Granice ochrony życia ludzkiego nie mogą być regulowane przez ustawodawcę. To jest wartość przyrodzona. Ja mam prawo do ochrony życia w momencie, kiedy stałem się człowiekiem, czyli od momentu zapłodnienia komórki jajowej jestem podmiotem tego podstawowego prawa, a w stosunku do państwa mam roszczenie o jego ochronę.
Czy z obecnie obowiązującego prawa da się wywieść prawo do przerywania ciąży, co wydaje się wynikać z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (wyroki w sprawie Tysiąc i RR)? Czy – w konsekwencji – kobieta może skutecznie kierować roszczenie do lekarza, szpitala, państwa o przeprowadzenie aborcji? Czy też raczej przesłanki z art. 4a ustawy mają charakter okoliczności wyłączających karalność aborcji, nadal pozostawiając ją bezprawną?
Wyrok w sprawie Tysiąc wcale nie mówił o prawie do aborcji. Formułował co innego: prawo do zaskarżenia, do odwołania się od decyzji lekarza, który odmawia dokonania aborcji, czyli chodziło tu o pewne sprawy proceduralne. Z tego powodu Trybunał w Strasburgu powiedział, że polskie ustawodawstwo jest wadliwe w tym względzie, wskazując, że skoro w ustawie są podane przesłanki, na podstawie których w pewnych sytuacjach można przeprowadzić aborcję, a raczej poprawnie mówiąc, że w tych sytuacjach aborcja jest dopuszczalna – to jest jednak co innego, a te akcenty są bardzo ważne – to musi być przewidziana jakaś procedura w sytuacji, jeżeli kobieta spotkałaby się z odmową. Natomiast nigdzie nie zostało sformułowane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, nie tylko w sprawie Tysiąc, ale w innych też – Trybunał jest tutaj bardzo ostrożny – prawo podmiotowe do przeprowadzania aborcji. Jako profesor prawa karnego patrzę na te przepisy jako na usuwające karalność zachowania.
Czyli aborcja dokonana na podstawie przesłanek ustawowych pozostaje bezprawna?
Moim zdaniem tak. Są to zachowania naruszające prawnie chronione dobro. Tylko z pewnych politycznych względów i może też innych, nie traktuje się tego zachowania jako przestępstwa, nie wprowadza się karalności. Odwołam się tutaj do orzeczenia niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, który analizując art. 218 niemieckiego kodeksu karnego stwierdził, że mamy do czynienia z zachowaniem bezprawnym, ale niekaralnym. I to jest chyba właściwe spojrzenie. Otóż, mamy tutaj do czynienia z naruszeniem normy chroniącej życie, ale z uwagi na pewną sytuację społeczną ustawodawca nie decyduje się na karanie. Proszę zwrócić uwagę, że decyzja o karalności takich zachowań, uruchomieniu całego aparatu wymiaru sprawiedliwości jest decyzją stricte polityczną. Ustawodawca na to się nie zdecydował. Pojawia się natomiast inny problem. Czy taka rezygnacja z ochrony życia za pomocą prawa karnego nie może być uznana za sprzeczną z Konstytucją? Trybunał w orzeczeniu z 1997 roku takie stanowisko zajął. Stwierdzono, że ochrona życia wymaga uruchomienia tak restrykcyjnego instrumentarium, jakim jest prawo karne.
W takim razie, czy można powiedzieć, że Konstytucja jest źródłem wiedzy o podstawowych dobrach chronionych, przez co stanowi też zespół dyrektyw dla ustawodawcy karnego, dotyczący wskazania dóbr, które powinien chronić?
Tak.
Jeżeli zatem przerwanie ciąży jest bezprawne w całej rozciągłości, a tylko w niektórych wypadkach niekaralne...
Czy w całej rozciągłości? Można jednak tak powiedzieć, ponieważ my karniści mówimy, że stan wyższej konieczności, który odnosimy do stanu faktycznego zagrożenia życia matki, wyłącza winę, a nie bezprawność. Nie wchodząc w te dogmatyczne kwestie, wydaje mi się, że mamy tutaj do czynienia z naruszeniem normy sankcjonowanej, tej, która chroni życie.
Czy możliwe jest zatem skorzystanie z instytucji obrony koniecznej, nawet w sytuacji, kiedy karalność jest wyłączana ustawowo?
Tak, ten problem tutaj też powstaje. On by też wymagał jakiegoś odniesienia, regulacji. Tej sprawy nie można załatwić tylko przez uchylenie kilku przepisów. To, co mi nie odpowiada w projekcie obywatelskim, to uchylenie wyłącznie przepisów z ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach przerywania ciąży, bez wprowadzenia zmian do przepisów prawa karnego, których projektodawcy nie zauważają. Tak nie można budować prawa. Ma Pan rację, że tutaj powstaje problem, czy na przykład ojcu przysługuje prawo do obrony...
…którego przecież nikt nie pyta o zdanie...
Tak, ojca się zupełnie pomija. Mówimy o prawie do macierzyństwa, z tym, że prawo do macierzyństwa nie może oznaczać prawa do decydowania, czy kobieta urodzi w momencie, kiedy już jest matką, bo dziecko już jest. Bezsporne jest przecież, że dziecko poczęte jest człowiekiem. Co do tej kwestii mamy już chyba dyskusję za sobą. Teraz trzeba wyciągnąć z niej odpowiednie konsekwencje.
Czy zdaniem Pana Profesora antykoncepcja postkoitalna powinna być kwalifikowana jako środek wczesnoaborcyjny?
To jest niezwykle trudny problem, w którym momencie mamy do czynienia z ochroną życia człowieka. Powstaje on też w przypadku in vitro. Wydaje mi się, że w momencie, kiedy zapłodniona zostaje komórka jajowa i powstaje odrębny – również z punktu widzenia kodu genetycznego – organizm, mamy już do czynienia z człowiekiem. Wobec tego wszelkie środki, które prowadzą do tego, że blokujemy możliwość rozwoju tego człowieka, należy uznawać za przerwania ciąży. Powstaje tutaj oczywiście jeszcze inne pytanie. Czy prawo ma możliwość nie dopuszczenia tego typu środków do dystrybucji? Czy jest skuteczne, czy nie? Patrząc jeszcze na problem z punktu widzenia kobiety zażywającej te środki, jestem zdecydowanym zwolennikiem poglądu, że kobieta nie powinna odpowiadać za przerwania ciąży w żadnym wypadku. Ona też jest w jakiś sposób ofiarą. Bez wątpienia należy doprowadzić do zakazu dystrybucji antykoncepcji postkoitalnej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.