Sam nigdy nie wytrzeźwieję

Życie duchowe 1(70)2012 Życie duchowe 1(70)2012

Alkohol nie podlega ocenie moralnej, jest obojętny. Dla niektórych wypicie lampki wina jest czymś naturalnym, dla innych to wkroczenie na drogę uzależnienia. Alkohol jest natomiast szkodliwy. Szkodzi przede wszystkim naszemu zdrowiu. Często jest przyczyną cukrzycy, powoduje wylewy, zawały… Skrzywia też ludzkie myślenie. Człowiek przestaje być sobą. Alkohol zmienia ludzkie emocje.

 

Bardzo radykalnie stawia Pan sprawę.

Uzależnionemu picie musi stwarzać coraz więcej problemów. To on musi poczuć konsekwencje swojego picia, a nie jego rodzina. Mądra miłość współmałżonka może mu w tym pomóc – w dojściu do granic cierpienia. Alkoholik musi jak najszybciej sięgnąć dna. Wówczas jest szansa, że się z tego dna podniesie. Znam wiele przypadków, kiedy kobieta podjęła tak radykalne kroki, by ratować męża alkoholika: przestała mu gotować, prać, chronić go przed skutkami picia, w końcu wyprowadziła się z domu. Nieraz to pomaga. Mężczyzna zostaje sam, dochodzi do dna swojej psychicznej i moralnej nędzy i podnosi się.

Taka mądra miłość jest jednak trudna. Nie zawsze też te radykalne środki są skuteczne. Znam także przypadki, kiedy żona wyprowadziła się z domu, zabrała dzieci, a mąż został sam i zapił się na śmierć. Nie ma więc reguły i zawsze jest to sprawa indywidualna.

Co powinien robić mąż, kiedy pije żona?

To samo: prosić, perswadować, przekonywać do leczenia, wspierać. Dla mężczyzny jest to bardzo trudne i, niestety, wielu tego nie potrafi. Dziewięćdziesiąt procent żon zostaje z mężami alkoholikami, a dziewięćdziesiąt procent mężów odchodzi od pijącej żony. To oczywiście może okazać się dla kobiety impulsem do zmiany, ale może też ją pogrążyć. Dlatego ważne, by mężczyźni w takiej sytuacji okazywali swoim żonom cierpliwość i miłość. Choroba alkoholowa to choroba uczuć. Często źródłem problemów staje się brak miłości właśnie. Najlepszą terapią jest więc terapia miłości.

Alkoholicy, których wspierają najbliżsi, mają dla kogo wyzdrowieć. Trudno natomiast pomóc pijącym osobom samotnym. Samotność w takim przypadku jest bardzo niszcząca: ludzie się izolują od bliskich i przyjaciół, popadają w choroby psychiczne, bywa, że popełniają samobójstwo. Ciężko znaleźć im motywację do trzeźwienia, a to właśnie jest podstawa. Nie jest problemem, jak mam wyjść z alkoholizmu, bo sposobów na trzeźwienie jest wiele. Gorzej jest ze znalezieniem motywacji – dlaczego mam być trzeźwy. I tu ważny jest drugi człowiek. Mam koleżankę, alkoholiczkę, która w swoim świadectwie zawsze powtarzała: „Sama mogłam pić, sama nigdy nie wytrzeźwieję”.

Wybór środków pomocy i podjęcie decyzji przez współmałżonka jest bardzo trudne i wymaga głębokiego namysłu oraz modlitwy. Ważne jednak, by starać się tworzyć ów dyskomfort picia.

Od czego zaczyna się proces leczenia?

Podstawowy krok to uznanie, że jest się chorym i że zostało się pokonanym przez alkohol. Pierwszy krok Anonimowych Alkoholików to uznanie swojej bezsilności wobec choroby. Zresztą jest to fundamentalne w przypadku każdego uzależnienia.

Zrobienie tego kroku nie jest jednak łatwe.

To prawda. Im więcej dana osoba ma tak zwanej wiedzy ogólnej, im bardziej jest wykształcona, tym trudniej uznać jej swoje uzależnienie. Trudno pomóc prawnikom, ludziom świata kultury i biznesu, osobom na stanowiskach, ponieważ mają bardzo rozbudowane ego, wręcz „napompowane”. Tymczasem, by uznać swoją chorobę, trzeba pokonać swoje „ja”, trzeba przyznać, że zostało się pokonanym przez alkohol. Może najtrudniej przychodzi to księżom, zakonnikom, lekarzom, bo to oni – jak się im wydaje – pomagają i uzdrawiają innych. Jak więc uznać, że samemu potrzebuje się radykalnej pomocy? A właśnie dopiero, kiedy uznamy naszą bezsilność, można iść dalej.

Jaki jest kolejny krok na drodze do trzeźwości?

Kolejny krok to szukanie pomocy. To, że jestem bezsilny, nie znaczy, że jestem bezradny. Mogę zwrócić się o pomoc do kogoś, kto jest silniejszy ode mnie – do drugiego człowieka, do Boga.

W procesie leczenia ważne jest także poznanie choroby alkoholowej i mechanizmów jej działania. Trzeba ją rozbroić jak granat, rozłożyć na czynniki pierwsze. Alkoholik musi wiedzieć, że jego choroba dotyczy przede wszystkim sfery uczuć. Musi na nowo odkryć swoje „zamrożone” – jak mówiłem – uczucia: nazwać je po imieniu, dowiedzieć się, co je wyzwala, a w perspektywie przejąć nad nimi kontrolę. To oczywiście wymaga czasu i terapii.

W procesie trzeźwienia kolejny istotny krok to nawrócenie, powrót do Boga. Trzeba zrobić rachunek sumienia, uznać swój grzech, pojednać się z Bogiem i bliźnimi, przeprosić, samemu przebaczyć i zadośćuczynić. Alkoholik musi zmienić swój dotychczasowy sposób postępowania. Bez tego nadal będzie myślał po staremu, w dalszym ciągu nie będzie sobie radził z emocjami, a to będzie prowadzić do agresji, manipulowania bliskimi i kontrolowania innych.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...