby mieszkańców powiatów i gmin, w których planuje się likwidację ośrodków, obliczono, że ponad 3 mln Polaków utrudni to, bądź uniemożliwi, dostęp do bezpłatnego przeszkolenia i uzyskania kwalifikacji na rodziców adopcyjnych.
Dlaczego w państwie deklarującym prowadzenie polityki prorodzinnej chętni do adopcji będą musieli płacić za kwalifikacje, szkolenie, dobór dziecka do rodziny i opiekę postadopcyjną? Chyba że hasło troski o rodzinę to tylko wyborcza fikcja.
Szkoda, że w myśl projektu nowej ustawy zamknięte mają być nie ośrodki najmniej wydolne, ale jedynie te, do których państwo musi dopłacać, nawet jeśli działają one prężnie organizacyjnie i bez merytorycznych zarzutów. Rodzi się następne pytanie: Co ma na uwadze rząd, gdy zamykając państwowe ośrodki adopcyjne, pozbawia się wpływu na przebieg adopcji? Jeśli nic się nie zmieni, może dojść do tego, że w majestacie prawa małe dzieci staną się po prostu towarem.
Adopcja z sieci
(Wybrane wpisy z forum serwisu www.adopcjazewskazaniem.pl )
„Nie stać mnie na wychowanie nowego człowieka (dziewczynki). Nie chciałabym wpadać za bardzo w trybiki machin państwowych. Szukam nowych rodziców dla małej (b. małej)”.
„WITAM WSZYSTKICH, JESTEM W ÓSMYM MIESIĄCU CIĄŻY I POSZUKUJĘ RODZINY DLA MOJEGO DZIECKA. JEST TO CHŁOPIEC – POTRZEBUJĘ POMOCY. MAM TRUDNE WARUNKI MATERIALNE I MIESZKALNE. WIĘCEJ NA PW to e-mail do mnie; ewelinadom@...”\
Liczba wniosków o adopcję, które wpłynęły do polskich sądów w poszczególnych latach:
1998 – 2849
1999 – 2861
2000 – 2926
2001 – 2970
2002 – 2854
2003 – 2731
2004 – 2981
2005 – 3011
2006 – 3157
2007 – 3348
2008 – 3424
2009 – 3432
Źródło: Ministerstwo Sprawiedliwości RP
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.