Dom ten, z początku XX wieku, wygląda dziś tak, jakby ktoś wyszedł na chwilę, pozostawiając otwarte drzwi. W kuchni na buchający ogień czekają garnki. Na stole pod oknem gąsiory wyciągają szyje po soki, by je za jakiś czas przemienić w wino. W stołowym – jeszcze nie nakryto pod obiadową zastawę. Rodzice i dzieci pewnie bawią się w ogrodzie. Dziadkowie na poddaszu układają pasjansa. Od czasu do czasu pogadują szpaki.
Helena Kowalska odeszła do zakonu z domu małżeństwa Lipszyców w sierpniu 1925 r. Już po wstąpieniu do zakonu odwiedziła ich. Ale, jak podkreśla dziś Maria Nowicka: – Nie było miesiąca, byśmy nie mówili o Helence. Zawsze ją pamiętaliśmy, bo ona należała do rodziny. Ona zapewne też o nas pamiętała, bo pisze o naszej rodzinie w swoim „Dzienniczku”. Ale też odczuliśmy jej opiekę podczas tej strasznej II wojny. Nic złego nie stało się naszej rodzinie. Wszyscy przeżyliśmy, choć niektórzy nasi bliscy wychodzili z naprawdę niezwykle groźnych opresji.
Kiedy w latach czterdziestych rozpoczęło się zbieranie informacji o siostrze Faustynie, na polecenie prymasa kard. Augusta Hlonda i matki Michaeli Moraczewskiej poproszono o świadectwo panią Aldonę Lipszyc. Powiedziała wówczas, że nie jest teologiem i nie wie, jakie są kryteria powołania kogoś do świętości, ale Helenka bez wątpienia na nią zasługuje. – Bowiem, jak podkreślała mama, w Helence było coś takiego szlachetnego i świętego, nieprzeciętnego – wspomina dziś Maria Nowicka. – A mamy koleżanka jeszcze ze szkoły podstawowej Zofia Steinberg, późniejsza siostra zakonna Katarzyna, franciszkanka z Lasek, która często odwiedzała nasz dom, powtarzała, że zawsze była pełna podziwu dla pięknej duchowości Helenki. Według niej, Helenka miała w sobie dostojeństwo zwracające uwagę i budzące szacunek.
Są czasy i miejsca
W 1933 r. małżeństwo Lipszyców pobudowało nowy dom na dokupionej obok posesji. Zaś dom, w którym posługiwała Helenka Kowalska, przechodził różne koleje losu. W czasie wojny był m.in. tajną siedzibą komendanta obwodu AK. W latach późniejszych stał się własnością innej gałęzi rozległej rodziny Lipszyców. Później został sprzedany. U schyłku XX wieku ten modrzewiowy budynek już podupadał. Kiedy w 2009 r. Kuria Warszawsko-Pras-
ka, z inspiracji jej ordynariusza abp. Henryka Hosera, rozpoczęła rozmowy z właścicielami domu, konieczny okazał się jego remont. Należało też umeblować wnętrza sprzętami z początku ubiegłego wieku, uzupełniając tymi, które zachowały się w rodzinie Lipszyców. Wreszcie, po wykonaniu wszystkich niezbędnych prac, we wrześniu ubiegłego roku dom, zwany dziś „Domem św. Faustyny”, został poświęcony przez kard. Roberta Saraha, przewodniczącego Papieskiej Rady „Cor Unum”. Dziś jego właścicielem i gospodarzem jest diecezja warszawsko-praska. Prowadzą go siostry ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, założonego przez spowiednika siostry Faustyny bł. ks. Michała Sopoćkę. „Dom św. Faustyny” przez niecały rok odwiedziło już ponad 11 tys. osób. Kilkadziesiąt wycieczek autokarowych. Również osoby indywidualne i piesze pielgrzymki. W „Domu
