Z abp. Víctorem Manuelem Fernándezem (bliskim współpracownikiem kard. Jorge Bergoglio) rozmawia Kasper Kaproń OFM
Od konferencji w Aparecidzie minęło już sześć lat. Które z założeń nawrócenia duszpasterskiego udało się zrealizować?
Niektóre kraje i niektóre diecezje nie odpowiedziały na wezwanie, które wyszło z Aparecidy. Wielu księży nadal traci czas na niekończących się lamentach, wylewając swe żale i krytykując świat, tworząc podziały i zmierzając do konfrontacji. Inni po prostu wybrali spokój i wygodę życia. Myślę, że potrzeba było wyboru papieża Franciszka, abyśmy poczuli konieczność zmiany. Niektóre diecezje dokonały przeobrażeń w swych strukturach, czyniąc je bardziej misyjnymi, pragnąc dotrzeć z orędziem Ewangelii do wszystkich. Myślę jednak, że w Ameryce Łacińskiej, podobnie jak na całym świecie, rewolucją była nie tyle Aparecida, ile papież Franciszek, który propaguje myślenie z Aparecidy.
Hasło misji kontynentalnej w Ameryce Łacińskiej, zainicjowanej w Aparecidzie, brzmi: „Być uczniem i misjonarzem Jezusa Chrystusa, aby nasze narody w nim miały życie”. W kościołach kontynentu pojawił się tryptyk, dzieło artysty z Peru, który papież Benedykt pozostawił Kościołowi w Ameryce Łacińskiej, aby towarzyszył misji i ją inspirował. Spytam nieco prowokacyjnie, z punktu widzenia człowieka Starego Kontynentu: czyżby był to proces dekolonizacji wiary? Misjonarze przybywający tu 500 lat temu z daleka wraz z kolonizatorami przynosili wiarę, ale z nią także własną kulturę. I oto teraz Kościół w Ameryce już o własnych siłach, z własnej perspektywy, znający najlepiej rzeczywistość miejsca, rozpoczyna ewangelizację tego wielkiego kontynentu. Czy dopiero teraz zaczyna się inkulturacja?
W ciągu tych 500 lat dokonał się autentyczny proces inkulturacji, który znajduje swe odzwierciedlenie przede wszystkim w pobożności ludowej większości ludów Ameryki Łacińskiej. Ludzie prości i ubodzy szczerym sercem kochają Matkę Bożą i w najmniejszym stopniu nie czują tego, jakoby wiara była im narzucona. Inną kwestią są oficjalne struktury Kościoła, które są po prostu powtórzeniem form europejskich. Kiedy mówimy jednak o dekolonizacji wiary, popełniamy poważny błąd. Podam przykład: w Panamie Indianie Kumas otrzymali dużą autonomię polityczną i wielu kacyków plemiennych zmuszało ludzi do powrotu do religii z czasów prekolumbijskich. Jest to znieważanie tych ludzi, którzy są chrześcijanami od 500 lat i już w żaden sposób nie identyfikują się z religijnością z 1400 r. Dlatego też papież Franciszek przywiązuje wielką wagę do pobożności ludowej, apeluje, by ją doceniać i pielęgnować. Jednocześnie jednak papież zwraca dużą uwagę na poszukiwanie nowych form religijności dla osób, szczególnie z ośrodków miejskich, które naznaczone są kulturą postmodernistyczną i nowymi stylami życia.
Ksiądz Arcybiskup dobrze zna papieża. Niektórzy twierdzą, że jako biskup Rzymu stał się on bliższy ludziom niż był w Buenos Aires: więcej się uśmiecha, ma większą zdolność nawiązywania kontaktów itp. Czy zdaniem Księdza Arcybiskupa to trafny opis rzeczywistości? Czy papież Franciszek jest tą samą osobą, jaką był w Buenos Aires? Czy zmienił się w ciągu tych ostatnich miesięcy?
Zawsze był bardzo blisko ludzi i nigdy nie był „księciem”. W tych ostatnich kilku latach, kiedy zbliżał się do 75. roku życia i gdy przekroczył już wiek emerytalny, po prostu wycofywał się, wolał pozostawać w cieniu. Ponadto trzeba wspomnieć o ostrej krytyce, jaka go spotykała ze strony środowisk konserwatywnych. Myślę, że to go bardzo niepokoiło. Obecnie, wraz z powierzoną mu nową funkcją i z nowym charyzmatem Ducha Świętego, może swobodnie i bez lęków być w pełni sobą, dać innym z siebie to, co jest w nim najlepsze i najpiękniejsze. Wróciły do niego z nową siłą entuzjazm i energia.
Jakie widzi Ksiądz Arcybiskup najważniejsze elementy nauczania papieża Franciszka po pół roku jego pontyfikatu?
Wymienię je tylko hasłowo: przede wszystkim wezwanie skierowane do Kościoła, aby nie zamykał się w sobie i wychodził na zewnątrz; apel o konieczność dotarcia do wszystkich z miłosierdziem; poszukiwanie nowych form przekazu; wezwanie, abyśmy nie ograniczali całego przekazu do kwestii moralnych; gotowość do reformy tych wszystkich struktur, które ograniczają moc ewangelizacyjną Kościoła; szczera i autentyczna troska o ubogich i o wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób cierpią.
Rozmawiamy w kontekście konferencji w Aparecidzie, ale także dokonujących się obecnie zmian w wymiarze Kościoła Powszechnego. Czy zatem to kard. Jorge Bergoglio — jego myśl, jego wizja Kościoła — wykreowały dokument końcowy V Konferencji CELAM? Czy też to Aparecida „zrodziła” kardynała Bergoglio i w konsekwencji papieża Franciszka?
Jedno i drugie. W czasie konferencji w Aparecidzie kard. Bergoglio był bardzo zaangażowany. Chciał dowartościować pobożność ludową i uwrażliwić uczestników na zagadnienie religijności prostego ludu. Martwiło go, że wielu biskupów nie docenia form, w jakich ubodzy wyrażają swoją wiarę. Dlatego też od razu zdecydował się wyodrębnić ten temat i jedną część dokumentu poświęcić temu zagadnieniu.
Będąc jednak w Aparecidzie, zaraził się od innych biskupów koniecznością nowej ewangelizacji, pełnej entuzjazmu i odwagi; potrzebą wyrwania ze snu wszystkich odrętwiałych i rozczarowanych ewangelizatorów. Powrócił z Aparecidy z silnym pragnieniem, aby rozpocząć program permanentnej misji w archidiecezji Buenos Aires. I właśnie od tego czasu zaczął zwracać uwagę, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, na potrzebę tego, aby Kościół nie był skoncentrowany sam na sobie, lecz zaczął wychodzić na zewnątrz.
Rozmawiał Kasper Kaproń OFM
Abp Víctor Manuel Fernández — ur. 1962. Biblista, od 2009 r. jest rektorem Papieskiego Katolickiego Uniwersytetu Argentyny. Od maja 2013 r., decyzją papieża Franciszka, arcybiskup tytularny ze stolicą Tiburnia. Blisko współpracował z kard. Jorge Bergoglio nad redakcją dokumentu końcowego V Konferencji Ogólnej Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów (CELAM).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.