„…zwyciężymy, gdy zwycięstwo dasz nam Panie, przyjmiemy klęskę, jeśli taka Twoja wola. Tylko daj, w godzinie próby nam wytrwanie, Gdy upadniemy zawsze pozwól powstać z kolan.”
W tradycji polskiego oręża odwoływanie się do Boga, w zawierzeniu miłości Ojczyzny, a także do służby Maryi Pannie jako Królowej i Hetmance, wyznaczało nie tylko cele, o które toczono walkę – wolność narodu i wyznawanej wiary – ale także wskazywało na zasady i warunki, na jakich w szranki stawać należy. Szlachetność bowiem nie wynikała li tylko z kultury polskiej, ale nade wszystko z poczucia odpowiedzialności przed Bogiem. Kiedy młoda Danusia Siedzikówna składała przysięgę, miała świadomość, do jakiej tradycji przypisuje swoją piętnastoletnią wówczas biografię. Historia jej rodziny budziła pewność tego przeświadczenia. Być może nie była w stanie przewidzieć tylko tego, że za wierność zostanie po śmierci wyklęta. Ale przecież nie o dobro osobiste postanowiła walczyć.
Kiedy Wacław Siedzik, student politechniki w Petersburgu, został skazany na zesłanie za swoją działalność niepodległościową był rok 1913, a sama niepodległość Rzeczypospolitej wydawała się jedynie ideą. Wychowany w tradycji patriotycznej, w rodzinie reprezentującej najszlachetniejsze dziedzictwo Obojga Narodów (często matka Wacława jest określana w literaturze jako Litwinka, co zapewne jest identyczne z poczuciem chociażby Marszałka Piłsudskiego – Litwina, czyli mieszkańca Wielkiego Księstwa Litewskiego), nie składał przysięgi opartej na wierności konkretnej instytucji państwa takiej jak prezydent, rząd, naczelne dowództwo. Wpisywał swoją walkę „za wolność naszą i waszą” w relacje z Bogiem, przed Bogiem składając odpowiedzialność i w Bogu poszukując oparcia. Miał wtedy lat 19. Kiedy wrócił do wolnej już Polski rozpoczął swoją służbę Ojczyźnie jako leśnik, a w służbie leśnej II RP łączono bardzo ściśle pracę zawodową z przygotowaniem wojskowym do obrony państwa. Służyły temu chociażby coroczne obowiązkowe szkolenia wojskowe dla leśniczych. Pracownicy służby leśnej spełniali też bardzo często funkcje cywilizacyjne na obszarach, które były terenem ich pracy. Wierni Bogu i Ojczyźnie.
Eugenia z Tymińskich Siedzikowa została wychowana w podobnej tradycji. Zresztą trudno chyba inne wychowanie odnaleźć w tamtych czasach w rodzinach polskich. Spokrewniona z Elizą Orzeszkową, pracę na rzecz wychowania obywateli państwa polskiego traktowała bardzo poważnie. Jako żona leśniczego wspierała okoliczne kobiety w ich codziennych obowiązkach, przekonując do wprowadzania zmian w gospodarstwach domowych. Bez wynagrodzenia, po prostu służyła w taki sposób Ojczyźnie. Kiedy deportowano jej męża, musiała zmierzyć się z rzeczywistością sowieckich represji, później z niemieckim terrorem. Złożyła więc przysięgę w obliczu Boga Wszechmogącego, której wierność przypłaciła własnym życiem. W myśl ideologii faszystowskiej nie zasłużyła na miejsce pochówku otoczone pamięcią najbliższych – została pochowana w miejscu nieznanym.
Po deportacji ojca i śmierci mamy trzy córki leśniczego z Olchówki zostają pod opieką babci Anieli i cioci Jadwigi. Najstarsza wyjechała w rodzinne strony mamy. Średnia w wieku 15 lat złożyła na ręce por. ”Konusa” przysięgę, której wierność tak drogo okupiła matka. Przyjęła pseudonim „Inka”. Pracę konspiracyjną znała już z czasów, kiedy wykonywała część zadań na polecenie Eugenii. Nazwiska denuncjatorów Pani Siedzikowej oraz Pani Pyzel (konspiratorki zostały aresztowane w Narewce na podstawie donosu złożonego przez miejscowy komitet białoruski, obie wykonywały zadania wywiadowcze na rzecz Państwa Podziemnego) poznała z grypsów, które przynosiła ze szpitala więzienia gestapo w Białymstoku. To tam mogła widywać się z matką w ostatnich chwilach jej życia. Trudno jednak doszukiwać się w tej działalności chęci poszukiwania zemsty na donosicielach. Piastowali oni wówczas funkcje administracyjne w Narewce – po zmianie okupanta w 1944 nadal pozostali na stanowiskach urzędniczych, a „Inka” nadal działała w konspiracji.
