A miało być tak pięknie. Idea władz olimpijskich wydawała się prosta: oddajemy organizację igrzysk Chinom, ale pod warunkami, które miały wymusić na ich komunistycznych władzach liberalizację kraju. Co dziś zostało z tych zobowiązań? Niedziela, 10 sierpnia 2008
Zachód staje w obronie Kościoła w Chinach, ale jego działania nie wychodzą poza ostrożne słowa. – W mediach sporo mówi się o Tybecie, tamtejszych mnichach, represjach wobec nich. Nie mówi się o chrześcijanach, o tych trzymanych w obozach, więzieniach. W tej sprawie panuje milczenie świata – stwierdza ks. Cisło.
Dlatego przed rozpoczynającymi się 8 sierpnia w Pekinie igrzyskami stowarzyszenie zainicjowało akcję „Znicz wiary”. Ma ona uświadomić Polakom, jakich nadużyć wobec chrześcijan dopuszczają się komuniści w Chinach. Jest to zarazem zachęta do konkretnej pomocy i modlitwy za ten kraj (więcej na ten temat: www.pkwp.org).
„Znicz wiary” przebiega według zasady trzech kroków. Pierwszy – to informacja. – Przy współpracy mediów staramy się zainteresować sytuacją chrześcijan w Chinach. Drugi krok to modlitwa. Każdy może się w nią włączyć, tworząc krąg solidarności. I wreszcie trzeci krok: tych, których na to stać, prosimy o wsparcie materialne – mówi ks. Cisło.
„[Wpłać] 350 zł – zachęcają m.in. autorzy akcji – pokryj dachem mały dom księdza albo sióstr zakonnych. Ogromne różnice między bogatymi a biednymi sprawiają, że księża pełnią swoją posługę, będąc często w skrajnej biedzie. [Wpłać] 50 zł – wydrukuj i rozprowadź pięć egzemplarzy małego katechizmu katolickiego. W Chinach istnieje ogromne zapotrzebowanie na książki oraz inne wydawnictwa dostarczające rzetelnej wiedzy na temat wiary”.
Oddanie organizacji igrzysk Chinom wydawało się dobrym pomysłem także dlatego, że kontakt z ludźmi z zewnątrz mógł być przełomowy dla Chińczyków. Tyle że, według Łozińskiego, to duże nieporozumienie. – Chiny są otwarte, od dawna można tam podróżować, ale to niczego nie zmienia. Mają kontakt z cudzoziemcami, a totalitarne władze trwają i trzymają w rękach całą władzę.
Można też z Chin wyjechać. – Wystarczy dać 2 tys. dolarów łapówki za paszport umożliwiający wyjazd. Inna rzecz, że mało kto takie pieniądze ma, bo naród na ogół jest biedny – dodaje Łoziński.
Oddanie igrzysk Chinom to – zdaniem Jekiełka – jak wpuszczenie lisa do kurnika. – Czy pan wie, że władze chciały zakazać nawet przywożenia w czasie olimpiady Pisma Świętego do Chin?! – pyta. – Igrzyska nie zmienią sytuacji w Chinach ani na jotę. Uwiarygodnią tylko reżim.
Pomysł organizowania olimpiady w Chinach kojarzy mu się z oddaniem jej Niemcom w 1936 r. Jednak, zdaniem Jekiełka, jest też zasadnicza różnica: w 1936 r. najgorszych rzeczy hitlerowcy jeszcze nie zrobili. W tym przypadku natomiast od początku było wiadomo, z kim mamy do czynienia.
Co dziś można zrobić? Zbojkotować otwarcie olimpiady. – Nikt nie powinien oglądać rozpoczęcia – ani na żywo, ani w telewizji – zaleca Jekiełek. Namawia też do przyjścia w dniu i o godzinie rozpoczęcia igrzysk pod chińską ambasadę, aby uczestniczyć w ich alternatywnym otwarciu. Będzie tam również m.in. Tomasz Korczyński.
Nadzieje związane z igrzyskami w Pekinie były nieco na wyrost – przyznaje ks. Cisło. Ale jest optymistą. – Możemy się odnieść do czasów, gdy istniał PRL – mówi. – Ilu było wtedy optymistów? Gdy założyciel naszego stowarzyszenia – o. Werenfried van Straaten mówił o rychłym upadku imperium sowieckiego, wielu pukało się w czoło. A on był przekonany, że przy pomocy modlitwy jesteśmy władni obalić imperium zła. I, jak się okazało, miał rację.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.