Jedną z ciekawszych rozmów miałem w 2004 r., ze starym pisarzem Andreą Camillerim, autorem słynnych kryminałów o sycylijskim komisarzu Montalbano. – Skąd on się taki wziął? Tygodnik Powszechny, 6 kwietnia 2008
Rozmowa ta – nie tylko treści wynikające z zapisu, lecz również jej klimat, sposób, w jaki mówił Navarro – po raz pierwszy tak twardo postawiła mojej wyobraźni Papieża – człowieka na granicy światów. W miarę, jak zbliżał się do śmierci, na obraz zastępcy Chrystusa, który rozmawia z Nim, jak sekretarz rozmawia z niewidzialnym królem, żeby przekazać i odebrać korespondencję ze światem, nadania, testamenty, prośby i mapy, nakładały się obrazy zastępcy Chrystusa, który razem z Nim, nieludzką wolą, dźwiga własne ciało. Do tych obrazów zaczęły się przytulać, i znalazły w nich swój dom, moje dawne intuicje i emocje, które nie opuściły mnie od chwili, kiedy czułem się członkiem Kościoła, jak ta, że człowiek jest tym bardziej człowiekiem, im bardziej dotknął bólu. Czyli, jak widział to Dante, im bardziej zarys oczu wycieńczonej twarzy nosi w sobie ludzkie imię OMO.
Nie mówię, że wróciłem do katolicyzmu czy religii. Wciąż irytuje mnie każde odejście od prostoty, w geście i w słowie. Włos mi się jeży na myśl, że po wiarę musiałbym dokądś chodzić na wyznaczoną godzinę. Człowiekiem religijnym czuję się od zawsze, nieprzerwanie, i, choć poczucie Boga miewam rzadko, nawyk modlitwy pod nieobecność Rozmówcy przeniosłem przez wszystkie kryzysy. Są długie miesiące, kiedy czuję się ateistą. Luzi określał siebie bytem oscylującym, i formuła ta mi odpowiada. A przecież za sprawą Jana Pawła II dokonała się w moich oczach jakaś cudowna odsłona podszewki stworzeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.