Libera dał nam nowego Kawafisa. Pomimo licznych skaz jego tłumaczenie jest żywe i zmysłowe
Współczesny język
Najważniejszą różnicę między wizją Libery a wizją Kubiaka stanowi chyba język. Język Kawafisa niewątpliwie czerpie swoją dostojność z tekstów antycznych i bizantyjskich, z ciągłego obcowania z inskrypcjami, kronikami, epigramami; słychać w nim wielką grekę przeszłości, wspaniały rytm i okresy; ale ma również swój znacznie żywszy, nowogrecki pierwiastek: to język ulicy, kawiarni, biura; w przekładzie Kubiaka potoczność jednak często ustępuje poważnym słowom i podniosłym frazom, do których tłumacz, w końcu filolog klasyczny, miał szczególne predylekcje.
Przekład Libery jest pod tym względem znacznie żywszy, znacznie współcześniejszy; wystarczy porównać dwa początki Tamtej nocy: „Pokój był tani i marny, / ukryty nad podejrzaną tawerną. / Z okna widziało się uliczkę, / brudną, ciasną. Z dołu dobiegały / głosy jakichś robotników / grających w karty, wesołych. / I tam, na zwyczajnym, nędznym łóżku / posiadłem ciało miłości” (Kubiak) z: „Pokój był tani obskurny, / na „górce” jakiejś spelunki. / Okienko wychodziło / na wąską, brudną uliczkę. / Na dole rżnęli w karty krzykliwi robotnicy. / To tam, na nędznym wyrku, / posiadłem, co kochałem” (Libera).
Fragmenty „prefekt był głupi, uroczyste, nadęte kukły” i „gromkie hasła” są oddane przez Liberę zwrotami „prefekt był durniem, sztywne, nadęte zera” i „górnolotne slogany” (Ze szkoły sławnego filozofa); „podejrzane postaci młodzieńcze” to „młode, nieznane, mętne typy” (W 25. roku jego życia), „oberże” i „lupanary” to „tawerny” i „burdele” (Po tawernach), zaś wersy „Antiochia, miasto fatalne, / wszystkie moje pieniądze pożarła” zastępuje „Antiochia, przeklęte miasto!/ Całą forsę mi zjadło” (Powinni się byli zatroszczyć).
Ta bezpośredniość, lakoniczność i prostota w wielu wypadkach działa znakomicie, jak w zakończeniu Króla Demetriusza: „i narzuciwszy na siebie jakieś najprostsze ubranie, / ulotnił się – jak aktor, / który po przedstawieniu / przebiera się i wychodzi” czy w końcówce Popołudniowego słońca („O czwartej po południu... O tej godzinie, wtedy, / rozstawaliśmy się na ów zaledwie tydzień, / który trwa po dziś dzień” – tam i podział na wersy, i słownictwo tylko wzmacniają tekst, czynią go celniejszym, boleśniejszym.
Ustawianie głosu
Wersy Libery są z reguły wyraźnie krótsze niż u Kubiaka – nawet jeśli częściowo wynika to z tego, że charakterystyczny dla Kawafisa zapis heksametru, z wyraźną przerwą po trzech pierwszych stopach, obaj tłumacze oddają inaczej: Kubiak dzieląc tam wersy na pół, Libera zaś zestawiając je ze sobą w jedną całość (trudno mi jednak wyrokować, która z tych dwóch propozycji jest bliższa oryginałowi).
Libera w ogóle stara się upraszczać. Stary człowiek, przełożony przezeń bez rymów, wydaje się znacznie lepszym i bardziej „kawafisowskim” (ze względu na rytm i frazy) wierszem niż w rymowanym przekładzie Kubiaka – pytanie jednak, czy oddaje to sprawiedliwość młodemu Kawafisowi, czy raczej go na siłę kształtuje na podobieństwo Kawafisa starego?
Kubiak cytuje Seferisa: „U Kawafisa ogromnie cenię, że zacząwszy od utworów przeraźliwie odległych od rzeczowości, potem, dzięki cierpliwości i pracy, odnalazł w końcu swój osobisty ton głosu. Do trzydziestego czwartego roku życia pisał bardzo niedobre wiersze. O tym, jak one są złe, nie można powiadomić cudzoziemskiego czytelnika, albowiem język przekładu zawsze z konieczności je poprawia”.