św. Faustyny” można zbliżyć się do czasu, kiedy mieszkała tu przyszła święta, nie tylko dzięki wystrojowi wnętrz. Również dzięki opowieściom s. Dominiki Steć ZSJM. Można też przeczytać publikacje siostry o Helence i siostrze Faustynie. W jednej z nich, opowiadającej o duchowości Heleny Kowalskiej, s. Dominika pisze: „Na szczególną uwagę zasługuje dom Aldony i Samuela Lipszyców w Ostrówku, gdyż tam Helena trafiła z wyraźnie objawionej woli Bożej. Owoce jej pobytu w Ostrówku trwają do czasów nam współczesnych, dzięki tym, którzy zachowali pamięć o niej jako mieszkance Ostrówka. (…) Warto też podkreślić, że pobyt Heleny w Ostrówku kończy jej okres życia świeckiego. Mało kto dziś zwraca uwagę na ten czas. (…) Święta Faustyna jest bardzo popularną świętą, ale jako Apostołka Bożego Miłosierdzia. Podziwia się gmach, zapominając o fundamentach. Jednak droga Heleny do świętości nie zaczęła się w zgromadzeniu zakonnym. U podstaw jej osobowości ważna była rodzina, spotykani ludzie, pracodawcy. Między nimi dokonywała się wymiana duchowych darów. Przez całe życie konsekwentnie współpracowała z łaską Bożą zapoczątkowaną na chrzcie św., w tym przez 20 lat jako osoba świecka i 13 lat jako osoba zakonna. (…) Nawiązując do posłannictwa Heleny Kowalskiej, Jan Paweł II powiedział: «Są czasy i są miejsca, które Bóg obiera, aby w nich w sposób szczególny ludzie doświadczali Jego obecności i Jego łaski. A ludzie wiedzeni zmysłem wiary przychodzą do tych miejsc, bo mają pewność, że rzeczywiście stają przed Bogiem, który jest tam obecny»”.
– Chcemy, aby ten dom stał się ośrodkiem dla młodych szukających drogi życia. Od blisko roku, kiedy jest otwarty, odwiedziło nas już kilkanaście tysięcy osób. Głównie młodzież, ale i całe rodziny – mówi przełożona domu s. Dominika Steć. – Tak więc widać, że działa świadectwo siostry Faustyny. Staramy się, aby dom był nie tyle obiektem muzealnym, ile przede wszystkim miejscem poznawania i zaczerpnięcia z duchowości św. Faustyny. Śmiało można powiedzieć o tym domu jako o relikwii II stopnia. Jest to dom „z duszą”, jak mówią pielgrzymi. Bywa tu cały przekrój społeczny. Dzieci, młodzież, dorośli. Jest to też miejsce zawierzenia młodzieży Świętemu Miłosierdziu, co nastąpiło 26 maja 2012 r. Przychodzą tu również ci, którzy mieszkali w Ostrówku w czasie okupacji. Ludzie modlą się w różnych intencjach, osobistych i w nadesłanych przez internet. Wierni składają także różnorakie świadectwa. To, że ludzie tutaj przyjeżdżają, oznacza, że chcą tutaj być, bo jest to miejsce autentyczne. W „Domu św. Faustyny” przyjeżdżający odnajdują to, czego tak bardzo brakuje dzisiejszemu światu – ciszę. Takiej atmosferze sprzyja nie tylko sam dom, ale także otaczający go park, płynnie przechodzący w dębowy las – rezerwat przyrody. To wszystko pomaga w modlitwie i w refleksji nad własnym życiem. Szczególnym czasem przybywania pielgrzymów jest Godzina Miłosierdzia o 15, związana z Nabożeństwem do Miłosierdzia Bożego, które jest tu odprawiane codziennie. W „Domu św. Faustyny” można przeżyć rekolekcje indywidualne lub dzień skupienia. Korzystają z tej formy osoby szukające swojej drogi życia, ale także potrzebujący odnowy duchowej małżonkowie, czasem całe rodziny. Zatem do „Domu św. Faustyny” zaproszony jest każdy, kto chce przeżyć swoje życie w cieniu promieni Bożego Miłosierdzia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.