Przez 10 lat zarobili „na czysto” ok. 13 mld zł, nie wnosząc do zakupionej firmy nic poza konfliktem. I nadal zachowują 23 proc. akcji o wartości kilku miliardów złotych z perspektywą na kolejne zyski. Ale chcieli jeszcze więcej. Niedziela, 18 października 2009
Na początku zapłacili ok. 3 mld zł, teraz dostaną ok. 9 mld. W międzyczasie pobierali wysoką dywidendę o wartości ponad 7 mld zł.
Przez 10 lat zarobili „na czysto” ok. 13 mld zł, nie wnosząc do zakupionej firmy nic poza konfliktem. I nadal zachowują 23 proc. akcji o wartości kilku miliardów złotych z perspektywą na kolejne zyski. Ale chcieli jeszcze więcej. Poprzestali jednak na tym, bo zmusiła ich do tego perspektywa własnego bankructwa. Tak kończy się wielka prywatyzacja największej firmy ubezpieczeniowej w naszej części Europy. Tym, który inkasuje pieniądze, jest holenderskie konsorcjum Eureko. Tymi, którzy płacą, są klienci PZU i polscy podatnicy. Ugoda zawarta przez polski rząd z jednej strony kończy wieloletni spór wokół umów zawartych z zagraniczną firmą, a z drugiej – jest gorzkim podsumowaniem tego, co nazywano wielkimi prywatyzacjami.
Jak do tego doszło?
Jest rok 1997. Wybory w Polsce przygniatającą większością wygrywa Akcja Wyborcza Solidarność. Aby rządzić, tworzy jednak koalicję z dużo mniejszą Unią Wolności. Powstaje rząd na czele z Jerzym Buzkiem, obecnym przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Wicepremierem i ministrem finansów zostaje Leszek Balcerowicz. Mimo solidarnościowego zaplecza nowa ekipa realizuje liberalny kurs w polityce gospodarczej. Jako jedno z głównych zadań zostaje przyjęte zalecenie dla ministra skarbu – przyśpieszyć prywatyzację!
To za tego rządu, w latach 1997-2001, dochodzi do wielkich transakcji. Sprzedane zostają m.in. Telekomunikacja Polska, banki Pekao SA i Bank Handlowy oraz właśnie gigant na rynku ubezpieczeń – PZU SA.
W listopadzie 1999 r. ówczesny minister skarbu Emil Wąsacz podpisuje umowę prywatyzacyjną PZU i sprzedaje 30 proc. akcji spółki konsorcjum holenderskiego funduszu Eureko i BIG Bank Gdański (obecnie Bank Millennium) za kwotę 3,02 mld zł. W kwietniu 2001 r. następny minister skarbu z tego samego rządu – Aldona Kamela-Sowińska podpisuje z Eureko aneks do umowy prywatyzacyjnej, w którym zobowiązuje się do odsprzedania kolejnych 21 proc. akcji i rezygnuje z kontroli nad PZU.
Dochodzi do tego m.in. po rozmowie premiera Jerzego Buzka z ówczesnym przewodniczącym Komisji Europejskiej Romano Prodim, który zwrócił uwagę na niewłaściwe traktowanie inwestorów zagranicznych w Polsce. Naciski te miały duże znaczenie, ponieważ wówczas nasz kraj intensywnie zabiegał o przyjęcie do UE.
Umowy tej nie chcą uznać następne rządy. Eureko kieruje więc skargę na Polskę do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego. Uzyskuje tam korzystne dla siebie rozstrzygnięcie. Eureko wycenia swoje szkody z tytułu niezrealizowanej umowy na 36 mld zł i takiej kwoty odszkodowania domaga się od polskich władz.
W tym czasie w Sejmie zostaje powołana specjalna komisja śledcza ds. PZU. Kończy ona prace we wrześniu 2005 r. następującymi wnioskami: umowa prywatyzacyjna PZU powinna zostać unieważniona, Aldona Kamela-Sowińska i Emil Wąsacz muszą stanąć przed Trybunałem Stanu, a niektóre inne osoby, w tym premier Marek Belka, powinny odpowiadać przed prokuratorem. Wnioski te nie zostały zrealizowane.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.