Aby zostać czyimś bratem, nie wystarczy dawać, nawet jeśli da się wszystko. Trzeba też pozwolić sobie pomóc, umieć przyjąć coś od innych. Tygodnik Powszechny, 22 marca 2009
Od momentu swojego nawrócenia Karol de Foucauld daje wyraz przekonaniu, że jedynym celem jego życia jest Jezus, żyje dla Niego, z Nim i tak jak On. Co więcej, jest owładnięty myślą, że Jezus chciał być Naszym Bratem. Podczas długich cichych adoracji wyzna Mu: „Mój Najdroższy Bracie, Panie Jezu!”. „Bracie” jako pierwsze! W ten oto sposób wyraża pragnienie założenia wspólnoty Małych Braci Jezusa – z naciskiem na dwa słowa: „mali” i „bracia”.
Już jako duchowny decyduje się wrócić do najbardziej oddalonych i odizolowanych mieszkańców Sahary, na pełnię pustyni, gdzie niegdyś służył jako żołnierz. Odkrywa tam dramatyczną sytuację niewolników, pełen współczucia poświęca się im całkowicie. Za przykładem Jezusa pragnie stać się nie tylko bratem niewolników, ale wszystkich ludzi. Jego intuicja jest niezwykle głęboka.
Jeśli Jezus jest naszym Bratem, wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami względem siebie: „Jeden jest wasz nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście” (Mt 23, 8). Pierwsi chrześcijanie doskonale to rozumieli. Zanim mówili o sobie „chrześcijanie”, zwracali się do siebie „bracie, siostro”. W Dziejach Apostolskich znajdujemy dowody na to, w jaki sposób pierwsi chrześcijanie przeżywali owo „braterstwo”: „Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach (...). Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne” (Dz 2, 42-45).
W Polsce znamienity okres Solidarności wzmógł falę relacji braterskich, przeżywanych w nadziei i z radością. Z pewnością jej rezultat okazał się szalenie ważny; jednak kłótnie, rywalizacje, które pojawiły się później, wszystko zdusiły. Co pozostało? Dla wielu jedynie nostalgia za prawdziwie braterskim życiem. Takie jest możliwe pod warunkiem, że powrócimy do źródeł miłości braterskiej, przebaczenia i wzajemnego zaufania: również do Jezusa, który mówi: „Kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten mi jest bratem, siostrą i matką” (Mt 12, 50).
W liście do jednego z przyjaciół brat Karol zwierza się, że największe wrażenie w Ewangelii wywarły na nim te słowa Jezusa: „Byłem głodny, a daliście mi jeść (...) Byłem przybyszem, a przyjęliście mnie (...) w więzieniu, a przyszliście do Mnie” i zdanie, które Jezus ku wielkiemu zdziwieniu słuchaczy dodaje, „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 34-40).
To niewiarygodnie mocne teksty, gdyż Jezus identyfikuje się w nich z biednymi, nędznikami, wyrzutkami, wobec których dzisiejsze społeczeństwa nie do końca wiedzą, jak się zachować; pozostaje bliski głodnym, więźniom, uchodźcom, przed którymi uporczywie bronią się władze państwowe, bo często masowo uciekają ze swoich krajów przed nędzą i prześladowaniami.
Zbyt łatwo ulegamy pokusie myślenia, że ci, którzy żyją w biedzie czy w więzieniach, sami sobie są winni, bo pili, nie pracowali... itd. Jezus myśli zupełnie inaczej. Ci ludzie cierpią, a On postrzega ich jako swoich braci i kocha ich. „To, co Mnieście uczynili” lub „czego nie uczyniliście”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.