Serce za serce czyli o epifanii Boga i człowieka

Mikołaj Sęp Szarzyński pisał: „Dałbym ci serce moje, ale nic cudzego / Nie chcę dać, tyś jest panem, nie ja, serca mego / Owo zgoła ledwie wiem, coś by dać. Bo moim / Co może być, ponieważ sam nie jestem swoim?”. Czytając ten wiersz dzisiejszy człowiek zirytowany nim może zapytać: Czyż to nie ja jestem panem swego serca? Głos Karmelu, 3/2007




Analogicznie do sposobów postrzegania przez ludzi relacji serce za serce, objawiających ich stosunek do innych osób, różne interpretacje odniesienia człowieka do Boga są epifanią człowieczego serca. Jakim jestem człowiekiem, o jakim sercu i obliczu, takiego Boga widzę i tak Jego Serce pojmuję (oczywiście, ze strony człowieka zakłada to traktowanie Boga jako Kogoś, z Kim chcemy wejść w relację odniesienia). A Bóg szukającym Go, nawet po omacku, pozwala się znaleźć, objawiając im Siebie. W takiej sytuacji trzy spojrzenia na relacje Serce Boga za serce człowieka są właściwe dla nas ludzi.

Według pierwszego podejścia relacja serce za Serce jest relacją wymienną. Człowiek tezauryzując swoje serce – zgodnie ze słowami Zbawiciela: Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje (Mt 6, 21) – interesuje się Sercem Boga, o tyle, o ile widzi w Nim skarby dla siebie cenne: zdrowie, bogactwo, sławę, pozycję zawodową, a nawet zgubę swych nieprzyjaciół. Tego pragnie i to chce osiągnąć. Ma świadomość, że skarby te są w mocy Boga. Są poniekąd Jego własnością. Szukając ich, wchodzi z Bogiem w relację wymienną: coś za coś. Chce zawrzeć z Nim kontrakt na zasadach rynkowych. W zamian za pożądane przez siebie skarby chce dać Bogu to, co wydaje mu się, że posiada, a na czym według niego Bogu powinno zależeć, tj. np. trzy Zdrowaś Mario, mszę św. i inne rodzaje kultu Bożego. Przy takim ujęciu relacji serce za Serce Bóg postrzegany jest przez człowieka – w rzeczy samej – jako kupiec, z którym nie tylko można, ale trzeba się targować, bo może chcieć za wiele, a więc ustalić cenę za wysoko w stosunku do rzeczywistej wartości przedmiotu transakcji. Co ciekawe, Bóg pozwala na taką wizję Siebie. Dwa przykłady. Bóg mówi: Wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy. Kupujcie i spożywajcie, dalejże, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko (Iz 55, 1). I przykład drugi. Jezus mówi: Dalej podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał i kupił ją (Mt 13, 45-46). Od kogo kupił? Oczywiście, od Boga. Z punktu widzenia człowieka wejście w transakcję rynkową z Bogiem wymaga od niego przeprowadzenia rachunku korzyści i strat (swojego, ale także i Boga, aby lepiej móc z Nim negocjować warunki umowy) dla określenia potencjalnego zysku lub straty oraz zanalizowania swojej sytuacji budżetowej: czy stać go na uiszczenie ceny.

I właśnie o te dwa pytania Bogu chodzi, gdy dopuszcza wizję Siebie jako Kupca. Odpowiadając na te pytania człowiek dostrzega, że rzeczywiście jest w stanie osiągnąć zysk z tej wymiany (że warto związać się z Bogiem) oraz że musi wszystko oddać – co mniema że jest jego własnością – aby ten zysk zrealizować, a tak naprawdę, że go na zakup pożądanego dobra po prostu nie stać. Co więcej, człowiek zauważa, że Bóg zna te jego odpowiedzi, do których on doszedł z takim trudem. Mówi bowiem Bóg: dalejże, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia (Iz 55, 1), a także: Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie (Mk 10, 21).

Równocześnie człowiek ze świadomością tej wiedzy o sobie samym oraz wiedzy Boga o nim, ze zdziwieniem zauważa, że Bóg nie może być tylko kupcem. Jeśli bowiem on jako człowiek umie przeprowadzić rachunek ekonomiczny, to tym bardziej potrafi to Bóg. A wtedy za św. Teresą od Dzieciątka Jezus może powiedzieć: „Dobry Bóg jest tak bogaty” oraz zrozumieć przypowieść Pana Jezusa o roztropnym rządcy jako określającą w sposób bardziej właściwy relację serca człowieczego do Serca Boga. Zaczyna się ona tak: Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że traci jego majątek. Przywołał go do siebie i rzekł mu: „Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą!” (Łk 16, 1-2). Oczywiście, że w tej przypowieści sam Bóg jest tym „bogatym człowiekiem”, a rządcą jest tutaj istota ludzka. Niemniej istotne w tej przypowieści jest i to, że relacja między Bogiem i człowiekiem nie jest i nigdy nie była relacją wymienną, że z Bogiem nie da się handlować. A zatem sprawiedliwość wymienna nie wchodzi tutaj w rachubę. Sami siebie „usprawiedliwić” nie możemy. Zauważamy też, że relacja serce za Serce jest relacją serca sługi (możemy powiedzieć menadżera bądź pełnomocnika) do Serca Pana (nie tylko Właściciela i Mocodawcy, ale także Władcy, w którego mocy jest karać za złe uczynki, a wynagradzać za dobre). Jest ona oparta w tym przypadku na sprawiedliwości rozdzielczej, bowiem serce sługi może nie kochać Pana, formalnie będąc bez zarzutu, ale również może ulec pokusie nadużycia uprawnień, które Pan delegował na swego sługę. W takim przypadku człowiek unikając kary próbuje się ukryć przed Bogiem. Ale jak mówi Psalmista w Psalmie 11: na niebiosach tron Pana. Oczy Jego patrzą, spod powiek śledzi synów ludzkich. Bada Pan sprawiedliwego i występnego, Jego dusza nie cierpi miłującego nieprawość. Węgle ogniste i siarkę ześle na grzeszników, wiatr palący będzie ich udziałem. Przerażająca wizja dla złego sługi. Co ciekawe, psalm ten nosi tytuł Bóg nadzieją sprawiedliwego. Na czym zatem opiera swoją nadzieję sprawiedliwy? Na tym, że Pan jest sprawiedliwy i sprawiedliwość kocha (Ps 11). Tylko On sam usprawiedliwia, stając się naszą sprawiedliwością.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...