Kultura ciała - między pogardą a ubóstwieniem

Siłownie, solaria i aquaparki są już codziennością. W tym kontekście chrześcijańska asceza jawi się według niektórych opinii jako kompletnie zdezaktualizowany relikt przeszłości lub wręcz dowód na szkodliwość praktykowania wiary. Przewodnik Katolicki, 12 kwietnia 2009



Aby mieć pełny obraz tego, jaki winien być stosunek chrześcijanina do ciała, trzeba też zapoznać się z nauczaniem zawartym w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Mówiąc o konieczności dbania o zdrowie, Katechizm stwierdza jasno: „Chociaż moralność wzywa do poszanowania życia fizycznego, nie czyni z niego wartości absolutnej. Sprzeciwia się ona koncepcji neopogańskiej, która zmierza do popierania kultu ciała, do poświęcania mu wszystkiego, do bałwochwalczego stosunku do sprawności fizycznej i sukcesu sportowego.

Z powodu selektywnego wyboru, jakiego dokonuje między silnymi a słabymi, koncepcja ta może prowadzić do wypaczenia stosunków międzyludzkich” (2289). Zatem samo dbanie o zdrowe i sprawne ciało jest dobre, jednakże czynienie bożka z urody, sprawności fizycznej i sukcesów sportowych musimy ocenić jako moralnie złe.

Z takimi sytuacjami mamy do czynienia, gdy ceną za realizowanie tych celów jest na przykład zaniedbywanie obowiązków rodzinnych lub zawodowych lub w ogóle uchylanie się od nich, nie mówiąc już o takich wynaturzeniach, jak doprowadzanie do zagrożenia zdrowia lub nawet życia. Bezkrytyczne hołdowanie kultowi ciała sprawia wówczas, że neopogański bożek ciała zaczyna domagać się ofiar.

Konkretnymi tego przykładami było traktowanie poczęcia dziecka jako swoistego dopingu dla sportsmenek (bożek sukcesów sportowych domagał się wówczas ofiary z nienarodzonych, nie mówiąc o konsekwencjach psychicznych) czy zagłodzenie się na śmierć przez modelki, które za wszelką cenę starały się sprostać wymaganiom rynku. Na co dzień nie mamy do czynienia z tak drastycznymi przypadkami, ale bardzo groźne jest praktykowanie swoistego kultu ciała, który opiera się na wierze jedynie w świat materialny.

Czy to, co z definicji jest doczesne, a więc istnieje „do-czasu”, może stanowić ostateczny sens i cel życia człowieka? Chrześcijańska kultura ciała każe w nim widzieć dar Boga, o który trzeba się troszczyć. Jednocześnie nie pozwala zapomnieć, że najwyższą wartością jest zbawienie. Ciało ma w tym swój udział.

Bóg, który przyjął ludzkie ciało, cierpiał i oddał życie, abyśmy mieli udział w prawdziwym Życiu, nie tym, które jest tylko do czasu. Tym samym ukazał nam sens naszego cierpienia i umierania w ciele. Bez odkrywania tego sensu, kult ciała i życie przyjemnością chwili obecnej, pozostaje krzykiem rozpaczy wobec absurdu życia.

Chrześcijańska nauka o godności osoby ludzkiej chce ukazać jego piękno w kontekście powołania do świętości, a to nie pozwala redukować człowieka jedynie do wymiaru fizycznego i estetycznego. W Mądrości Syracha czytamy: „Zdrowie i siła lepsze są niż wszystko złoto, a mocne ciało niż niezmierny majątek” (30, 15). Ale trzeba też pamiętać, że: „człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce” (1 Sm 16, 7).



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...