Słodycz płynącą ze wspólnoty i dyscypliny – jeśli chodzi o sakramenty – zawdzięczam właśnie żonie, która sama chodziła na niedzielne Msze św. i obserwowała ten mój „katolicyzm, ale…”. Później chodziliśmy już razem i to było cudowne. Niedziela, 27 grudnia 2009
Jurek urodził się w 1929 r. w Krakowie w wierzącej katolickiej rodzinie. Już jako małe dziecko był bardzo zdyscyplinowany, co mocno zaznaczali wspominający go ludzie, mówiąc między innymi, że Jurek sam, bez żadnego przymusu odmawiał sobie słodyczy w piątki w duchu wynagradzania za grzechy Panu Jezusowi.
Kiedy byłem w VIII klasie szkoły podstawowej, znalazłem się w Centrum Zdrowia Dziecka jako pacjent i tam poznałem wspaniałego człowieka – ks. prof. Józefa Gniewniaka, który przychodził i rozdawał nam cukierki (dostawał je z darów ze Szwecji). Nadźwigał się tych toreb, ale nam rozweselał słodyczami życie. Don BOSCO, 9/2008
Dzięki ludziom dobrej woli jeszcze przed świętami do tysięcy domów, także tych zniszczonych przez powódź, pozbawionych nadziei i radości zawitali wolontariusze ze świątecznymi paczkami. – Dobro zawsze procentuje
Mamy do czynienia z coraz brutalniejszymi sposobami manipulacji człowiekiem za pośrednictwem reklamy.
Kieszonkowe: od 5 do 200 zł miesięcznie. Wydatki: baterie do odtwarzacza mp3, laysy paprykowe, doładowanie komórki. Oszczędności: na prezent, na rolki, laptopa, na czarną godzinę. Tygodnik Powszechny, 1 czerwca 2008
Kto chce uświetnić jakąś uroczystość zarówno w miejscu pracy, jak i w gronie rodzinnym, może zamówić w jednej z wielu firm cateringowych fontannę czekolady, w której goście będą maczać owoce i ciasteczka. Przewodnik Katolicki, 23 grudnia 2007
Więcej wcale nie musi oznaczać lepiej. Doskonale wiedzą o tym osoby, które zmagają się z otyłością. Problemy z jedzeniem niekoniecznie muszą prowadzić do nadwagi, wir kompulsywnego dojadania jest równie niepokojący. W ten sposób chcemy zaspokoić inny rodzaju głodu, na przykład emocjonalny: potrzebę akceptacji, bliskości czy miłości. Jak rozpoznać taki głód?
Spojrzałam na kalendarz z uśmiechniętym obliczem Ojca Pio i w duszy zadałam sobie pytanie: „A może to Ojciec Pio tak warczy, bo nie podoba mu się coś w mojej lodówce?”. Z lektur wiedziałam, że bardzo się umartwiał i przestrzegał przed nadmierną troską o dzień następny, o to, co będzie się jadło.
Co na ten temat myślą przedszkolaki?