Kto nie używa rózgi, dzieci nie kocha

Życie duchowe Wiosna/2015 Życie duchowe Wiosna/2015

O ojcostwie Boga

 

Cokolwiek by powiedzieć, poniższy tekst dobrze pokazuje, co się dzieje z człowiekiem, gdy staje on przed Bogiem twarzą w twarz. Najczęściej, jeśli nie zawsze, ujawnia się wtedy różnica zdań, dochodzi do rozbieżności, sporu czy wprost gwałtownej polemiki. Bywa, że w takim momencie drogi Boga i człowieka rozchodzą się na jakiś czas, a może – i byłoby to straszne, gdyby było możliwe – na zawsze. Na nasze szczęście Bóg ma do dyspozycji zarówno czas, jak i wieczność, więc to „na zawsze” jedynie On potrafi określić i wymierzyć.

Tekstem, o którym mowa, jest trzecia części Dziadów Adama Mickiewicza – klasyczny obraz dramatycznego, tragicznego skomplikowania związku człowieka z Bogiem. W Wielkiej improwizacji Konrad rzuca Bogu w twarz wyzwanie: „Daj mi rząd dusz! – Tak gardzę tą martwą budową, / którą gmin światem zowie i przywykł ją chwalić, / Żem nie probował dotąd, czyli moje słowo / Nie mogłoby jej wnet zwalić. // Ja najwyższy z czujących na ziemnym padole. / Nie spotkałem Cię dotąd – żeś Ty jest, zgaduję; / Niech Cię spotkam i niech Twą wyższość uczuję – / Ja chcę władzy, daj mi ją lub wskaż do niej drogę. // Ja chcę mieć władzę, jaką Ty posiadasz, / Ja chcę duszami władać, jak Ty nimi władasz. // (Długie milczenie) // (z ironią) // Milczysz, milczysz! wiem teraz, jam Cię teraz zbadał, / Zrozumiałem, coś Ty jest i jakeś Ty władał. – / Kłamca, kto Ciebie nazywał miłością, / Tyś jest tylko mądrością. // Odezwij się – bo strzelę przeciw Twej naturze; / Jeśli jej w gruzy nie zburzę, / To wstrząsnę całym państw Twoich obszarem; / Bo wystrzelę głos w całe obręby stworzenia, / Ten głos, który z pokoleń pójdzie w pokolenia, / Krzyknę, żeś Ty nie ojcem świata, ale… // G ł o s  d i a b ł a // Carem!”[5].

Konrad, a może Mickiewicz, obwinia Boga o brak reakcji na zło, wszystko jedno jakie, o to, że będąc wszechmogącym, nie bierze w obronę, nie spieszy z pomocą narodowi, który Mu wierzy. Widocznie Bóg, tak postępując, chce z siebie zrzucić odpowiedzialność za niedolę ludzi, a szczególnie za tych, jak na przykład Konrad, którzy w szczególny sposób, boski sposób, tę niedolę i związane z nią cierpienie odczuwają.

Można pójść dalej i powiedzieć, że Konrad i Mickiewicz bluźnią. Ale możliwa jest też inna odpowiedź. Jeśli chciałoby się jakoś zwięźle takiego Boga określić, trzeba by powiedzieć, że ten Bóg jest bezsilną wszechmocą. Z jakiegoś powodu – choć mógłby – to jednak nie działa. Jeśli tak, to Konrad nie tyle bluźni przeciwko Bogu, ile próbuje Boga, bożą wszechmoc, uruchomić. Przejmując od Boga Jego wszechmoc, chce wykorzystać ją do swoich celów. Zapewne stąd taki oto komentarz Czesława Miłosza: „Wygląda na to, że Grzech Pierworodny / to prometejskie marzenie o człowieku, / istocie tak uzdolnionej, że siłą swego umysłu / stworzy cywilizację i wynajdzie lekarstwo przeciw śmierci. // I że nowy Adam, Chrystus, przybrał ciało i umarł, / żeby nas oswobodzić od prometejskiej pychy. // Z którą, co prawda, Mickiewiczowi uporać się było najtrudniej”[6].

Prometejska pycha? Być może polega ona między innymi na tym, że człowiek chce zdobyć coś, co już posiada. Posiada, ale nie wie, że posiada, gdyż posiada nie tak, jak sobie to wyobraża. Konradowi marzy się świat w pełni doskonały, w którym nie będzie miejsca dla jakiejkolwiek miernoty, nie mówiąc o zbrodniach i grzechach: „Daj mi rząd dusz! – Tak gardzę tą martwą budową, / którą gmin światem zowie i przywykł ją chwalić”. Konrad gardzi takim światem, ale zarazem chciałby go zmienić, ulepszyć, a może na nowo stworzyć. Sądzi, że on sam jest ponad tą marnością, z którą nie chce mieć nic wspólnego.

