Może warto umówić się z kapłanem o dogodnej porze, a nie pozostawiać spowiedzi na ostatnie dni przed świętami, kiedy napływ wiernych jest duży, a spowiednicy nieraz przemęczeni. Być może znamy kapłana, z którym, jak sądzimy, będzie nam się łatwiej porozumieć Przewodnik Katolicki, 15 marca 2009
Poranienie w trakcie spowiedzi
Bywa jednak i tak, że strach przed sakramentem pokuty wynika z niemiłych lub wręcz traumatycznych doświadczeń. Ktoś został skrzyczany przez kapłana, ktoś poczuł się niezrozumiany albo dotknięty niedelikatnymi pytaniami. Z pewnością każdą taką sytuację trzeba rozpatrywać osobno, każda jest bowiem inna. Każdą osobę, która ma za sobą takie doświadczenia, pragnę zaprosić do podjęcia kolejnej próby powrotu.
Może warto umówić się z kapłanem o dogodnej porze, a nie pozostawiać spowiedzi na ostatnie dni przed świętami, kiedy napływ wiernych jest duży, a spowiednicy nieraz przemęczeni. Być może znamy kapłana, z którym, jak sądzimy, będzie nam się łatwiej porozumieć. Poprośmy go o taką spowiedź i nie bójmy się wspomnieć o naszych bolesny przeżyciach.
Z pewnością każdy spowiednik może nas ważnie rozgrzeszyć, ale po trudnych doświadczeniach warto spotkać się z kapłanem, który, jak przypuszcamy, lepiej nas zrozumie. Przy okazji warto zaznaczyć, że w sytuacjach, kiedy kapłan zaczyna w konfesjonale krzyczeć lub wypowiadać sądy niegodne konfesjonału lub niezgodne – jak sądzimy - z nauką Kościoła, mamy prawo spokojnie zaprotestować: „Proszę, niech ksiądz na mnie nie krzyczy!“ albo „Proszę mi jaśniej wytłumaczyć, gdyż to co ksiądz mówi, wydaje mi się niezgodne z prawdami naszej wiary“.
Horror własnego życia
W niektórych sytuacjach zarzut dotyczący niewłaściwej postawy spowiedników okazuje się nieuzasadniony. Otóż kapłan ani źle nie zrozumiał, ani nie był niedelikatny, a jedynie konsekwnetnie przedstawiał naukę moralną wypływającą z Ewangelii oraz wskazywał konieczność zmian w życiu penitenta. Ostatecznie źródłem lęku przed spowiedzią nie jest ktokolwiek czy cokolwiek poza samym spowiadającym się.
Stając wobec osądu własnego sumienia orientuje się on, że szczera spowiedź oraz prawdziwy żal wraz z postanowieniem poprawy domagają się zmiany życia, porzucenia grzechu oraz dobrowolnych bliższych okazji do jego popełnienia, a na taką zmianę nie jest jeszcze gotów.
Co więcej, sam sakrament pokuty uświadamia takiej osobie jej osobiste wewnętrzne nieuporządkowanie, zaś spowiednik będzie domagał się deklaracji i konsekwentnych zmian w życiu, np. zerwania pozamałżeńskiego związku, zaprzestania okradania innych oraz zwrotu ukradzionych dóbr, zaprzestanie wizyt u wróżki. Często reakcją na taką sytuację jest agresja wobec Kościoła, wyśmiewanie samego sakramentu pokuty, bywa, że ktoś próbuje zupełnie wyeliminować relację do Boga ze swego życia.
Nieraz w obliczu ważnych wydarzeń w najbliższej rodzinie, takich jak ślub, chrzest, Pierwsza Komunia, pogrzeb, ktoś taki próbuje wymusić na spowiedniku rozgrzeszenie. Padają wtedy propozycje, aby rozgrzeszyć warunkowo, choćby na ten jeden ważny dzień, oraz zarzuty, że kapłan jest nieczuły, nieżyciowy i w ogóle negatywnie nastawiony. Zapomina się w takich momentach, że sakrament pokuty to wyznanie przede wszystkim wobec Boga, a trudno Boga traktować poważnie tylko przez jeden dzień... Rozgrzeszenie otrzymane bez szczerego żalu za grzechy oraz postanowienia poprawy jest nieważne i tutaj nie ma czegoś takiego jak „rozgrzeszenie po znajomości“, dawane jak dawniej, w realnym socjalizmie, szereg towarów „spod lady“.
Również i takie osoby zachęcałbym mimo wszystko do pójścia do konfesjonału. Jeśli nie potrafią jeszcze porzucić grzechu, który ich zniewala, niech porozmawiają o tym ze spowiednikiem. Może coś poradzi, pomoże, a z pewnością obieca modlitwę w intencji nawrócenia i poprosi o nią innych wierzących, oczywiście bez zdradzania tego, co należy do tajemnicy spowiedzi.
Nieraz zdarza mi się prosić o modlitwę za moich penitentów, a i sam staram się o nich pamiętać. I jest to – pragnę zapewnić - normalna praktyka spowiedników. Myślę, że warto to sobie uświadomić przystępując do sakramentu pokuty. W nim wszyscy są przeciw grzechowi, a po stronie penitenta: i Bóg, i Kościół reprezentowany przez kapłana, i co bardzo ważne – sam penitent.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.