Kościół katolicki dostrzega wartość wspólnoty rodzinnej do tego stopnia, że w oficjalnych dokumentach nazywa ją Domowym Kościołem podkreślając jej godność jako podstawowej wspólnoty życia chrześcijańskiego, gdzie dokonuje się permanentna praca formacyjna ku świętości. Wieczernik, 159/2008
Istotą czynienia uczniem jest nie tylko wskazanie „to jest Jezus”, ale przyprowadzenie dzieci do Pana tak, by odkryły w Nim działającego Zbawiciela i poszły za Nim oddając Mu samych siebie. Dom rodzinny staje się więc miejscem katechumenatu pochrzcielnego, który jest warunkiem udzielania chrztu dzieciom.
Wśród różnych elementów składających się na drogę katechumenalną wskazać należy wdrażanie w życie modlitwą, Słowem Bożym, liturgią oraz diakonią. Tutaj z wielką pomocą chrześcijańskim rodzicom przychodzą zobowiązania podejmowane w Ruchu Światło-Życie.
Wierność codziennej modlitwie rodzinnej prowadzi do naturalnego odnalezienia się dziecka na modlitwie, która jest dialogiem z żyjącym Jezusem. Rodzice mają niepowtarzalną szansę ukazywać swym dzieciom bogactwo różnorodnych form modlitwy dostosowanych do specyfiki etapu rozwojowego. Modlitwa przed posiłkiem, przed podróżą czy przy innych zwyczajnych czynnościach staje się okazją do podkreślenia ważnej prawdy: żyjemy pod okiem dobrego Boga i chwalimy Go nieustannie.
Rodzice uczą także modlitwy liturgicznej, a zwłaszcza udziału we Mszy świętej. Tutaj metodę podpowiada starotestamentalny opis świętowania Paschy, w czasie której następuje Haggada sprowokowana pytaniem dziecka. Warto „czyniąc ucznia” wykorzystać jego naturalną ciekawość a niekiedy nawet niecierpliwość.
Odpowiedź na pytanie, dlaczego chodzimy na Mszę świętą, co się teraz dzieje, czemu klękamy, co robi ksiądz, a nawet jak długo jeszcze to przecież okazja do mistagogii. Niestety niekiedy chrześcijańscy rodzice wolą odesłać do przedszkolnej lub szkolnej katechezy, bo sami czują się niekompetentni lub im się po prostu nie chce.
W dzisiejszym świecie przekaz Ewangelii najmocniej dokonuje się poprzez wiarygodnych świadków, którzy potrafią w codzienności dokonywać wcielenia Słowa Dobrej Nowiny. Trzeba zatem być świadkiem wobec własnych dzieci i to bywa bardzo trudne. Nie chodzi bowiem o przekaz treści kerygmatu, czy o świadectwa wypowiadane słowami.
Dzieci weryfikują swych rodziców w zwykłych sytuacjach codzienności i są w stanie ocenić, na ile możliwe jest uczynienie Światła Życiem. Pokazać całym sobą, że Jezus jest dla mnie najważniejszy i to Jemu podporządkowuję cały mój świat to najlepsza droga do uczynienia dziecka uczniem Pańskim.
Niestety zawsze trzeba brać pod uwagę, że nawet najświętsi rodzice mogą stanąć wobec wyboru własnych dzieci, które wcale nie zechcą iść za Jezusem, a niekiedy nawet Go odrzucą i wybiorą drogę bez Boga. To dla chrześcijańskich rodziców wielkie wyzwanie i sprawdzian miłości.
Trzeba uszanować osobę dziecka i jego wybór, gdyż taką postawę wobec człowieka przyjmuje sam Bóg. Jest to jednak okazja do rachunku sumienia z postawy wobec dzieci: czy zrobiliśmy wszystko, co trzeba, w duchu miłości. „Miłość nigdy nie ustaje” i dlatego należy w modlitwie stawiać swoje dziecko przed Bogiem Ojcem i wołać „Jezusie ulituj się nad nim”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.