Będę się chlubił z moich słabości

Okazuje się jednak, że nie tylko gmin potrafi w tym marnym świecie dopatrzeć się czegoś znacznie więcej. Ta „martwa budowa”, świat, owszem, jest taki, jakim go widzi Konrad, a raczej jakim go chce widzieć, ale z tego nie wynika, że to już cała prawda o rzeczywistości. Diabeł-sufler wie, kiedy włączyć się do akcji i jak podkopać w człowieku wiarę w sens istnienia tego konkretnego świata, takiego, jaki jest w danej chwili. Po prostu zasłania człowiekowi oczy na to, o czym mówiła stara teologia: „Każdy byt, jako byt, jest dobry, gdyż bytowanie wobec niebytowania jest dobre”[7]. Na szczęście są ludzie, którzy dlatego, że mają świadomość swoich i świata grzechów, w czym innym pokładają nadzieję i dlatego widzą więcej, szerzej, głębiej… Potrafią zajrzeć nie tylko tam, gdzie nie sięga oko uzbrojone w szkiełko, lecz także tam, gdzie gubi się zarówno rozum, jak i serce.

„Miejcie zrozumienie dla ludzi słabej wiary. // Ja też jednego dnia wierzę, drugiego nie wierzę. // Ale jest mi dobrze w modlącym się tłumie. / Ponieważ oni wierzą, pomagają mi wierzyć / w ich własne istnienie, istot niepojętych. // Pamiętam, że zostali stworzeni niewiele niższymi / od niebieskich mocy. // Pod swoją brzydotą, piętnem ich praktyczności, / są czyści, w ich gardłach, kiedy śpiewają, / pulsuje tętno zachwytu”[8]. To Czesław Miłosz. A Michael Harter SJ dopowiada: „Muszę wierzyć mocno, Panie, / i nie mogę zaprzeczyć, / że czujesz się jak u siebie w domu / z grzesznikami, / a moim największym grzechem jest to, / że nie chcę być grzesznikiem! – / że nie chcę zaakceptować tego – / myśl o tym wciąż mnie przytłacza”[9].

Ojcostwo Boga nie przejawia się zatem w tym, że On wszystko może, ale w tym, że nie wszystko może. Nie może, jak mówi Franciszek, zaprzeć się samego siebie. Owszem, nadal nie mamy zadowalającej odpowiedzi nie tylko na pytanie, skąd zło, lecz także na pytanie, po co zło? Niemniej wiemy, że zło i powodowane przez nie cierpienie dotyka i niszczy zarówno nas, jak i naszego Ojca. A to pozwala nam wierzyć, że – jak mówił Papież Franciszek – „W ten sposób krok po kroku tworzy się historię. Bóg ją tworzy, ale i my. A kiedy błądzimy, Bóg naprawia tę historię i pcha nas do przodu, zawsze krocząc z nami. Jeśli nie zobaczymy tego jasno, nigdy nie zrozumiemy Bożego Narodzenia, nigdy nie pojmiemy Wcielenia Słowa! Nigdy! To jest cała dziejąca się historia. Czy skończyła się ta historia Bożego Narodzenia? Nie! I teraz Pan wciąż nas zbawia w dziejach i wciąż kroczy ze swoim ludem[10]. Po prostu Bóg dlatego że jest wszechmogący, inaczej nie potrafi, jak być Ojcem. I właśnie dlatego Willigis Jäger OSB może mówić: „W narodzinach tego dziecka świętujemy nasze boskie narodziny”[11].

***

Wacław Oszajca SJ (ur. 1947), teolog, publicysta, poeta, wykładowca na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie, Sekcja św. Andrzeja Boboli Collegium Bobolanum. Ostatnio opublikował: Odwrócona perspektywa; Biblia na każdy dzień.

 

[1]  J. Tischner, Rekolekcje z Antonim Kępińskim, „Tygodnik Powszechny”, 25 V 2003. Za: ‹tygodnik.com.pl›.
[2]  Tamże.
[3]  Por. Śpiewnik kościelny, czyli pieśni nabożne z melodyjami w Kościele katolickim używane a dla wygody kościołów parafijalnych przez X. M. M. Mioduszewskiego zgrom. XX. Miss. zebrane, Kraków 1838, s. 486-487.
[4]  Za: ‹newsletter.polski@vatiradio.va›.
[5]  A. Mickiewicz, Dziady, Wrocław 1997, s. 149.
[6]  Cz. Miłosz, Druga przestrzeń, Kraków 2002, s. 76.
[7]  Za: ‹apologetyka.piusx.org.pl›.
[8]  Cz. Miłosz, dz. cyt., s. 86.
[9]  M. Harter SJ, Rozpaleni miłością. Modlitwy z jezuitami, Kraków 2003, s. 42.
[10] Za: ‹newsletter.polski@vatiradio.va›.
[11] Za: ‹jednota.pl›.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...