Jak się wydaje, jesienią 1944 córki Państwa Siedzików chciały rozpocząć życie na prawach cywilnych. Zachował się z tego czasu protokół zebrania miejscowej młodzieży, która zamierzała zorganizować swój własny teatr. W grupie inicjatywnej tego projektu pojawia się Wiesława Siedzik. Jednak dla nowych – starych władz (czy władzy ludowej) takie jednostki nie były wygodne. Na początku czerwca 1945, a więc miesiąc po zakończeniu działań wojennych w Europie, sojusznik naszych sojuszników postanawia deportować część mieszkańców Narewki na Syberię. Do takiego transportu trafia „Inka” – pięć lat po deportacji ojca. W podobnych okolicznościach wieziona na platformie samochodu, podobnie, jak cztery lata wcześniej ks. Tomasz Kaliński – szafarz jej sakramentu chrztu oraz pierwszy katecheta zamordowany przez sowietów w 1941. Pięć lat po tym, jak aresztowano w czasie duszpasterskiej kolędy i uwięziono, a następnie zamordowano jej drugiego katechetę i wychowawcę ks. Mikołaja Wagnera. Czy rok 1945 mógł być to dla tej dziewczyny kresem walki o niepodległość? Odbita przez dowódcę miejscowego oddziału por.”Konusa” trafia z nim w szeregi 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej dowodzonej przez mjr .”Łupaszkę”. Jako sanitariuszka wypełnia rotę przysięgi, niosąc pomoc nie tylko swoim kolegom z oddziału, ale także walczącym po stronie przeciwnika. Przykazanie miłości Boga i bliźniego postawiła w miejsce życiowego drogowskazu.
Umiera na tydzień przed swoimi osiemnastymi urodzinami. W kopercie, zawierającej dowody winy, dołączonej do aktu oskarżenia, znajduje się kartka ze spisem leków oraz materiałów opatrunkowych, które miała zakupić do apteczki oddziału. To jedyny dowód w procesie, w którym skazano ją na karę śmierci. Znane są ostatnie słowa „Inki”: „Niech żyje Polska! Niech żyje «Łupaszko»!” Są też inne słowa Danusi Siedzikówny skierowane do Pani Anieli Siedzik: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”. To ostatnia osoba, która brała udział w wychowywaniu „Inki”, uczyła ją, by być wiernym przysięgom składanym Panu Bogu; by nie wzywać Pana Boga przysięgając nadaremno.
Dlaczego babcia Aniela stała się swoistym depozytariuszem przysięgi wojskowej wnuczki?
Kilka lat później, tuż przed śmiercią Pani Anieli resort bezpieczeństwa prowadził śledztwo w sprawie współpracy narewkowskiego komitetu białoruskiego z Niemcami. Jeden z oficerów UB pojawił się w domu Pani Siedzikowej by wydobyć zeznania obciążające tych działaczy. Część z nich została rozstrzelana na mocy wyroku Polskiego Państwa Podziemnego na wiosnę 1945, ale władza ludowa prawdopodobnie chciała wykorzystać tę wiedzę przeciwko ich rodzinom. Babcia „Inki” nie udostępniła jednak treści grypsów swojej synowej, które obciążały jej denuncjatorów. Zniszczyła je, by nikt nie poniósł konsekwencji.
Podobny gest uczyniła w czasie otwarcia wystawy poświęconej „Ince” w Narewce jej siostra, Pani Wiesława Korzeń z d. Siedzik. Nie wskazała wynikających z treści grypsów nazwisk osób, które doniosły na jej matkę.
W obliczu Boga Wszechmogącego obie zachowały się jak trzeba.
Wobec toczącej się obecnie dyskusji, dotyczącej podejmowania przez władze lokalne działań na rzecz zachowania pamięci o działaczach komitetu współpracującego z okupantami w czasie II wojny światowej, oczekiwanie może być tylko jedno: niech zachowają się jak trzeba.
Tekst przysięgi AK
W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Marii Panny Królowej Korony Polskiej, kładę swe ręce na ten święty Krzyż, znak męki i Zbawienia. Przysięgam być wiernym Ojczyźnie mej, Rzeczpospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży Jej honoru i o wyzwolenie Jej z niewoli walczyć ze wszystkich sił, aż do ofiary mego życia.
Prezydentowi Rzeczypospolitej i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonemu przezeń dowódcy Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy dochowam niezłomnie cokolwiek by mnie spotkać miało.
Tekst wypowiadany przez odbierającego przysięgę
Przyjmuję cię w szeregi żołnierzy Armii Polskiej walczącej z wrogiem w konspiracji o wyzwolenie Ojczyzny. Twym obowiązkiem będzie walczyć z bronią w ręku. Zwycięstwo będzie twoją nagrodą. Zdrada karana jest śmiercią.
(Rota przysięgi żołnierzy „Kedywu" Armii Krajowej wprowadzona rozkazem z dnia 12 XII 1942 r. przez Komendanta Głównego A.K. generała „Grota").
Rota przysięgi NSZ
Ja, walkę o Wielką Polskę uważam za najważniejszy cel mego życia. Mając szczerą i nieprzymuszoną wolę służyć Ojczyźnie, aż do ostatniej kropli krwi – wstępuję do Narodowych Sił Zbrojnych. Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętej Jedynemu, że wiernie będę walczył o niepodległość Polski. Rozkazów wszystkich mych przełożonych będę słuchał i posłusznie będę je wykonywał. Tajemnic organizacyjnych będę wiernie strzegł. W pełni świadomości celu pierwej śmierć poniosę aniżeli zdradzę. Tak mi dopomóż Bóg i święta Syna Jego Męko i Ty Królowo Korony Polskiej.
„…zwyciężymy, gdy zwycięstwo dasz nam Panie, przyjmiemy klęskę, jeśli taka Twoja wola. Tylko daj, w godzinie próby nam wytrwanie, Gdy upadniemy zawsze pozwól powstać z kolan.”
(Przysięga, Andrzej Kołakowski)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.