Mózg bez kręgosłupa

Kształtowaniu inteligencji służą tylko te modele edukacyjne, które stawiają na kreatywność. Nasz system ją zabija – alarmują prezes PAN i rektor Collegium Civitas. Tygodnik Powszechny, 4 października 2009


Wnuk-Lipiński: Niestety mamy kulturowo zakorzeniony brak szacunku dla kreatywności. Wyobraźmy sobie, że trafił się nam rocznik, w którym występuje wyjątkowo duża liczba geniuszy. Jaki spotkałby ich los? W najlepszym przypadku przypiętoby im łatkę ekscentryków, a gdyby odnieśli sukces rynkowy, to by spotkali się z wrogością.

Bo u nas pokutuje mentalność, którą Mira Marody jeszcze w latach 80. nazwała zawistnym egalitaryzmem: gdy ktoś odnosi sukces, to jakby trochę moim kosztem. To przejaw dominacji tego, co oddaje pojęcie mediocracy – kultu przeciętniactwa, niskiej tolerancji dla wybitności. Proszę zwrócić uwagę na odmienność reakcji na sukces w Polsce i USA. Tam, gdy ktoś poniesie porażkę, to ją ukrywa, a tu ukrywa się sukces, żeby nie zostać zadziobanym.

Kleiber: Jak bardzo lęk przed sukcesem determinuje postawy naszych inteligentów, niech świadczy przygoda, jakiej doświadczyłem ostatnio. Jako członek Europejskiej Rady Badań odwiedzam nasze uczelnie i nakłaniam badaczy, żeby starali się o te środki, biorąc udział w ogłaszanych konkursach.

Pewnego dnia spotkałem historyka sztuki, który zajmował się dziejami kościoła w niewielkim mieście. „Co mi pan tu opowiada – zirytował się. – Kogo tam w Europie obchodzi jakiś mały kościółek?”. I tym motywował brak zainteresowania w staraniach o grant. Zaraz po tej rozmowie pojechałem na posiedzenie owej Rady i co widzę? Ponad milion euro dostał badacz hiszpański na realizację projektu: historia kościoła w jakimś hiszpańskim miasteczku...

Kształtowanie kreatywnych elit musi się zaczynać bardzo wcześnie. Uniwersytet, na którym wykładałem w USA, sprawował nieformalną opiekę nad kilkoma szkołami niższego szczebla i każdy z profesorów miał obowiązek raz w semestrze jedną z nich odwiedzić, by coś ciekawego uczniom opowiedzieć. To było fascynujące, bo w testach edukacyjnych uczniowie tego stanu wypadają słabo.

Ale tym, którzy w jakikolwiek sposób wykażą się zdolnościami i ochotą, żeby je rozwijać, stwarza się niesamowite możliwości. Nauczyciele pracują z nimi po godzinach tak długo, jak oni sobie tego życzą. Siła amerykańskiego modelu polega na swobodzie wyboru i promocji najlepszych. Ten mechanizm przenosi się na uczelnię.

Mój wydział w owym czasie był klasyfikowany jako numer jeden w USA. Obok studentów, którzy mieli kłopot ze sprowadzeniem dwóch ułamków do wspólnego mianownika, spotykałem niezwykłe talenty. Ci mieli dostęp do najlepszej literatury, sprzętu, najwybitniejszych opiekunów. Tam nie ma złudzeń, że wszyscy będą geniuszami, dlatego stawia się na indywidualny rozwój, zapewniając najzdolniejszym maksymalnie sprzyjające warunki.

A co w kreatywnym systemie dzieje się z inteligentem, który opuszcza uczelnię?

Wnuk-Lipiński:
To jedna z najistotniejszych kwestii związanych z jakością elit. W Polsce w ogóle nie funkcjonuje system ustawicznego kształcenia, który na Zachodzie jest zjawiskiem powszechnym. Nie tylko dlatego, że takie są potrzeby rynku, ale i po to, żeby ludzie nie przestali się rozwijać. Odsetek osób, które w tej czy innej formie kontynuują naukę po studiach, w porównaniu z krajami rozwiniętymi jest wstydliwie niski.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...