Osoby w pełni sprawne nie są świadome, jak wiele czynności, które wykonują wręcz bezrefleksyjnie, sprawia ogromny problem tym, którzy poruszają się o kulach, na wózkach, leżą w łóżkach. A nawet jeśli pewne problemy są zauważalne, dotyczą zwykle czynności codziennych. Kotwica, 35/2008
Chorzy, niepełnosprawni często skarżą się, że księża nie mają dla nich czasu, ponieważ bardziej cenią inną parafialną aktywność – naukową, społeczną, z młodzieżą. Narzekają także na ich brak wrażliwości, szczególnie gdy chory ma problem ze słuchem, z mową – nic tak nie blokuje podczas spowiedzi, mówią, jak dostrzegalne zniecierpliwienie, pośpiech i brak zrozumienia dla powstałych przez chorobę trudności. Z ich świadectw wynika, że bywają księża, którzy zachowują się tak, jakby traktowali spowiedź człowieka chorego, niepełnosprawnego mało poważnie. Jedni prawdopodobnie nie przywiązują większej wagi do tych spowiedzi, gdyż nie traktują poważnie samych penitentów, którzy zwykle stanowią mało użyteczny dla parafii margines, inni natomiast twierdzą, że doświadczane przez te osoby cierpienie jest wystarczającą formą pokuty. Są też i tacy, którzy uważają, że człowiek chory, niepełnosprawny, nie mając tak wielu możliwości popełniania grzechu, nie ma też i z czego się spowiadać. Wielu księży deprecjonuje więc zgłaszane przez nich problemy duchowe. Skargi chorych dotyczą też sytuacji, kiedy księża wysługują się szafarzami, zapominając, że chory potrzebuje nie tylko komunii, ale i spowiedzi.
Dużym oporem w przyjmowaniu księdza bywają wśród tych osób zwykłe kompleksy związane z wyglądem, doświadczaną niepełnosprawnością. Opór też sprawia sama fizjologia związana z daną chorobą, wspominane problemy ze słuchem, z wymową. Osobną kwestię stanowi sam stosunek do spowiedzi – wielu chorych i niepełnosprawnych, doświadczając buntu spowodowanego nagłym ograniczeniem sprawności, bólem fizycznym i koniecznością zmiany całego trybu dotychczasowego życia, obwinia za tę sytuację Boga – efektem takiego buntu bywa rezygnacja z sakramentu spowiedzi albo zbyt szybkie usprawiedliwianie się z każdego grzechu czy obniżanie jego wagi okolicznościami doświadczanej choroby. Do wymienionych należy dołączyć wszystkie te wewnętrzne opory, które dotyczą każdego dzisiejszego chrześcijanina.
Dostrzegane przez chorych i niepełnosprawnych trudności związane z korzystaniem z sakramentu spowiedzi, nakłaniają do podjęcia wielu refleksji. Pierwsza dotyczy osób zdrowych, w których środowisku znajdują się niepełnosprawni – by umieli z większą wyrozumiałością spojrzeć na swoich braci na wózkach, o kulach, leżących w szpitalach. Okazuje się bowiem, że często tylko dyspozycyjna miłość i społeczna wrażliwość tych osób jest w stanie zapewnić chorym i niepełnosprawnym dostęp do sakramentów. To nakłada więc na nich odpowiedzialność za ich duchowy rozwój, religijność, zbawienie. Posiadana przez nich (często bez własnej zasługi) sprawność, inteligencja, zdrowie i siła fizyczna czyni ich bowiem sługami wobec tych, którzy stali się (często bez własnej winy) niesprawni, upośledzeni umysłowo, chorzy i słabi. Kolejna refleksja dotyczy kapłanów – by byli bardziej wyczuleni na problemy ludzi chorych i niepełnosprawnych, by potrafili dostrzegać w nich Chrystusa Ukrzyżowanego i ukazywać im tegoż Chrystusa w ich ciężkim położeniu. Często właśnie ci, którzy doświadczyli cierpienia, są najbardziej świadomi wartości sakramentów. Ich niepełnosprawność, ból fizyczny i psychiczny są dla nich nieustannym sygnałem, jak kruche jest życie człowieka, jak bardzo potrzebuje on Boga, by móc żyć w pełni. Doświadczenia te stanowią też ważną wskazówkę, jak ustawić prawidłową hierarchię wartości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.