Wieś, produkt eksportowy?

Na zaproszenie Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi przybyła do Polski 15-osobowa grupa amerykańskich studentów i profesorów, którzy chcą zapoznać się z tradycyjnymi metodami gospodarowania. Potem będą wprowadzać je u siebie. Przewodnik Katolicki, 24 sierpnia 2008



Baliśmy się, że po wejściu do Unii zostaniemy skansenem Europy, tymczasem wieś wydaje się być naszym skarbem narodowym, którego inni mogą tylko pozazdrościć. – Okazuje się, że typowe dla Stanów Zjednoczonych czy Europy Zachodniej wielkoobszarowe farmy przyniosły więcej szkody niż pożytku. Wsie takie jak w Polsce zniknęły już z tamtejszego krajobrazu i trudno je odtworzyć. Amerykanie, ale także Anglicy czy Francuzi daliby bardzo dużo, by cofnąć czas i znowu mieć krajobraz rolniczy, taki jak u nas – mówi Jadwiga Łopata, założyciel i wiceprezes Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi. Nasze tereny wiejskie to niesłychana różnorodność biologiczna, która zachowała się tylko dzięki tradycyjnym metodom gospodarowania. Mamy np. przepiękne, kolorowe łąki, z bogactwem ziół, kwiatów, owadów, ptaków i zwierzyny polnołąkowej. Na Zachodzie, gdzie rozwinięto rolnictwo wielkoobszarowe, z wysokim zużyciem chemii, takich łąk już nie ma. Proces ich przywracania będzie bardzo trudny, kosztowny i długotrwały.



„Ino na wsi jesce dusa, co się z fantazyją rusa”


Bogactwem polskiej wsi jest także sposób życia jej mieszkańców. To głównie tu kultywuje się tradycje, tu nadal są więzi sąsiedzkie, nikt nie wstydzi się swojej religijności. W Polsce jeszcze wciąż gospodarkę przejmuje syn po ojcu, i w swej pracy bazuje na wiedzy przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Tej mądrości nie można nigdzie indziej się nauczyć, jak tylko w domu rodzinnym. To trzeba chronić i podtrzymywać za wszelką cenę. We Francji czy Anglii wsie stały się głównie przechowalnią dla bogatych, którzy chcą mieć domek za miastem, by odpocząć po pracy. Tam nie ma już wiejskiej wspólnoty. – Pewien francuski rolnik powiedział mi kiedyś zdesperowany: „Ja nie chcę hektarów, ja chcę sąsiadów!”. To naprawdę smutne, że we wsi, w której było kilkudziesięciu gospodarzy, został tylko jeden. Gdy wieś pustoszeje, to znika też infrastruktura, czyli sklepy czy szkoły, niepotrzebne stają się kościoły. Ci, którzy zostają, czują się opuszczeni – mówi Jadwiga Łopata.



Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?


Niestety, niekorzystne procesy zachodzą także i u nas. Choć ponad 90 proc. powierzchni Polski to tereny wiejskie, żyje ma nich ok. 37 proc. ludności kraju. Jeszcze po wojnie było to ponad 60 proc. Można zatem mówić nawet o wyludnieniu polskiej wsi. Skala zjawiska jest jeszcze większa, jeśli wziąć pod uwagę, że wsią nazywamy wszystko, co jest poza granicami administracyjnymi miast. Ich znaczna część to tereny przylegające do dużych metropolii, z których zniknęła wiejskość, ich mieszkańcy nie mają nic wspólnego z rolnictwem. – Zwłaszcza w ostatniej dekadzie rolnictwo zdecydowanie traci na znaczeniu. Pod koniec lat 80. ubiegłego wieku w rolnictwie zatrudnionych było 28 proc. Polaków, obecnie odsetek ten spadł do 12-19 proc. Nikt dokładnie nie wie, ile tak naprawdę mamy w naszym kraju gospodarstw wiejskich. Ogólnie mówi się, że jest ich ponad dwa miliony, ale bierze się pod uwagę także te, które gospodarują tylko na pół hektarze ziemi. Część z nich to gospodarstwa typowo samozaopatrzeniowe, które nie produkują na rynek. Tych drugich jest niewiele, może kilkaset tysięcy – mówi prof. Jerzy Bański z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...