Święcenia diakonatu minęły i były wielkim przeżyciem. Zaraz w czasie wakacyjnym rozpoczął się czas posługi. Posługa w rodzinnej parafii to pomoc w tym, co może już robić diakon: czytanie słowa Bożego, głoszenie kazania, błogosławienie związków małżeńskich, przewodniczenie liturgii pogrzebowej. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że okres wakacyjny był doskonałym czasem, kiedy to mogłem posługiwać, czując się potrzebnym kapłanowi przy ołtarzu, wiedząc, że za chwilę sam zostanę kapłanem.
Ksiądz musi mieć wiedzę
Od października rozpoczyna się kolejny, szósty rok akademicki, podczas którego w sposób już bardzo intensywny diakon przygotowuje się do sakramentu święceń. Wykłady w seminarium dotyczą posługi sakramentalnej, prawa kanonicznego i katechezy. Wśród przedmiotów można wymienić: spowiednictwo (wprowadzające w poradnictwo duchowe), homiletykę (przygotowującą do głoszenia kazań), liturgikę (z ćwiczeniami praktycznymi – jak celebrować Mszę świętą, chrzcić i prowadzić pogrzeb), prawo kanoniczne oraz katechetykę (jak nauczać religii katolickiej w szkole). Poza wykładami diakoni odbywają także praktykę nauczycielską w szkołach, czyli prowadzą katechezy. Jest to konkretny sposób włączenia się w misję głoszenia słowa Bożego i nauczania wiary katolickiej. Obok tych wszystkich ważnych spraw szóstego roku trzeba znaleźć jeszcze czas na dokończenie, bo tak najczęściej to bywa, pracy magisterskiej. Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że każdy kandydat do święceń kapłańskich, zanim je otrzyma, broni swoją pracę magisterską, tym samym otrzymując tytuł magistra teologii. Bo ksiądz musi mieć wiedzę. Musi mieć wrażliwą i dobrą duszę, ale także dobrze umeblowaną głowę.
Z Jezusem wygramy
Tak mija czas przygotowania do święceń. To czas zupełnie wyjątkowy. Już jest się duchownym, prawie kapłanem, ale… w wielu sercach może pojawić się – i pojawia – wątpliwość. Przychodzi bowiem zły i działa. Jak obrazowo przedstawia to Ewangelia, przychodzi zły człowiek i zasiewa kąkol (wątpliwości – czy jestem godny, czy powinienem zostać kapłanem, czy to moja droga, czy na pewno ja?). To – jak mawiał mój ojciec duchowny – naturalna kolej rzeczy, gdzie jest i dzieje się dobro, zły zawsze będzie chciał ingerować! Zawsze będzie chciał coś zburzyć, zniszczyć, wprowadzić zamęt. Co zrobić? W takim momencie najważniejsze jest, by słuchać swojego spowiednika, ojca duchownego, a na pewno oddać się Jezusowi w modlitwie i prosić o nią wszystkich, których znamy. Prosić, by Pan Jezus pozwolił przejść przez czas doświadczenia i próby wiary i miłości do Niego. To walka z samym sobą i swoimi słabościami. Z Jezusem ją wygramy!
Wśród wielu mogą znaleźć się jednak współbracia diakoni, którzy proszą swoich przełożonych o czas do namysłu, czas do zastanowienia, do przemyślenia dalszej swej drogi. To jest decyzja na całe życie, to musi być męska odważna decyzja, która zaważy nie tylko na życiu doczesnym, ale i na wieczności. Wielu ten czas jest potrzebny. Wówczas pojawią się spekulacje, a bo to, bo tamto... Ten czas może być błogosławieństwem.
Data święceń coraz bliżej. W niejednym seminarium, podobnie i w moim, przed przyjęciem święceń, był jeszcze jeden wyjątkowy moment. To rozmowa z Księdzem Arcybiskupem. Miłe i serdeczne spotkanie, którego celem jest poznanie i szczera rozmowa na temat tego, co ma niebawem nastąpić. Tak pomału zbliżamy się do wyczekiwanego przez sześć lat momentu, chwili święceń.
Jeszcze trzeba przygotować zaproszenia dla przełożonych, rodziny, najbliższych, rozwieźć je, wysłać, by ta uroczystość, by święto nowego kapłana było świętem Kościoła, ale i całej jego rodziny. Przed święceniami przygotowuje się także pamiątkowe obrazki – tzw. obrazki prymicyjne, by każdy uczestnik pierwszej Mszy sprawowanej przez nowego księdza mógł taki otrzymać. Gdy wszystko jest już gotowe, potrzebna jest jeszcze chwila wyciszenia.
Na pięć dni przed święceniami diakoni odprawiają swoje rekolekcje, podobnie jak przed pierwszymi święceniami. Ten czas jest ofiarowany Bogu, poświęcony na modlitwę, medytację, słuchanie konferencji i katechez. Jest to czas na bycie sam na sam przed Jezusem. Jest to także moment na zatrzymanie się i oddanie Bogu tego, czego po ludzku człowiek się boi, co go całkowicie przerasta, co po ludzku jest w ogóle nie do udźwignięcia. Ale tylko po ludzku, a nie wolno myśleć tylko kategoriami ludzkimi, lecz przede wszystkim wiarą.
W czasie moich rekolekcji ksiądz prowadzący nauki powiedział: „Módlcie się za swoich pierwszych proboszczów, swoją pierwszą parafię oraz pierwszych parafian. Choć ich nie znacie, już teraz oddajcie ich Panu Bogu i Jego proście, byście dobrze im służyli”. Te piękne słowa rekolekcjonisty na zawsze zapadły mi w umysł i serce. Modlić się i prosić o to, co nieznane i zakryte, by było według woli Bożej.
Przyszedł wreszcie ten dzień, dzień święceń. Wszystko zapięte na ostatni guzik. Rozpoczyna się Msza święta święceń, której przewodniczy Pasterz danej diecezji, na której terenie kandydaci studiowali.
Oto mamy nowych kapłanów
Diakoni idą do ołtarza, i to właśnie tam przed ołtarzem Tego, któremu chcą służyć, oddają w ręce Jezusa siebie i całą swoją przyszłość, to wszystko, co jest im znane i nieznane. W postawie pokory i uniżenia kładą się krzyżem i wzywa się nad nimi wstawiennictwa świętych. Biskup nakłada na nich ręce i odmawia modlitwę święceń. Zostaje przekazany znak pokoju, przez który nowi prezbiterzy przyjęci zostają przez innych kapłanów do swego grona. W ręce otrzymują patenę z chlebem i kielich z winem, by potem sprawować święte misteria. Dłonie nowych kapłanów pomazane są olejem Krzyżma Świętego na znak konsekracji i oddania się na własność Bogu. Na koniec padają słowa: „Oto mamy nowych kapłanów”. Rozlegają się brawa. W dalszym ciągu celebrowana jest Eucharystia. To pierwsza w życiu Msza święta, którą nowy kapłan celebruje.
Do kościoła katedralnego wszedł diakon, wyszedł kapłan. W jednej chwili wszystko się zmieniło. Zmieniło się całe życie młodego człowieka. Już nie należy do świata, już jest cały Jezusa i Kościoła. Od tej chwili nie ma mnie, jest Jezus i jest Jego życie w kapłanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.