Sądzę, że przekład Kubiaka, pompatyczny, przesadny i we wszystkim okazujący swoją juwenilność, wierniej nam ukazuje tego trzydziestoczteroletniego urzędnika Wydziału Nawadniania, skłonnego – wtedy jeszcze – do pustosłowia niż wersja Libery.
Równocześnie obok języka żywego zdarzają się Liberze słowa takie jak „jął” i „aliści” (Niewierność), a Cezariona zaczyna znacznie podnioślej (i, dodam, w moim pojęciu gorzej, bo koturnowo): „Częściowo po to, by lepiej poznać epokę, / częściowo, by zabić czas, / czytałem ostatniej nocy tom z tekstami inskrypcji / z czasów Ptolemeuszy” niż Kubiak: „Po to, by sobie sprawdzić jakąś datę, / a trochę też po prostu dla rozrywki, wczoraj / w nocy wziąłem w ręce i zacząłem przeglądać / tom inskrypcji z czasów Ptolemeuszów”.
Czasami miałem wrażenie, że napięcie między przekładem kanonicznym a nowym jest tak silne, że Libera za wszelką cenę usiłuje – być może z powodu przeczulonej translatorskiej uczciwości – uniknąć rozwiązań już istniejących; tam, gdzie jest podniośle, pisze lżej, ale tam, gdzie Kubiakowi trafia się kawałek mniej koturnowy, Libera z kolei tłumaczy bardziej koturnowo.
Tu i ówdzie dziwiło mnie wycinanie typowych dla Kawafisa słów i zwrotów związanych z tradycją antyczną – nie wiadomo czemu w Krokach lararium i lary zmieniają się w opisowe „kaplicę bóstw domowych” i „bóstwa”, a nawet „bóstewka” (zwrot w „kącie kaplicy” zresztą budzi skojarzenie raczej z Dziadami Mickiewicza niż z Neronem, o którym traktuje wiersz), co wydaje mi się zabiegiem nieudanym, podobnie jak podmiana greckich Erynii na rzymskie Furie – to, że lary rodu Nerona drżą przed Eryniami, dodaje tylko smaku, skoro idzie o cesarza-poetę rozmiłowanego w grece (który mógł obrazić greckie boginie zemsty nie tylko swoimi zbrodniami, ale i zbezczeszczeniem Igrzysk Olimpijskich w 67 roku, podczas których śpiewał, grał i ścigał się rydwanami, we wszystkich konkurencjach zdobywając, mimo sromotnych przegranych, najwyższe laury).
W Pogrzebie Sarpedona Libera wycina przydomek Patroklosa: „syn Menojtiosa”, nader homerycko brzmiący, i przenosi go do przypisów znajdujących się z tyłu książki. Tradycyjnego „Filhellena”, przydomek wielu władców antycznych, zmienia na „Hellenofila”; oba te słowa istnieją w polszczyźnie, ale skoro w oryginale mamy „Filhellena”, po co to zmieniać na siłę? Chyba tylko z powodu chęci odróżnienia się od Kubiaka, nie zawsze szczęśliwej.
W tym wszystkim należy jednak zachować proporcje: skupiałem się tutaj głównie na skazach, ale obszerne fragmenty tej książki są bez zarzutu: żywe, a zarazem dostojne, pięknie skomponowane, przemyślane; Libera dał nam nowego Kawafisa i należy mieć nadzieję, że znajdzie czas na przełożenie nie wyboru, a wierszy zebranych i będziemy mieli Kawafisowski komplet w dwóch odsłonach (a potem, być może, w kolejnych). Kubiak nad swoją wersją pracował ponad trzy dekady, Antoniemu Liberze – i sobie, jako czytelnikowi – życzę tego samego. Bo widać, że warto.
JACEK DEHNEL – poeta, pisarz, tłumacz. Ostatnio wydał Saturn. Czarne obrazy z życia mężczyzn z rodziny Goya (2011)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.