Wiara ze Słowa

Wieczernik 187/2012 Wieczernik 187/2012

Można stwierdzić z dużą dozą pewności: „wierzę i będę wierzył w Boga”, natomiast stwierdzenie „będę zawsze wierzył Bogu” ociera się o pychę

 

Należy dodać, że jest ona cechą nie tylko wiary, lecz również nadziei  – w Hbr 11, 1 słowo „wiara” obejmuje swym znaczeniem również rzeczywistość nadziei. Nadzieja i wiara są do siebie bowiem bardzo zbliżone. O nadziei czytamy bowiem: Nadzieja, której spełnienie już się ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się jeszcze spodziewać tego, co się już ogląda? Jeżeli jednak, nie oglądając, spodziewamy się czegoś, to z wytrwałością tego oczekujemy (Rz 8, 24-25).

Zarówno wiara, jak i nadzieja rodzą się ze słowa i z natury swej wymykają się sprawdzalnej doświadczalnie pewności. Różnica pomiędzy nimi polega na kierunku tego „ponadzmysłowego” spojrzenia. Inny jest przedmiot wiary a inny nadziei. Gdy wiara patrzy w przeszłość i rozgląda się po teraźniejszości, nadzieja wytęża wzrok ku przyszłości! Niejednokrotnie myśląc o wierze, tak naprawdę powinniśmy używać słowa „nadzieja”.

Tylko ze słowa

Wiara jest darem. Sam Jezus poucza swych słuchaczy: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał (J 6,44; … jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca – 6,65). Nie znaczy to jednak, że wiara przychodzi i odchodzi jak emocje. Nad wiarą trzeba pracować. Trzeba o nią dbać. Od każdego z nas zależy naprawdę wiele.

Tę zależność działania Boga i człowieka dobrze oddaje obraz lampy w przypowieści o pannach mądrych i głupich (Mt 25, 1-13). Jeżeli przypomnimy sobie, że wiara jest światłem w ciemności, to analogie nasuwają się same. Jesteśmy przygotowani, aby uwierzyć – panny mają lampy; wiara jest darem Boga – ogień nie pochodzi z samej lampy, lecz potrzeba, aby ktoś przyłożył go do knotka; aby wiara nie słabła, potrzeba ją podtrzymywać – głupie panny mówią: nasze lampy gasną (25, 8), nie mogły wlać oliwy, bo o nią się nie zatroszczyły.

W obrazie dolewania oliwy do lampy odnajdujemy spotkanie ze Słowem Bożym. Bez Słowa Bożego nasza wiara słabnie, może co najwyżej się tlić, lecz wówczas każdy podmuch przemijalności (np. choroba czy śmierć najbliższej osoby) czy każda kropla deszczu łez – może ją zgasić! Gdy wejdziemy w rozświetlone komnaty domu Oblubieńca i światłość wiekuista zajaśnieje, będzie można zdmuchnąć kaganek, który pomógł nam dotrzeć do bramy i zapukać.

Dla wiary spotkanie ze Słowem Boga jest niezbędne. Przecież wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa (Rz 10, 17). Wiara pochodzi tylko ze słowa! Kiedy Bóg przemawia poprzez wydarzenia naszego życia, niezbędne jest, aby konfrontować je z usłyszanym Słowem. Tak przecież czyniła Maryja – Matka Słowa, o czym zaświadcza Łukasz. Okoliczności narodzin Jezusa musiały być dla niej trudne, podobnie jak szukanie Go przez trzy dni w drodze powrotnej z Jerozolimy, ale emocje nie zamknęły jej na Słowo Boże, które wówczas usłyszała od pasterzy (2, 17) i swego Syna (2, 49). Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważa je w swoim sercu (2, 19) i to zachowywała je wiernie (2, 51). Jej wiara była silnie powiązana ze Słowem. Ze Słowa wyrastała i do Słowa, jakim jest Jezus, prowadziła nawet wówczas, gdy umierał na krzyżu.

Ku spotkaniu

Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy! – rzekł Jezus do ojca, którego syn chorował na epilepsję (Mk 9, 23). I ta prawda musi napełniać nas entuzjazmem. Cóż możemy powiedzieć, jak nie powtórzyć za owym ojcem: wierzę, zaradź [Panie] memu niedowiarstwu (9, 24). I Jezus zaradza – daje nam swoje Słowo. Cała historia zbawienia wskazuje na to, że wiara nie rodzi się z szukania siebie, ale Bożej woli! Dlatego Pan w Kazaniu na Górze podkreśla: Nie każdy, który Mi mówi: „Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie (Mt 7, 12). A Słowo pozwala nam ją odkryć!

Rodzi się więc proste pytanie: co zrobić, aby Słowo, po które chwytamy stawało się prawdziwym umocnieniem wiary?

Fundamentalna dla lektury Pisma Świętego jest świadomość, że Bóg jest blisko – w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17, 28). Musi jej jednak towarzyszyć silne przekonanie, że słowa które odczytujemy – jeżeli pochylimy się nad nimi z modlitewnym nastawieniem Samuela wyrażonym w zdaniu: mów, Panie, bo sługa twój słucha (1 Sm 3, 10) – są żywe i skuteczne, zdolne osądzić pragnienia i myśli człowieczego serca (por. Hbr 4, 12n). To Duch Święty potrafi natchnąć nas do dostrzeżenia Boże zamysłu w tym, co aktualnie przeżywamy. To On da nam światło, które rozświetli ten kawałek drogi, którą aktualnie idziemy.

Bogactwo i głębia Słowa Bożego są tak wielkie, że nawet te same teksty, jeżeli będą czytane z otwartością serca i gotowością na ich realizację, mogą wyjaśniać nam zupełnie inne wydarzenia, którymi aktualnie żyjemy i pobudzać do podejmowania innych zadań, które aktualnie Bóg daje nam do wykonania. Przecież Jemu na nas zależy i to On jest w nas sprawcą i chcenia i działania zgodnie z Jego wolą (por. Flp 2, 13). Nie powinniśmy więc czuć znudzenia, jeżeli po raz …nasty w Namiocie Spotkania czy też indywidualnym studium rozważamy ten sam tekst.

Prawdą jest jednak to, że nie co dzień będziemy odczuwali wzrost wiary i jej euforię. Samo utrzymywanie płomienia wiary przez dolewanie oliwy Słowa jest niezwykle ważne – daje moc, aby wiara nie słabła Jeżeli jednak pragniemy pomnożenia wiary, powinniśmy wypracować sobie umiejętność traktowania Słowa Bożego, jako towarzysza i przyjaciela, który idzie z nami przez cały dzień. Wówczas to Słowo będzie wymagało od nas konkretnych wyborów, będzie zachęcało do wypowiedzenia konkretnych słów czy powstrzymywania się od podejmowania konkretnych działań. Niewyczerpane są możliwości natchnień, które będą spływały do naszych serc kiedy niesione Słowa Boże spotkają się z konkretnymi wydarzeniami, ludźmi i słabościami, z którymi spotkamy się danego dnia. To trwanie w Chrystusie przez Jego słowo będzie przynosiło wzrost wiary i radość Boga.

„Musimy na nowo odkryć smak karmienia się Słowem Bożym” – pisze papież Benedykt XVI w liście na Rok Wiary.

ks. Artur Andrzejewski – moderator diecezjalny Ruchu Światło-Życie w archidiecezji poznańskiej.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...