Na świecie jest wiele miejsc, gdzie wydarzyły się cuda eucharystyczne. O jednym z takich przypadków z o. Zbigniewem Deryłą OFMConv rozmawia Bernadeta Grabowska
BERNADETA GRABOWSKA: – W jakich okolicznościach doszło do cudu w Lanciano?
O. ZBIGNIEW DERYŁO OFMConv: – Cud w Lanciano jest pierwszym odnotowanym w historii Kościoła cudem eucharystycznym. Wydarzył się na początku VIII wieku, czyli ponad 1250 lat temu, w małym kościółku pw. św. Legoncjana. Wówczas do Lanciano przybyła z Konstantynopola grupa mnichów bazyliańskich w obawie przed prześladowaniami religijnymi, czego wyrazem był m.in. zakaz czczenia świętych ikon. Prześladowani uciekali w różne strony świata. Wśród mnichów, którzy przybyli wówczas do Lanciano, był kapłan, o którym dziś powszechnie się mówi, że zwątpił w rzeczywistą obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii. Dodatkowo, przybywając do Lanciano, spotkał się z silnym nurtem, głoszącym, że Jezusa Chrystusa nie ma realnie w Eucharystii, że jest w niej tylko symbolicznie. Doświadczenie tzw. nocy duchowych ma miejsce wtedy, kiedy Bóg chce dać Kościołowi jakiś wielki dar.
– Co zatem wydarzyło się w Lanciano?
– Po konsekracji mnich, kiedy wypowiedział słowa: „Bierzcie i jedzcie, to jest moje Ciało... Bierzcie i pijcie, to jest moja Krew” – zobaczył, że Hostia zamienia się w realne ciało, a Wino w realną krew. Proszę sobie spróbować wyobrazić, co on w tamtej chwili mógł czuć i myśleć, tak po ludzku. Dłuższy czas milczał i stał w bezruchu. Potem jego serce zaczęło napełniać się Bożą radością, która niejako kazała mu oznajmić o tym cudzie innym. Po jakimś czasie zawołał: „Patrzcie, oto prawdziwe Ciało i Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa, które uczynił dla mnie widzialnym, abym nie był już niedowiarkiem, lecz wierzącym. Wejdźcie i zobaczcie, jaki cud się dokonał!”. Na podstawie tych słów można wnioskować, że ten człowiek zrozumiał, iż jest to odpowiedź zarówno dla niego, jak i dla innych. Pan Jezus przyszedł przypomnieć, że codziennie na ołtarzach świata, podczas każdej Mszy św., ofiarowuje siebie za nas, dokładnie tak jak na Golgocie. Codziennie umiera z miłości do ciebie i do mnie...
– Jak zareagowali współbracia?
– Kilka dni po tym wydarzeniu mnisi zauważyli, że cudowne Ciało Pańskie się kurczy. W trosce o cud przybili Hostię 12 gwoździkami do specjalnego, kosztownego materiału, z myślą, żeby je zachować w tym kształcie dla przyszłych pokoleń. Do dzisiaj dzięki ich rozsądnemu działaniu cudowne Ciało z Lanciano ma okrągły kształt hostii. Najświętsza Krew Chrystusa podzieliła się natomiast w pięć osobnych grudek. Każda z nich jest nieco inna pod względem wielkości i kształtu. Skrzepnięta krew ma ziemisty kolor i jest bardzo twarda. Jej łączna waga wynosi 15,85 gramów. Ciało Pańskie przybrało kolor lekko brunatny, a kiedy oświetli się je od tylnej strony, nabiera odcienia różowego.
– Czy zachowały się jakiekolwiek dokumenty z tamtego czasu, świadczące o cudzie?
– Niestety nie, wszystkie poginęły. W Lanciano dwa razy doszło do trzęsienia ziemi, na przestrzeni wieków miały miejsce również częste pożary i grabieże. Ostatnich łupów na klasztor i sanktuarium w Lanciano dokonała armia napoleońska, która zrabowała pozostałe dokumenty o cudzie. Cud eucharystyczny został uznany oficjalnie przez Kościół 17 lutego 1574 r., decyzją biskupa Lanciano – Rodrigueza Gaspere. Poddał on wtedy zakrzepłą krew badaniom, które m.in. ujawniły, że pięć jej fragmentów waży tyle samo, co jeden.
– Czy miały miejsce inne badania?
– W 1970 i w 1971 r. pod kierunkiem prof. dr. Odoardo Linolego – ordynatora Szpitala Riuniti w Arezzo, eksperta w dziedzinie anatomii, histopatologii, chemii i diagnostyki laboratoryjnej Uniwersytetu w Arezzo, oraz prof. dr. Ruggero Bertellego z Instytutu Anatomii Prawidłowej Uniwersytetu w Sienie pobrano próbki z Ciała i Krwi i poddano je licznym badaniom. Badania były bardzo dokładne, trwały dwa lata. 4 marca 1971 r. w kościele św. Franciszka w Lanciano podano do opinii publicznej, że „cudowne Ciało z Lanciano jest cząstką ludzkiego ciała. Cudowna Krew jest ludzką krwią”.
