Wojna i pojednanie

Czasami człowiek toczy wojnę z samym sobą. Wtedy zawsze przegrywa. Jego organizm nie wytrzymuje napięcia, stresu i reaguje bólem, depresją, zawałem serca. Dlatego każdy, kto taką wojnę toczy, wezwany jest do wejścia na drogę pojednania z samym sobą. Niedziela, 16 marca 2008



Niestety, często dokonujemy mechanizmu tzw. represji, czyli zepchnięcia do podświadomości tych uczuć, które kwalifikujemy jako złe. Bo przecież „nie wypada” czuć złości na sąsiadkę. Uczucia stłumione żyją w podświadomości własnym życiem i dążą do uaktywnienia się. Może to nastąpić w formie tzw. projekcji, czyli rzutowania na innych własnych, nieakceptowanych cech. W przykładzie z sąsiadką nasza złość na nią jest tłumiona, a następnie projektowana na inne osoby, np. właśnie na tę nieszczęsną sąsiadkę. – Dlaczego pani jest na mnie taka zła? – możemy wtedy zapytać zdziwioną sąsiadkę, która wcale nie czuje do nas złości.

Mechanizm tłumienia uczuć sprawia więc, że nie widzimy w prawdzie ani siebie, ani innych. W konsekwencji żyjemy w ciągłym konflikcie z sobą i innymi. Tak też było w przypadku prawnika Tomasza z naszego przykładu. Tłumił on swój lęk, udając, że go nie ma. W konsekwencji organizm zareagował bólami głowy i żołądka.

Po tym, jak dostrzeżemy własne uczucia, trzeba je wypowiedzieć. Dokonuje się to na wiele sposobów. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że różne reakcje typowo fizjologiczne, jak np. pocenie się, czerwienienie albo przyspieszone bicie serca, to są też sposoby wydostawania się naszych uczuć na zewnątrz. W dodatku bez kontroli, bo trudno kontrolować chociażby czerwienienie się.



Reakcje kontrolowane


W naszym przypadku nie chodzi jednak o takie ukazywanie uczuć, ale o werbalizację w sensie ścisłym, gdzie wypowiadamy przed kimś swoje stany uczuciowe. Chodzi o to, żeby poddać je obiektywizacji. Dlatego uczucia trzeba wypowiadać nie przed kimś przypadkowym, ale przed kimś godnym zaufania, kto będzie w stanie spojrzeć na nas obiektywnie. I pomoże nam odkryć, co kryje się za naszymi uczuciami. Dlaczego np. ciągle złościmy się na sąsiadkę? Może dlatego, że ma wyższe wykształcenie, pracuje na uczelni, ma szerokie zainteresowania, a my skończyliśmy tylko podstawówkę, a horyzont naszych zainteresowań wyznacza codzienny „Teleexpress”.

Uświadomienie sobie tego ułatwia proces zmiany. Może powinniśmy popracować nad poprawą poczucia własnej wartości? Przecież to, że mamy tylko podstawowe wykształcenie, nie oznacza, iż jesteśmy gorsi. Ale może warto wybrać się do pobliskiego domu kultury na jakieś ciekawe spotkanie, wystawę, konferencję... Może warto pójść do teatru, w którym już tyle czasu nie byliśmy... A w telewizji oprócz „Teleexpressu” i ulubionego serialu – obejrzeć wartościowy program publicystyczny. Taki, który zmusi nas jednak do myślenia, a nie będzie po prostu bezrefleksyjnie „połknięty”. Stosując takie środki, może pewnego dnia okazać się, że sąsiadka już nie budzi naszej złości. Wręcz przeciwnie – jest sympatyczną kobietą, z którą świetnie się rozmawia.

Kolejnym krokiem jest akceptacja uczuć. Nawet jeżeli czuję coś negatywnego, np. złość, to nie znaczy, że jestem zły. Owszem, to uczucie jest we mnie, ale ja nie jestem tym uczuciem.

Wreszcie chodzi o to, żeby nasze reakcje były kontrolowane, co nie znaczy, że uczucia mają być tłumione. Przeciwnie, jestem ich świadomy, ale nie działam pod ich wpływem. Jeżeli sąsiadka budzi we mnie złość, to nie obrzucam jej wyzwiskami, nie mówiąc już o rękoczynach. A jeżeli zemdleje na korytarzu, to mimo że jej tak nie lubię, zatroszczę się o pomoc dla niej. Uczuciami ma kierować rozum, który podpowiada mi, jak mam w danej sytuacji postąpić. Ponieważ nie jestem zdeterminowany swoją złością, agresją czy innymi uczuciami.


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...