Niestety, nawet ci, którzy tak bardzo wzruszali się atmosferą wigilijnego stołu, już za kilka dni mogą podnieść rękę przeciwko życiu ludzkiemu. Nie zawsze bowiem tradycja religijna idzie w parze z wyborami etycznymi.
Jeszcze dźwięczą nam w uszach kolędy, które śpiewamy w naszej polskiej tradycji aż do 2 lutego. Trwamy w radości świąt Bożego Narodzenia – uroczystości, która niesie w sobie przesłanie, że Życie przyszło na świat. Niestety, nawet ci, którzy tak bardzo wzruszali się atmosferą wigilijnego stołu, już za kilka dni mogą podnieść rękę przeciwko życiu ludzkiemu. Nie zawsze bowiem tradycja religijna idzie w parze z wyborami etycznymi. Przed nami rok prawdziwej batalii o życie, a to za sprawą poselskich projektów, które mogą uderzyć w bezcenny dar życia
Kilka tygodni temu we Włoszech było dość głośno na temat procesu, jaki rodzice wytoczyli swojej 16-letniej córce. Powód? Dziewczyna zaszła w ciążę ze swoim chłopakiem (również niepełnoletnim) i nie chciała się w żaden sposób poddać aborcji, do której namawiali ją rodzice. Na szczęście sąd w Trydencie (tam bowiem rzecz miała miejsce) oddalił pozew rodziców. Życie zostało ocalone. Takich przypadków (na razie!) w Polsce nie ma, ale musimy się liczyć z tym, że prądy liberalne, które mają obecnie większość parlamentarną, zrobią wszystko, aby Polska „dorównała” Zachodowi w liberalizacji aborcji i zapłodnienia in vitro czy też badań na embrionach.
Żyć Ewangelią
Katolikiem jest się nie tylko w okresie świąt, ale na co dzień. Nie wystarczy tylko „chodzić” do kościoła, ale trzeba realizować w praktyce zasady etyczne, które wynikają z wiary. Ta zaś polega na przylgnięciu do Chrystusa i zjednoczeniu z Nim. Kto autentycznie wierzy, upodabnia się do swego Pana i żyje Jego nauką. Tę zaś przekazuje i aktualizuje Kościół. Bada on, czy osiągnięcia nauki idą w parze z przesłaniem Ewangelii. Kościół jest zatem jak Matka, która broni swoje dzieci przed ewentualnymi konsekwencjami ich błędnych decyzji. Ma to szczególne urzeczywistnienie w kwestiach bioetycznych. Dwa największe wyzwania, które są zawsze kontestowane przez osoby nie tylko wrogie Kościołowi, ale i – o zgrozo! – ochrzczone, to aborcja i zapłodnienie metodą in vitro.
STOP aborcji!
Na całym świecie dokonuje się rocznie ok. 50 mln aborcji. To przecież więcej niż ogół obywateli Polski! Przodują w tej niechlubnej statystyce Chiny, gdzie rokrocznie zabija się ok. 10 mln nienarodzonych dzieci. W USA w skali roku jest dokonywanych ponad milion aborcji. Te liczby zatrważają. Ustawodawstwa światowe próbują usprawiedliwiać zabijanie życia poczętego. Według Światowej Organizacji Zdrowia, aborcją jest zabicie płodu dopiero po jego zagnieżdżeniu się w macicy (ok. 10-15 dni po zapłodnieniu). Do tego momentu, według definicji WHO, zarodek ludzki nie jest człowiekiem! Tymczasem bł. Jan Paweł II jasno określił w encyklice „Evangelium vitae”, że aborcją jest zabicie dziecka, w jakikolwiek sposób (farmakologicznie bądź chirurgicznie), w pierwszych fazach jego życia, począwszy od poczęcia aż do momentu narodzin (EV 58). Ojciec Święty naucza w sposób autorytatywny i uroczysty: „Mocą Chrystusowej władzy udzielonej Piotrowi i jego Następcom, w komunii z biskupami Kościoła katolickiego, potwierdzam, że bezpośrednie i umyślne zabójstwo niewinnej istoty ludzkiej jest zawsze aktem głęboko niemoralnym. Doktryna ta, oparta na owym niepisanym prawie, które każdy człowiek dzięki światłu rozumu znajduje we własnym sercu (por. Rz 2, 14-15), jest potwierdzona w Piśmie Świętym, przekazana przez Tradycję Kościoła oraz nauczana przez Magisterium zwyczajne i powszechne”.
„Świadomość, że aborcja to zło, jest raczej powszechna. Niektórzy jednak, naznaczeni błędnym zmysłem wolności, uważają, że można ją nazwać zabiegiem, nawet farmakologicznym! Tak się dzieje, gdy okazuje się, że dziecko ma jakieś wady wrodzone, a rodzice «wymarzyli sobie» dziecko zdrowe i piękne. To zaś, które zostało poczęte, nie odpowiada ich oczekiwaniom. Z tego względu trzeba być czujnym wobec badań dokonywanych przez lekarzy w okresie ciąży” – uważa ks. prof. Pablo Requena z Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża w Rzymie. Wyjaśnia on, że dziś wiele badań dokonywanych w fazie prenatalnej służy nie tyle zdiagnozowaniu stanu zdrowia dziecka, ile raczej skłonieniu kobiety do aborcji, gdyby się okazało, że dziecko ma np. zespół Downa. „To dlatego w społeczeństwie zachodnim «wyeliminowano» problem dzieci z tą chorobą, gdyż po prostu one się tu nie rodzą” – stwierdza ks. Requena. W tym względzie szczególnie należy uważać na tzw. amniocentezę: badanie polegające na pobraniu płynu płodowego i badaniu genetycznym stanu komórek nowo poczętego dziecka. Gdy np. okaże się, że liczba chromosomów w komórkach jest większa niż normalnie (47 zamiast 46), lekarz zazwyczaj sugeruje pacjentce: „Czy chce Pani dokonać aborcji?”. Oczywiście, że badania typu USG nie niosą żadnego zagrożenia dla zdrowia czy życia zarówno matki, jak i dziecka, ale niektóre spośród nich mogą być wstępem do aborcji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.