Z przeprowadzonych badań wynikało, że Ciało składa się z tkanki mięśnia sercowego miocardon, Ciało i Krew mają tę samą grupę krwi AB. W cudownej Krwi odkryto żywe białka, które spotyka się w żywej krwi ludzkiej. Stwierdzono też obecność substancji mineralnych, takich jak: chlorki, fosfor, magnez, potas, sód i wapń. Cudowne Krew i Ciało przetrwały w bardzo dobrym stanie dwanaście wieków, co z naukowego punktu widzenia jest po prostu niemożliwe. Pomimo niesprzyjających czynników biologicznych czy atmosferycznych, nie znaleziono w nich (na nich) śladów konserwantów czy balsamowania.
Udowodniono też, że cudowne Ciało z Lanciano jest jak gdyby przekrojem mięśnia serca – z góry na dół. Stanowi wycięty środek serca. Dzisiaj, nawet przy tak zaawansowanej technice, trudno byłoby nam wyciąć taki fragment serca, a co dopiero dwanaście wieków temu...
Cudowne Ciało z Lanciano to konające serce. Dlaczego się skurczyło? Otóż serce, kiedy umiera, kurczy się. To serce ludzkie przekrojone wzdłuż, które chciało się zamknąć.
– Jak dziś przechowywana jest ta cudowna relikwia?
– Cudowne Ciało i Krew naszego Pana Jezusa Chrystusa od 1713 r. są przechowywane w specjalnym pięknym relikwiarzu w kościele św. Franciszka w Lanciano. Relikwiarz składa się z dwóch części. Cudowna Krew znajduje się w dolnej części, w kielichu z kryształu górskiego. Na ściankach tego kielicha wygrawerowane są drzewa oliwkowe. Jest to nawiązanie do ogrodu Getsemani i bolesnej męki Chrystusa. Grudki krwi wyglądają jak góra, na której Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel, przelał za nas swoją krew. Po bokach widzimy dwóch aniołów cherubinów. Jest to nawiązanie do Arki Przymierza, która była pilnowana przez dwóch wyrzeźbionych aniołów. Tutaj nie ma jednak rzeczy, bo aniołowie adorują samego Pana, w swoich dłoniach trzymając wstęgę z napisem: „Tantum ergo Sacramentum veneremur cernui” (Przed tak wielkim Sakramentem kornie głowy skłońmy wraz). U góry nad kielichem istnieje małe przejście między Hostią konsekrowaną a Krwią.
Są tam wygrawerowane: drabina, gwoździe, młotek, obcęgi, a także kogut, a pod nimi napis: „Oto wielka tajemnica wiary, odsłonięta kiedyś kapłanowi – ofiarowuje Dominik Coli – 1713 r.”. Ta symbolika mówi sama za siebie. Wszystkie narzędzia służyły do męki Pańskiej. Chrystus jest prawdziwie obecny, realny w Najświętszym Sakramencie. To ten sam Pan, który modlił się w Getsemani, który przeżył mękę i cierpiał na krzyżu. Eucharystyczny cud w Lanciano wskazuje na żywą obecność Jezusa w Eucharystii. Wzywa nas do wiary, do otwarcia się na przyjęcie daru nieskończonej miłości Zbawiciela, ofiarowanej nam w Eucharystii.
– Jak przeżyć uroczystość Bożego Ciała, aby na nowo uświadomić sobie, że to nie barwny korowód orkiestry, sztandarów, dziewczynek sypiących kwiaty, ale procesja, w której idzie z nami sam Chrystus, pozostały z nami w Najświętszym Sakramencie?
– Kiedy idziemy w procesji Bożego Ciała, starajmy się uświadomić sobie, że jest z nami realnie obecny Pan Jezus. On jest Eucharystią. Nie traćmy czasu na zajmowanie się tym, co widzimy wokół nas, nie błądźmy gdzieś myślami, nie myślmy o tym czy o tamtym – starajmy się włączyć we wspólną modlitwę. Zajmujmy się Panem Jezusem, który idzie z nami, kocha nas i błogosławi nam. Ślijmy Mu z serca nasze pocałunki wdzięczności. Dziękujmy za dar kapłanów. Prośmy o wzrost w wierze, miłości i wdzięczności za dar kapłaństwa. To dzięki kapłaństwu Pan Jezus jest z nami, mieszka wśród nas. Zacznijmy coraz bardziej doceniać dar codziennej Mszy św. Nie ograniczajmy naszego spotkania z Bogiem tylko do niedzielnej Mszy św. albo, co gorsza, tylko do procesji Bożego Ciała.
Pełna wersja wywiadu z o. Zbigniewem Deryłą OFMConv na stronie internetowej: www.niedziela.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.